Bez porownania, jesli chodzi o historie porodow. Wiadomo ze przy zwyklych wizytach gdzies znajdzie sie jakis pajac co chce udawac wyzszego, ale mimo to nie spotkalam sie nigdy z ponizaniem, nasmiewaniem czy wyzywaniem, takie cos nie moze miec miejsca.
Przy porodach dostalam tyle ciepla i zyczliwosci, obcy ludzie a traktowali jak bliska osobe. I to tez nie chodzi o to ze tego sie oczekuje, wytarczylby zwykly profesjonalizm w zawodzie, jednak narodziny dziecka, ciezka choroba itp to takie sytacje gdzie czlowiekowi odrobina uczucia i zyczliwosci daje mnostwo sił. Polozne byly u mnie praktycznie caly czas, jak maz sie zgubil szukajac automatow z piciem to mloda lekarka masowala mi plecy
z pierwszego porodu twarz poloznej, glos, imię, pamietam do dzis, takie cieplo od niej bilo gdy tylko wchodzila do nas. Wracajac do kladzenia sie na brzuch to wlasnie ona w ten sposob uratowala mojego synka, mial wezel prawdziwy na klatce piersiowej i to byla szybka akcja ale o wszystkim w biegu mnie informowali. Pozniej razem z nami plakala ze to dziecko szczescia
naprawde kazda z mam ma prawo miec wzruszajace i piekne wspomnienia z porodu, mimo bólu, komplikacji, sam kontakt z porodowka, poloznymi i lekarzami nie powonien pozostawac traumą na reszte zycia.