reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Służba zdrowia - historie

No to zazdroszczę, u mnie byly teksty, że rodzić się nie chciało, a teraz dzieckiem zajmować. Jak powiedziałam, żeby go wzięły to patrzyły na mnie jakbym go do domu dziecka chciała oddać.

Z tego wszystkiego pamiętam, że powiedziałam, że produkcja dzieci zamknięta i nigdy więcej, teraz mi przeszło, ale jak cztery dni pobytu na oddziale mogą tak przeczołgać człowieka.
Ja nie umiałam wstać, wiedziałam, że o 18 przychodzi wredna położna, więc mówię dobra wstaje przy obecnej, bo potem będzie gorzej. I co? Chodziłam a dostałam uwagę, że ja powinnam jak sarenka biegać 36 h po cesarce, a nie taka skulona, no ludzie..
Nie piłam że strachu że będzie chciało mi się sikac, bo nikt mi nie pomoże wstać. Gdyby chociaż była jakaś rączka nad łóżkiem, cokolwiek, ale po co.
To straszne co piszesz, wiem jak bardzo miejsca i historie są różne

ja miałam zupełnie odwrotną sytuację
Czułam się ok i byłam w pełni sprawna, ale „na papierze” powinnam nie być w stanie wstać bo miałam tak fatalne wyniki. Kilka razy panie pytały mnie czy wziąć synka bym odpoczęła / przespała się. Jedna z pań zajęła się nim kilka minut bym mogła w spokoju wziąć prysznic (darł się w niebogłosy jak go odkładałam).
 
reklama
Ooo nie. Kobiecy orgazm i satysfakcja seksualna była ważna już w starożytności.
A potem zrobiono z tego coś złego. Instytucje religijne i te gdzie w większości karierę robią mężczyźni, od wieków trzymaly mocny kaganiec na kobiecym seksie i przyjemności.
To kobiecie nie wolno było okazywac tradosci z seksu, to kobieta musiała się „dobrze prowadzić” jeśli chciała mieć jakiekolwiek szanse na zamazpojscie. To kobiecy majątek był pod kuratela ojca albo jakiegoś męskiego członka jej najbliższej rodziny. A w ostatnich wiekach to upokarzające stwierdzenie „i dodatkowy szew…dla męża”
Silna i świadoma siebie i swoich potrzeb kobieta to zagrożenie dla mężczyzn. Przynajmniej z ich punktu widzenia.



U nas tez nie kapią.
Ja nawet nie chciałam. Taki nowonarodzony maluszek pachnie najpiękniej na świecie. Mydlo mu niepotrzebne.




Nie byłaś sama. Ja córkę tez musiałam na noc oddać, bo miałam problemy z pionizacja. Pielęgniarki mi się nią fajnie zajęły.




Ten wątek zapewnia to, czego system ochrony zdrowia nie może/umie/nie ma środków. Wsparcie.
W innych krajach (tak, wiem, powtarzam się) nie dość, ze jest organizacja zajmująca się niezwykle skutecznie prawami pacjenta (w godzinę po wysłaniu im maila otrzymałam telefon i sprawa była w toku zanim zakończył się tamten dzień) to jeszcze sektor psychologii i psychiatrii jest traktowany niezwykle poważnie i z głębokim szacunkiem.
Kobieta wychodząca z porodówki, jeśli czuje, ze opieka nad nią była mniej niż satysfakcjonujaca, może wykonać telefon do organizacji, może wysłać im maila i sprawa zostanie wzięta na poważnie.
A jeśli nie czuje się na siłach na ta walkę, to idzie do rodzinnego i ten jej wystawia skierowanie na terapie, grupę wsparcia, do psychologa. Zaleznie od tego, co się dzieje.
W Polsce tego nie ma. Kobieta wychodzi z porodówki i zostaje sama ze wspomnieniami, często traumatycznymi. Człowiek w takiej sytuacji się zastanawia „Co się kur..a stało? Czy jestem przewrażliwiona? Czy może coś złe zrozumiałam? Czy to naprawdę moja wina?” Naturalnie, szuka się u innych potwierdzenia, ze to, co kobietę spotkało było poniżej wszelkiej krytyki. I właśnie po to sa takie wątki. Bo to nie jest kwestia ot kilkudziesięciu kobiet w skali krajowej. To są codzienne przypadki wzdłuż i wszerz. A to już jest znakiem tego, ze problem na porodówkach jest dość poważny.

Jednoczesnie ja rozumiem lekarzy. Tych w Polsce.
Nawet tutaj na forum można zauważyć, ze niektórzy idą do lekarza już z wykonana internetowa diagnostyka i irracjonalnie wykłócają się o swoje z kimś, kto przecież studiował 6 lat, robił praktyki X lat, specjalizacje kolejne tyle. To może wkurzać nawet swietego. Po co iść do lekarza skoro babcia Jadwiga wie lepiej?

Ale, medycyna to specyficzny zawód. Tak jak policja, adwokat. Jak komuś się flaki wywracają jak usłyszy drobne przekleństwo to po co się pcha do policji?
Jak ktoś nie przepada za konfrontacja i nie lubi być postawionym na piedestale to po co idzie na prawo? Jak komuś przestaje się podobać praca z ludźmi to lepiej, żeby się przekwalifikował niż kilkadziesiąt lat pracował na stanowisku, którego nie lubi, które mu nie pasuje i nie daje żadnej satysfakcji.
Tak z prywatnych przykładów, jak byłam w drugiej ciazy ktoś groził mi śmiercią. Sytuacja o tyle realna, ze pracuje w środowisku przestepstw, niestabilności emocjonalnych, przestępczości zorganizowanej. Każda taka grozba rzucona każdemu pracownikowi jest traktowana niezwykle poważnie. Pracodawca nas chroni.
W tym samym tygodniu miałam wizytę u położnej i badanie krzywej cukrowej. Nawet mi do głowy nie przyszło, ze mogłabym być nieuprzejma w stosunku do położnej czy pielęgniarki w szpitalu, która badała mi krew. A chyba mogę powiedzieć, ze miałam solidne podstawy, żeby być niezłe zestresowana.
Na dodatek ja nie lubie szpitali. Zawsze mi lekko skacze ciśnienie.
Tak wiec nie przyjmuje wyjaśnienia, ze inny pacjent przede mną był ciężkim przypadkiem. Ja to nie ta druga osoba i nie zgadzam się na to, żeby ktoś wylewał na mnie pretensje za kogoś innego.
Szanuje prace lekarzy i staram się rozumieć obie strony ale nie pozwalam sobie na takie akcje nawet na poziomie prywatnym. Nie mówiąc już o profesjonalnym.
To u nas po porodzie, jakieś max 3 miesiące przychodzi ankieta i można wypełnić odnośnie opieki w szpitalu nie jest obowiązkowa ale zalecana.
 
Ja myślę, że problemem jest to, że my nie mamy obowiązku wybierać sobie super szpitala, mało tego, czasem wiele z nas nie ma możliwości bądź czasu i jedzie tam gdzie jest najbliżej. Za to lekarz ma pieprzony obowiązek być profesjonalista. Jak już napisałam, nie musi być miły, może być oschly, mało rozmowny ale musi być rzeczowy!!!! Nie musimy rozmawiać o pogodzie i żartować sobie, ale musimy rozmawiać o stanie naszego bądź dziecka zdrowia w sposób kulturalny, bez zbędnych chamskich uwag. Nie trzeba nas głaskać po główkach i obchodzić się z nami AK z jajkiem ale trzeba dać nam poczucie bezpieczeństwa! A wielu lekarzy daje uczucie poniżenia, obnazenia nas z godności.
 
Ja myślę, że problemem jest to, że my nie mamy obowiązku wybierać sobie super szpitala, mało tego, czasem wiele z nas nie ma możliwości bądź czasu i jedzie tam gdzie jest najbliżej. Za to lekarz ma pieprzony obowiązek być profesjonalista. Jak już napisałam, nie musi być miły, może być oschly, mało rozmowny ale musi być rzeczowy!!!! Nie musimy rozmawiać o pogodzie i żartować sobie, ale musimy rozmawiać o stanie naszego bądź dziecka zdrowia w sposób kulturalny, bez zbędnych chamskich uwag. Nie trzeba nas głaskać po główkach i obchodzić się z nami AK z jajkiem ale trzeba dać nam poczucie bezpieczeństwa! A wielu lekarzy daje uczucie poniżenia, obnazenia nas z godności.
ja czekam na podpowiedź co mam zrobić z moją półtora roczną córką, kiedy mój mąż będzie mnie wiózł do Koszalina na cesarkę, później co z nią zrobić kiedy będzie mnie odbierał, a także jak zorganizować kilkugodzinny przejazd z noworodkiem, który może się źle czuć, o mnie już nawet nie mówiąc.
 
Jesli możesz wybrać, to wiadomo. Ja i wiele innych dziewczyn w Wielkopolsce nie możemy wybrać, musimy rodzić w miejscu, które skopało nam psychikę. To jest moim zdaniem jakaś forma opresji. Dlaczego w całym województwie nie znajdzie się jeden inny szpital, do którego mogłabym trafić?
Czy mówisz o szpitalu na Polnej? Byłam tam tylko na izbie przyjęć i w poradni. O porodówce się trochę naczytałam a że podczas drugiej ciąży dopiero się przeprowadzałam do Poznania to nie wiedziałam gdzie jechać na poród. Trafiłam do szpitala św rodziny i jeśli chodzi o opiekę przedporodową to byłam bardzo zadowolona. Wszystko dopilnowane, położne bardzo troskliwe. Słuchały co mówię. Pomagały się ogarnąć. Ale już po porodzie nie było wesoło. Jakby inny szpital, inna bajka. Położne opryskliwe. Niechętne. Leżałam na sali z innymi kobitkami po cc i gdy y nie wzajemna pomoc to byłoby naprawdę ciężko.
 
ja czekam na podpowiedź co mam zrobić z moją półtora roczną córką, kiedy mój mąż będzie mnie wiózł do Koszalina na cesarkę, później co z nią zrobić kiedy będzie mnie odbierał, a także jak zorganizować kilkugodzinny przejazd z noworodkiem, który może się źle czuć, o mnie już nawet nie mówiąc.
Ehhh, jak ja Cię kochana doskonale rozumiem... Ja mam w domu 11 miesięcznego bobasa a jestem w 7tc. Jak będę rodzic będzie miał półtorej roku. Mam wybór, szpital, który pozostaiwl mi traumę (8km od domu) albo tam gdzie rodziłam (60km od domu). Teściowa nie zajmie mi się małym a moi rodzice mieszkają 200km stąd. Mam kilka miesięcy, żeby ogarnąć jakoś te sytuacje
 
To straszne co piszesz, wiem jak bardzo miejsca i historie są różne

ja miałam zupełnie odwrotną sytuację
Czułam się ok i byłam w pełni sprawna, ale „na papierze” powinnam nie być w stanie wstać bo miałam tak fatalne wyniki. Kilka razy panie pytały mnie czy wziąć synka bym odpoczęła / przespała się. Jedna z pań zajęła się nim kilka minut bym mogła w spokoju wziąć prysznic (darł się w niebogłosy jak go odkładałam).
Najgorsze, że koleżanka rodziła tam miesiąc wcześniej i była na maksa zadowolona. Ale tak traktują tam cesarki, jak gorszego sortu :(
 
Czy mówisz o szpitalu na Polnej? Byłam tam tylko na izbie przyjęć i w poradni. O porodówce się trochę naczytałam a że podczas drugiej ciąży dopiero się przeprowadzałam do Poznania to nie wiedziałam gdzie jechać na poród. Trafiłam do szpitala św rodziny i jeśli chodzi o opiekę przedporodową to byłam bardzo zadowolona. Wszystko dopilnowane, położne bardzo troskliwe. Słuchały co mówię. Pomagały się ogarnąć. Ale już po porodzie nie było wesoło. Jakby inny szpital, inna bajka. Położne opryskliwe. Niechętne. Leżałam na sali z innymi kobitkami po cc i gdy y nie wzajemna pomoc to byłoby naprawdę ciężko.
Tak, o Polnej. W świętej rodzinie bardzo chciałam rodzić. Mam oczywiście wybór, tak jak pisałam wyżej. Byłby to wyjazd gdyby mi odmówili na Polnej cesarki, ale wiem już, że tak nie będzie. Nie zaryzykuję cztero, pięciogodzinnej jazdy po operacji i z noworodkiem u progu zimy, bo w moim województwie nie ma innego szpitala, który mnie z insuliną nie weźmie. Także rady, żeby zmienić szpital, jak tu koleżanka wyżej sugeruje, to rada po prostu bezużyteczna i nieżyciowa. .
 
Ehhh, jak ja Cię kochana doskonale rozumiem... Ja mam w domu 11 miesięcznego bobasa a jestem w 7tc. Jak będę rodzic będzie miał półtorej roku. Mam wybór, szpital, który pozostaiwl mi traumę (8km od domu) albo tam gdzie rodziłam (60km od domu). Teściowa nie zajmie mi się małym a moi rodzice mieszkają 200km stąd. Mam kilka miesięcy, żeby ogarnąć jakoś te sytuacje
no właśnie. Fajnie się mówi, jak się ma możliwości. Idź gdzie indziej. Gdzie?
 
reklama
Ehhh, jak ja Cię kochana doskonale rozumiem... Ja mam w domu 11 miesięcznego bobasa a jestem w 7tc. Jak będę rodzic będzie miał półtorej roku. Mam wybór, szpital, który pozostaiwl mi traumę (8km od domu) albo tam gdzie rodziłam (60km od domu). Teściowa nie zajmie mi się małym a moi rodzice mieszkają 200km stąd. Mam kilka miesięcy, żeby ogarnąć jakoś te sytuacje
Różnica jak u mnie. Mi się ładnie ułożyło, bo miałam poród wywoływany po terminie. Więc mąż mnie zawiózł i odebrał z synem. W tym czasie moja mama wzięła wolne i na czas poród mąż były ze mną, a syn z babcią. Też rodziłam 60 km od domu. Niedługo czeka mnie trzeci poród, a w domu dwójka (3 lata i 17 miesięcy). Jeszcze nie wiem jak to ogarniemy 🙈
 
Do góry