Kasia bo nie wszędzie jest źle. Ja mogę podać przykład, już chyba czytałaś moja historie z poronieniem na ogórkowych... Szpital Gorlice. Dla mnie, dno dna. I nie oczekuje od lekarza, że będzie sympatyczny. Nie oczekuje, że będzie się do mnie uśmiechał, żartował itp. Ale oczekuje, że będzie profesjonalista w tym co robi, że rzeczowo porozmawia że mną bo po to tam byłam. Nie żeby usłyszeć, że zaraz kobiety nie będące jeszcze w ciąży będą się zgłaszać z bólami poronnymi bo ja nie zgłosiłam się tam poleżeć w spa tylko z plamieniem we wcześniej ciąży. Co do jedzenia, cóż... Załączam zdjęcie śniadanka. O ile można to tak nazwać.
Z drugiej strony kilka miesięcy później jadę 60km do Nowego Sącza. Już w rejestracji jest przemiła pani. Przyjmują mnie na oddział. Przychodzi ginekolog, przedstawia się, przychodzi położna, mówi, że będzie się mną opiekować. Przez cały czas czułam się bezpiecznie, czułam, że moje zdrowie jest w rękach lekarzy, którym zależy, którzy nie są chamscy. Dla porównania wstawiam zdjęcia jedzenia z obu szpitali. Różnica kolosalna. Ale mniejsza o jedzenie... Dla mnie priorytetem jest, że nikt na mnie nie krzyczał, to, że od początku wywołania, położna zaglądała do mnie co chwilę, wyjaśniała na jakim etapie jesteśmy, gdy odeszły mi wody i się przestraszyłam, mąż pobiegł po nią to przyszła z uśmiechem na twarzy a nie jakby mi łaskę robiła, że w ogóle do mnie podchodzi. Niestety tych złych miejsc jest więcej niż tych dobrych.