reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Słomiane wdowy

reklama
przede wszystkim dzięki dziewczyny za miłe przyjęcie :-)

my z moim mężem zawsze byliśmy takim włoskim małżeństwem. Między nami nigdy nie było letnio tylko albo gorąco albo mroźnie. Oboje mamy dosyć ostre i uparte charaktery więc kłótnie były codziennością. Od czasu jak jeździ jesteśmy idealni, jest ciepło, miło, pełno ciepłych słów i tęsknoty. tylko, że ja się zastanawiam czy to jest normalne, że układa nam się dobrze tylko wtedy gdy jesteśmy daleko od siebie???? :dry:

Ja o samotnej matce to juz nie wspomne fogia ;-) zostalam z takimi problemami ze szok, po dniu kiedy okazalo sie ze Adasko wymaga ostrej rehabilitacji, ze nie wiadomo co bedzie moj J pojecal i zostawil mnie sama ze wszystkim, a co najgorsza z myslami.
ot życie, odpowiedzialność za dzieci zawsze w większym stopniu (jak nie całkowitym) spada na kobietę. Myślę, że powinnaś być z siebie dumna, że mimo tak trudnych okoliczności dajesz sobie radę.

Fogia śliczny synek:). Ja jeszcze się nie czuję jak samotna matka i nie chcę się tak poczuć.. Jak znosisz ciążę w "tym stanie" czyt. stan słomianki.. :)
dziękuję bardzo. :-D
W sumie jakoś sobie radzę, a przynajmniej do czasu kiedy oboje z Filipem jesteśmy na chodzie. Ostatnie tygodnie były dla mnie trudne ponieważ oboje z młodym chorowaliśmy. W takich momentach chyba jest najtrudniej i odczuwa się największy żal, że nie ma obok nikogo kto by się Tobą zaopiekował. Wiadomo, czasami łapią mnie doły, rezygnacja i zmęczenie ale co mam zrobić? Muszę być silna i muszę sobie dać radę. Mąż może wrócić do pracy w naszym mieście ale pensję będzie miał taką, że się nie utrzymamy. :confused:
 
moj maly jest nieznosny ostatnimi dniami. Jak juz sie rozwyje to nie ma konca, potrafi sie zanosic nawet i godzine u mnie na rekach, uzala sie nad soba (ot zawodzi bez lez po kazdym cwiczeniu, kazdym moim ostrzejszym slowie typu "nie wolno" czy jak go nie wezme na rece). Mam juz tego serdecznie dosyc, brakuje mi sil na noszenie go. Do tego wieczory. Husiam go i husiam bo jak tego nie zrobie to potrafi sie rozbawic na calego i po spaniu. Ale na rekach tez nie ciekawie... Po godzinie mi rece odpadaja a ten dalej jeczy i jeczy, zuca sie i nie chce spac. Wystarczy ze sie slowem odezwe nawet do psa typu "odejdz" a ten juz w RYK i nakreca sie, nie mozna go uspokoic, nieraz i usypia dopiero po kilku godzinach takiej meki a ja nie moge nic zrobic, ledwo zywa jestem..... KOBIETKI! nie mam sil..... macie jakas rade??
 
aaaaa ja mojego ssaka odstawiam od cyca i powiem ze idzie nam całkiem niezle....:tak:
wczoraj wypil 2 x60ml
dzis
1x70ml
1x60ml
jeszcze dam mu o 19-00 a potem 21-00.....:tak:
nie ma krzyku ani histerii - dzielny chłopak.....;-);-);-)
no no suuper! Oby tak dalej!:-)

Mi sie na sama mysl o docieraniu slabo robi... ososbiscie tego nie lubie. Mam zly dzien. Pojecalam na zakupy, narobilam pelny koszyk a przy kasie okazalo sie ze zapomnialam karty (zostawilam w innym portfelu) dodatkowo w tyl samochodu szwagierki wjechal jakis osiol. I tak po 4 godzinach nieobecnosci w domu jestem w punkcie wyjscia... Bez obiadu, ani raz nie rehabilitowalam malego, zakupow nadal nie mam. Tylko stracony czas. Szlag mnie trafia.
ojej nieciekawie... głowa do góry! Jutro już będzie lepiej..
moj maly jest nieznosny ostatnimi dniami. Jak juz sie rozwyje to nie ma konca, potrafi sie zanosic nawet i godzine u mnie na rekach, uzala sie nad soba (ot zawodzi bez lez po kazdym cwiczeniu, kazdym moim ostrzejszym slowie typu "nie wolno" czy jak go nie wezme na rece). Mam juz tego serdecznie dosyc, brakuje mi sil na noszenie go. Do tego wieczory. Husiam go i husiam bo jak tego nie zrobie to potrafi sie rozbawic na calego i po spaniu. Ale na rekach tez nie ciekawie... Po godzinie mi rece odpadaja a ten dalej jeczy i jeczy, zuca sie i nie chce spac. Wystarczy ze sie slowem odezwe nawet do psa typu "odejdz" a ten juz w RYK i nakreca sie, nie mozna go uspokoic, nieraz i usypia dopiero po kilku godzinach takiej meki a ja nie moge nic zrobic, ledwo zywa jestem..... KOBIETKI! nie mam sil..... macie jakas rade??
hmm może zęby mu daja w kość??

Moje dziecię już śpi.. Zapomniałam o syropie i próbowałam dać jej na śpiocha i niestety wszystko wylądowało na jej piżamce i pościeli.. ale taka biedna była i nie przebrałam jej :/ jutro zmienię wszystko..
Pogadałam z mężem na skypie.. I dziwnie się czuje.. Niby bardzo chce z nim gadać ale jak go widzę to jeszcze bardziej tęsknie i smutno mi się robi i zaczynam mu marudzić, a wiem że długo to on mojego marudzenia nie zniesie... :/ i w końcu nie wiem co lepsze... nie gadać czy gadać... :/ehh.. cięzki nasz żywot kobietki..
Musimy się jakoś podtrzymywać na duchu..
 
Ostatnia edycja:
crazy girl co do zebow juz nie mam pojecia. Jestem wymeczona. Wsadzilam go do lozeczka i zostawilam z braku sil. Wzielam po 5 min histerycznego placzu i po pol godziny przytulania usnal.

Ja na poczatku czekalam na kazda rozmowe z j przez skype czy gg. Gadalismy nawet i do 3 nad ranem. W koncu pokilkunastu zawalonych nocach juz nie mielismy ochoty na takie dlugie pogawedki. Teraz J nie ma komputera bo wspollokator zalal mu laptopa piwem. Nie wiem, ja tam wole gadac przez tel mimo wszystko. Wystarcza mi jak zadzwoni raz na dzien, dwa. Gadamy tak moze z godzine, ale juz nie placzemy ze tesknimy i nie umiemy zyc jak na poczatku :-) nareszcie gadamy normalnie. Smiejemy sie, klucimy nie raz... A jak skonczymy gadac to juz nie czuje takiej tesknoty.
 
Hej kobietki!
Troche mnie nie bylo ale juz jestem.
Ja lubie jak m jest w domu...ale niestety od 6 lat to tylko weekendy.
Zostalam slomianka nagle, wlasciwie z dnia na dzien zmusily nas finanse a maz dostal intratny kontrakt. Mialo byc tylko na chwile puki nie wyjdziemy z dolka...trwa do dzis.
Sama z wtedy z 2 malych dzieci, Ania klopoty z okiem operacja, Krzys alergik oskrzela, inhalacje zastrzyki...nawet nie mowilam przez telefon bo co pomoze mi na odleglosc???
Jestesmy juz oboje zmeczeni ta sytuacja bo zycie przecieka przez palce, dzieci rosna bez ojca...ale wyplaty w naszym regionie sa takie ze...

Co do samotnej ciazy przerabialam to z Maciejem, dawalam rade bo musialam! Jak sytuacja sie ustabilizije pomyslimy o jeszcze jednym :tak:

Kari ja urodzilam anie jak mialam 25 lat a dziewczyny z sali sprawdzaly moja karte czy na pewno jestem pelnoletnia :-D
Crazy Girl rozstanie z tata najbardziej przezywa Maciej najmlodszy...a gdzie tata, kiedy bedzie, i rozmawia przez telefon

Pozdrawiam!!!
 
dlatego tyle szczescia ze moj Adasko nie ma tego problemu z tesknota, choc kazdy kij ma dwa konce, mnie szlag trafia ze maz nie zna syna a syn nie wie co to tata.

Ale coz, przeciez zuzkus masz racje. Damy rade bo musimy.
 
reklama
Przezyjemy bo nie mamy innego wyjscia!!!! Musimy! Ale smutne to ze na dzieciach sie odbija, ja umiem sobie wytlumaczyc dlaczego Meza nie ma ale one???
Dla mnie też najgorsze jest to przeżywanie Filipa. Ostatnim razem jak mąż był w domu to zauważyłam, że Filipek pierwsze co robi po przebudzeniu to biega po domu i szuka taty. Jak go nie znajdzie to od razu buzia w podkówkę i "gdzie jest tatuś", a mi się serce kroi.

Właśnie dostałam smsa od męża, że ma jeszcze 50 km do Lublina więc w domu będzie za ok. 2 godziny. :-D Lubię jak on ma trasy po Polsce, wtedy częściej udaje mu się podskoczyć do domu. :-D:-D
 
Do góry