reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Służba zdrowia - historie

Po to jest forum by wyrażać swoje opinie.
Skoro Wam odpowiada, że pacjenci są tak traktowani (czyt. nie zamierzacie nic z tym zrobić), to nie płaczcie, że Was tak traktują. Przed Wami były pewnie tysiące osób z takim podejściem. I dopóki będzie na to "przyzwolenie", to nie zmieni się za wiele.
Starałam się grzecznie wytłumaczyć Ci na czym rzeczywiście polega szacunek do drugiej osoby i jej przeżyć, ale skoro ważniejsze od tego jest dla Ciebie wyrażenie swojej własnej opinii to naprawdę dalsza dyskusja nie ma sensu. Dobrej nocy.
 
reklama
Po to jest forum by wyrażać swoje opinie.
Skoro Wam odpowiada, że pacjenci są tak traktowani (czyt. nie zamierzacie nic z tym zrobić), to nie płaczcie, że Was tak traktują. Przed Wami były pewnie tysiące osób z takim podejściem. I dopóki będzie na to "przyzwolenie", to nie zmieni się za wiele.
W my stworzyliśmy ten temat żeby wymienić się doświadczeniami, a nie szukać pomocy. Chciałyby się wesprzeć w ten sposób, naprawdę żadna z nas nie zadała pytania co z tym zrobić. Mi ten temat pomógł zrozumieć, że to nie ze mną jest problem, tylko ze służbą zdrowia z bo nie tylko mnie tak potraktowano.
 
@ness. Tu nie ma wątpliwości, że to nie jest wina żadnej z Was. Widzę też, że mało Was interesuje by było lepiej i tym akcentem kończę dzisiejszy dzień 🤷‍♀️
 
Po to jest forum by wyrażać swoje opinie.
Skoro Wam odpowiada, że pacjenci są tak traktowani (czyt. nie zamierzacie nic z tym zrobić), to nie płaczcie, że Was tak traktują. Przed Wami były pewnie tysiące osób z takim podejściem. I dopóki będzie na to "przyzwolenie", to nie zmieni się za wiele.
No tak, czyli dla Ciebie to że nie złożyłyśmy skarg oznacza, że nam to odpowiada. No faktycznie, ta dyskusja nie ma sensu. Od iluśtam stron jest mowa czemu tych skarg nie złożyłyśmy, a Ty uznałaś, że widocznie tak nam pasuje. No spoko.
 
Tylko problem jest taki, że lekarz czy pielęgniarka nigdzie nie mają napisane, że muszą być uprzejmi (no chyba, że się mylę, to mnie poprawcie).
Owszem - skargę można napisać na nieładne zachowanie - ale na 99% nic nie da, bo będzie słowo przeciwko słowu. I tak to obrócą, że to pacjent na pewno w nerwach coś źle zrozumiał, bo to jest wspaniały lekarz/pielęgniarka.
Tak naprawdę czegokolwiek można się domagać jedynie w przypadku błędu...
A jeszcze Ci przytoczę Twój wcześniejszy wpis. To w końcu jest sens pisać te skargi czy nie ma? Bo już się pogubiłam...
 
Wiola nie do mnie pytanie ale trochę gadałyśmy kiedyś to odpowiem i ja: zrobiłabym dym. Bo z mojego doświadczenia wiem że im głośniej się awanturuje o swoje tym lepiej na tym wychodzę. Nie bałbym się „zemsty” - wg mnie skutkowałoby to raczej lepszym traktowaniem niż zemstą personelu. Ale to moje podejście, każdy może mieć inny punkt widzenia.
Jak najbardziej szanuje Twój punkt widzenia, Kasia. Ja nie miałam glowy, żeby oskarżać kogokolwiek bo po tylu upokorzeniach, jedyne o czym marzyłam, to żeby stamtąd wyjść i przytulić się do męża. I zapomnieć, że straciłam ciążę. Wypłakać się w spokoju. Gdy emocje nieco opadły, po miesiącu zobaczyłam znów 2 kreski na teście i tu pojawił się już strach.... Znam wiele historii skarg na tego lekarza. I skutek zawsze odwrotny do zamierzonego. Niestety w takich małych placówkach, ręka rękę myje a żeby skarżyć wyżej to musiałabym mieć silne podstawy a nie tylko jego chamstwo i buractwo.
Nie zmienia to faktu, że temat założyłyśmy, żeby sobie po prostu porozmawiać, powymieniać doświadczenia, nie po to, aby ktoś nas pouczał o naszych prawach. Czy wszystko musi się sprowadzać do tego jak ktoś chce, naprawdę trzeba od razu wyzywać od kółka wzajemnej adoracji? A może my po prostu czujemy pewna wspólnotę, bo wiem, że nie jestem w tym sama. I napełnia mnie to siłą. I być może kiedyś gdy byłabym w podobnej sytuacji, będę miała siłę, by wstać i powiedzieć dość. Wcale nie dzięki krytycznym uwagom Twoim czy @witch84 bo niestety obie macie nastawienie typu ja mogłam to Ty też możesz więc to bardziej gnojenie niż merytoryczna pomoc ale dzięki dziewczynom, które podzieliły się swoimi historiami, opowiedziały o tym co czuly, jak zostały potraktowane bo dzięki właśnie temu wątkowi, mam świadomość, że są osoby, które po złych doświadczeniach, teraz mają 'bojowe nastawienie by walczyć o swoje' i to od nich czerpałabym siłę. Nie chodzi o licytowanie się, które doświadczenia gorsze a o zwykle zrozumienie, wysłuchanie drugiej osoby i wejście na chwilę w jej buty aby zobaczyć jej punkt widzenia. Oby nie musiała się kiedykolwiek o tym przekonać.
 
Ostatnia edycja:
Wcale nie dzięki krytycznym uwagom Twoim czy @witch84 bo niestety obie macie nastawienie typu ja mogłam to Ty też możesz więc to bardziej gnojenie niż merytoryczna pomoc
przykro mi że tak to odbierasz bo przeczytałam jeszcze raz swoje wypowiedzi tutaj - i krytyki i gnojenia w nich nie widzę. Opisanie swoich doświadczeń nie jest równoznaczne z „jedyną racją” i tym, że uważam że ktoś musi tak samo.
Sama jestem zdania, że jeśli czyjeś zdrowie psychiczne będzie w lepszym stanie dzięki odpuszczeniu i jak najszybszym zapomnieniu to jest to tak samo dobra strategia jak każda inna. Może nie dla systemu ale dla kobiety tak.
Nigdy tego tu nie negowałam.

Tak czy inaczej kończę bo ta dyskusja nie ma sensu, jeśli każda wypowiedz niezgodna z nurtem odbierana jest jako atak.
 
Mnie tak samo. Raz od razu po operacji dali mi ketonal, a później nic. Nie, czekaj, o ja głupia, paracetamol w czopku dostałam. To mi nawet na okres nie pomaga :D

Mój mąż jest w ciężkim szoku i pełen współczucia dla wszystkich nas tutaj. Pokazałam mu ile stron już mamy nabitych i że w większości to są żale i płacze nad tym jak nas potraktowali. Jego komentarz musiałabym prawie w całości wykropkować, byłoby jak w Kole fortuny, więc się domyślcie :D
Przy drugiej cesarce też pionizowalu mnie bez leku. Posadzili na wózku, kazali się ogarnąć w łazience ( żeby, twarz, włosy) przewieźli na oddział, dali tabletkę i kazali wstawać. Pamiętam ten ból, oj pamiętam.
Przywieźli mi moją Kalinę a ja ruszyć się z bólu nie mogłam. Byłam wściekła na swoją bezsilnosc Obstawiam że teraz też będzie cc i nie powiem, strach jest.
 
przykro mi że tak to odbierasz bo przeczytałam jeszcze raz swoje wypowiedzi tutaj - i krytyki i gnojenia w nich nie widzę. Opisanie swoich doświadczeń nie jest równoznaczne z „jedyną racją” i tym, że uważam że ktoś musi tak samo.
Sama jestem zdania, że jeśli czyjeś zdrowie psychiczne będzie w lepszym stanie dzięki odpuszczeniu i jak najszybszym zapomnieniu to jest to tak samo dobra strategia jak każda inna. Może nie dla systemu ale dla kobiety tak.
Nigdy tego tu nie negowałam.

Tak czy inaczej kończę bo ta dyskusja nie ma sensu, jeśli każda wypowiedz niezgodna z nurtem odbierana jest jako atak.
Może i nie negowałaś, ale pojawiły się tu takie stwierdzenia jak kółko wzajemnej adoracji, nic nie robią tylko się użalają, czy że są ograniczone umysłowo... Nie wiem, czy to są Twoje słowa. Nie mam zamiaru cofać sie i punktować, która ci napisała. Więc jeżeli to nie Ty, to nie bierz tego do siebie.

Jak dla mnie to co się zadziało w tym wątku jest mega smutne. Może i chciałyście dobrze, dając "rady", ale zupełnie Wam umknęło, że dziewczyny rad nie potrzebują. I głośno o tym mówią już od dobrych kilku stron. One potrzebowały o tym POROZMAWIAĆ. Poczuć się częścią grupy, którą dotknęły podobne przeżycia. Czy rozmowa i wymiana doświadczeń to od razu użalanie? Czy kobietom rozmawiającym na innych wątkach np. o poronieniach też byście tak napisały? Kółko wzajemnej adoracji? Tylko się nad sobą użalają? Zapewne nie.

Wspominałam już o tym kilka razy, każdy ma inny temperament, charakter i inne potrzeby. Jeden ma siłę i odwagę "wydrzeć ryja" na personel, a sytuacja niekomfortowa jeszcze go do tego zmobilizuje. I będzie potrafił ospyskować. Drugiego taka sytuacja tak przytłoczy, że nie powie nic. Jeden po złym potraktowaniu potrzebuje nasmarować papier, drugi nie. Ale wcale to nie oznacza, że temu drugiemu to odpowiada! A takie sformułowania tutaj padły. I może przesadzam, ale chwilami to brakowało mi tu tylko sformułowania "same jesteście sobie winne".

Nie wspomnę już o tym, że aby napisać skargę trzeba mieć i dowody i znać nazwiska. No i trafić na placówkę, która skargą się przejmie. Ale jeżeli mam być szczera. Pomyślcie. Czy serio uważacie, że w szpitalu o dużym stopniu referencyjności, gdzie jest dużo pacjentów nikt skargi nie napisał? Że wszyscy pacjenci chowają głowę w piasek? Myślę, że nie. A skoro dany pan doktor nadal tam pracuje i ma sie świetnie, to chyba znak, że jednak władze nic sobie z tych skarg nie robi.

Z tym Was zostawiam. Życze Wam wszystkim jak najmniej niemiłych doświadczeń. Oby medycy dobrze o Was dbali. Zwłaszcza o te, przed którymi kolejny poród 🙂
 
reklama
To skoro pewne rzeczy zostały wyjaśnione ja rzucam propozycję założenia grupy dla pokrzywdzonych przez ochronę zdrowia. Są chętni, jest sens?
 
Do góry