Już się po prostu z tego wszystkiego zestresowałam, zdenerwowałam i zniechęciłam do tego lekarza. Kurcze, facet z niemałym doświadczeniem, pracuje jako ginekolog od lat, a kartę ciąży na koniec 10 tygodnia zakłada. Mam nadzieje, że jak wspomnę mu jutro o tym, to będzie miał jakieś sensowne rozwiązanie. Być może właśnie uwzględni w niej jakoś to, że byłam u niego już na dwóch wizytach w 6 i w 8 tygodniu ciąży. A jak nie, to poproszę chyba o jakieś zaświadczenie, ze byłam u niego wcześniej niż w 10 tygodniu ciąży.