reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Słomiane wdowy

A co do meza... jego nie ma, jak go prosze zeby nie robil nadgodzin to twierdzi ze musi pracowac. Najgorsze jest to ze on jest takim chyba czlowiekiem (nie wiem jak to inaczej wyjasnic) ze u nie go nie jest nba porzadku dziennym przytulic i powiedziec "wszystko bedzie dobrze, damy rade". Patrzy na mnie z boku jak histeryzuje i pyta "czym ty sie niby przejmujesz?" a ja czuje sie samotna, bo nawet mnie nie rozumie. Jest naprawde zle. Kiedy mama zobaczyla mnie przez skype jak schudlam to kazala mi kupowac bilet juz na jutro, ze ona sie malym zajmie a mnie bedzie pasla jedzeniem, posle do lekarza i kaze mi odpoczywac. Ale jest jeszcze jedno "ale"... Otoz, jestem miedzy mlotem a kowadlem. Nasze malzenstwo sie sypie i zbieramy je resztami sil. Moj maz zaczyna popijac... Boje sie ze te kolejne 2 mies czy iles tam rozstania rozwali nasz zwiazek kompletnie. I ze juz nie bedzie czego zbierac. :-(
 
reklama
hej ja od kilku miesięcy zostałam z dnia na dzień sama z dzieckiem.. mąż się wyprowadził, wziął drugi etat, żeby zarobić na mieszkanie, i mieszka tam na miejscu, gdzie ma pracę. a ja mieszkam kątem u rodziców..
ciężko jest tak samej, ale mam nadzieję, że za jakiś czas wszystko wróci do normalności..
 
kari to nieciekawie
z jednej strony powrot do pl to szansa dla Ciebie- i twojego zdrowia
UK to walka wasze malzenstwo.
a moze zrobisz tak- miesiac w pl, miesiac z mezem.
 
bida kari, przykro mi ze tak cierpisz.... nawet nie ma slow zeby Cie pocieszyc.

Moj maz tez popijal i to jest jego problem, przez ktory najczesciej sie klocimy, teraz niby panuje nad sytuacja, ale jak jest naprawde- jak jest w trasie to nie wiem:-(
 
hej dziewczyny :-)

kari - ja bym sie nie wahala i wrocilabym do Polski. podejrzewam ze sama sobie nie poradzisz bez specjalisty i prawdopodobnie lekow. Wiec tak naprawde co ci da siedzenie przy mezu??? zreszta (bede brutalna) ale jak jemu bedzie zalezalo na tobie to bedzie cie wspieral na odleglosc. No i jednak odciazenie w opiece nad dzieckiem tez jest moim zdaniem niezbedne. Oczywiscie zapowiedz mezowi ze wkrotce wrocisz i badz z nim w stalym kontakcie; niech on tez przyjezdza w miare mozliwosci do was do Polski.
Trzymaj sie :-)

A ja zawsze chcialam roznice wieku miedzy dziecmi taka jaka jest miedzy mna i moim bratem - 3 lata (no - 2 lata i 9 miesiecy). No i sie ladnie udalo i mam te 3 lata (no - 2 lata i 10 miesiecy :-D). Poki co jest super- starszy synek jest samodzielny a jednoczesnie mysle ze za rok, dwa beda sie razem bawic. No i pozniej to oczywiscie tez :-) Mam nadzieje ze jak beda nastolatkami to tez razem gdzies beda wychodzic - ja bede wtedy spokojniejsza :-)
 
Kari mój mąż można by powiedzieć, że jest na wyjeździe, pracuje niby kilkanaście kilometrów od nas, ale musi być na miejscu i rzadko się widzimy, mamy za to stały kontakt telefoniczny. Bardzo dużo rozmawiamy, o nas, naszych rozmowach, o tym, że trzeba naprawić nasz związek etc. Ja poprzez to co się stało popadłam w nerwicę i depresję, brałam tabletki na uspokojenie. W tej chwili jestem na tyle odporna,że tabsy na mnie nie działają, ale starałam się trzymać spokój. Mimo tego, że jest mi ciężko próbuję dać sobie radę, bo innego wyjścia nie mam. Już nie zliczę ile dni i nocy przepłakałam, ile razy nie widziałam sensu życia, ale nie można się poddawać. Mój mimo, że na początku jego wyprowadzki zachował się jak ostatni drań, to teraz wiele razy mnie podtrzymuje na duchu, mówi i pisze wiele ciepłych słów i chyba tylko dzięki temu żyję nadzieją, że ułoży się nam jeszcze i wszystko wróci do normalności.. również Tobie życzę aby Wam się ułożyło, a Ty musisz skonsultować się ze specjalistą, sama sobie z tym niestety nie poradzisz.
 
reklama
Mam wrazenie ze u nas problemy powstaja z braku rozmow. Nie potrafimy juz tak szczerze pogadac. I to tez wina rozlaki, bo zawsze bylismy najlepszymi przyjaciolmi i potrafilismy gadac godzinami, prosto z serca. Potem jak wyjechal to nie bylo czasu na telefony, robil od 7 rano do 24-1 w nocy i czesto tez nie bylo kasy zeby dzwonic.

Wczoraj mnie poprosil zebym nie wyjezdzala... pierwszy raz od dluzszego czasu tak szczerze. powiedzial ze nie wyobraza sobie tylu tyg bez nas znowu i ze przed nami kolejna rocznica slubu na odleglosc. kurdeee nie wiem co robic. szukam rozwiazania. moze nie jechac juz w sobote a np za 2 tyg?? zeby jakos skrocic okres rozlaki?? tylko ze wtedy bilety na samolot sa o polowe drozsze, wyszloby 200funtow bo angole maja ferie. meczy mnie to...
 
Do góry