reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

A insulinę bierzesz tylko na noc? Jaki miałaś poziom po godz i dwoch? Wizytę mam w poniedziałek u diabetolog i caly czas sie boje, że będę musiała brać 🙄
Tak, tylko na noc biorę. Na czczo 103, po godzinie 187 a po dwóch 117. Trzymam kciuki abyś nie musiała jej brać ✊❤️
 
reklama
Powiesz, że się źle czujesz czy coś Ci ważnego wypadło. Ty i maleństwo jesteście na pierwszym miejscu teraz. I głowa do góry!
Albo właśnie tak jak Kasia napisała. Kobieta kobietę powinna zrozumieć jeszcze w takiej sytuacji. No chyba, że chcesz to utrzymać w tajemnicy.
 
Hej dziewczyny. Domniemana owulacja była 19 listopada, ale nie robię żadnych monitoringów więc nie mogę być pewna. Okres spodziewany w poprzednią sobotę. W piątek zaczął się ból brzucha, byłam pewna, że czas na okres i "znowu w cyklu mi nie wyszłooo". W sobotę delikatne brązowe plamienie na papierze, ale do wieczora zrobiło się cicho, tylko nadal bolał brzuch. Dodam, że w czwartek robiłam test i zobaczyłam biel wizira. W niedzielę wieczorem nie wytrzymałam i zrobiłam test pinka - wyszła lekka kreska, ale że pinki oszukują, poleciałam do apteki po kolejne testy.

W nocy obudziłam się, bo bardzo potrzebowałam do toalety, więc postanowiłam zrobić test. I był zepsuty! Nic na nim nie było widać. Bez większej nadziei w pon rano zrobiłam ostatni test - i wtedy wyszła wyraźną druga kreska!

Beta z pon wyniosła zaledwie 31. Od razu umówiłam się do lekarza po leki, bo mam za sobą jedno poronienie. Dał mi progesteron i kazał obserwować, wrócić najlepiej za 2 tygodnie.

Więc tak trochę się witam, a trochę nie 😊

Siedzę na zwolnieniu, żeby ogarnąć sytuację psychicznie. Plamien póki co nie ma, tylko brzuch pobolewa. Mama na mnie wrzeszczy, żebym przeleżała cały pierwszy trymestr. Nie bardzo mi to po drodze z moją sytuacją zawodową. W grudniu mogę sobie przeleżeć, ale w styczniu... Jeśli nic sie nie będzie dzialo, to nie bardzo.

I mój dylemat jest taki. Żyć normalnie i czekać na rozwój sytuacji? Iść do pracy? Boje się, że pójdę do pracy, a stres i pośpiech zaszkodzą ciąży. A później będę siebie obwiniać. Jaki Wy macie plan, przeczekać pierwszy semestr, czy normalnie pracujecie? Wybaczcie nie zdążę teraz nadrobić wątku, ale postaram się później być na bieżąco.
 
Tak, tylko na noc biorę. Na czczo 103, po godzinie 187 a po dwóch 117. Trzymam kciuki abyś nie musiała jej brać ✊❤️
Teraz jeszcze krzywej nie robilam, ale w poprzedniej ciąży po godz i dwóch miałam w normie. Problem był tylko na czczo. Na razie walcze dietą. Dziś 95 ale mam nadzieję, że bedzie jeszcze mniej.
 
Albo właśnie tak jak Kasia napisała. Kobieta kobietę powinna zrozumieć jeszcze w takiej sytuacji. No chyba, że chcesz to utrzymać w tajemnicy.
kierowniczka wie że jestem w ciąży wczoraj jej powiedziałam, ale boję się że źle to odbierze, że zaraz po informacji o ciąży nie zjawiam się w pracy 😭 ten stres mnie dobija 😔
 
Hej dziewczyny. Domniemana owulacja była 19 listopada, ale nie robię żadnych monitoringów więc nie mogę być pewna. Okres spodziewany w poprzednią sobotę. W piątek zaczął się ból brzucha, byłam pewna, że czas na okres i "znowu w cyklu mi nie wyszłooo". W sobotę delikatne brązowe plamienie na papierze, ale do wieczora zrobiło się cicho, tylko nadal bolał brzuch. Dodam, że w czwartek robiłam test i zobaczyłam biel wizira. W niedzielę wieczorem nie wytrzymałam i zrobiłam test pinka - wyszła lekka kreska, ale że pinki oszukują, poleciałam do apteki po kolejne testy.

W nocy obudziłam się, bo bardzo potrzebowałam do toalety, więc postanowiłam zrobić test. I był zepsuty! Nic na nim nie było widać. Bez większej nadziei w pon rano zrobiłam ostatni test - i wtedy wyszła wyraźną druga kreska!

Beta z pon wyniosła zaledwie 31. Od razu umówiłam się do lekarza po leki, bo mam za sobą jedno poronienie. Dał mi progesteron i kazał obserwować, wrócić najlepiej za 2 tygodnie.

Więc tak trochę się witam, a trochę nie 😊

Siedzę na zwolnieniu, żeby ogarnąć sytuację psychicznie. Plamien póki co nie ma, tylko brzuch pobolewa. Mama na mnie wrzeszczy, żebym przeleżała cały pierwszy trymestr. Nie bardzo mi to po drodze z moją sytuacją zawodową. W grudniu mogę sobie przeleżeć, ale w styczniu... Jeśli nic sie nie będzie dzialo, to nie bardzo.

I mój dylemat jest taki. Żyć normalnie i czekać na rozwój sytuacji? Iść do pracy? Boje się, że pójdę do pracy, a stres i pośpiech zaszkodzą ciąży. A później będę siebie obwiniać. Jaki Wy macie plan, przeczekać pierwszy semestr, czy normalnie pracujecie? Wybaczcie nie zdążę teraz nadrobić wątku, ale postaram się później być na bieżąco.

Ja planuję pracować I trymestr, może troszeczkę dłużej.
Mam nadzieję, że ciągły stres w pracy uda mi sie schować w buty....
 
Hej dziewczyny. Domniemana owulacja była 19 listopada, ale nie robię żadnych monitoringów więc nie mogę być pewna. Okres spodziewany w poprzednią sobotę. W piątek zaczął się ból brzucha, byłam pewna, że czas na okres i "znowu w cyklu mi nie wyszłooo". W sobotę delikatne brązowe plamienie na papierze, ale do wieczora zrobiło się cicho, tylko nadal bolał brzuch. Dodam, że w czwartek robiłam test i zobaczyłam biel wizira. W niedzielę wieczorem nie wytrzymałam i zrobiłam test pinka - wyszła lekka kreska, ale że pinki oszukują, poleciałam do apteki po kolejne testy.

W nocy obudziłam się, bo bardzo potrzebowałam do toalety, więc postanowiłam zrobić test. I był zepsuty! Nic na nim nie było widać. Bez większej nadziei w pon rano zrobiłam ostatni test - i wtedy wyszła wyraźną druga kreska!

Beta z pon wyniosła zaledwie 31. Od razu umówiłam się do lekarza po leki, bo mam za sobą jedno poronienie. Dał mi progesteron i kazał obserwować, wrócić najlepiej za 2 tygodnie.

Więc tak trochę się witam, a trochę nie 😊

Siedzę na zwolnieniu, żeby ogarnąć sytuację psychicznie. Plamien póki co nie ma, tylko brzuch pobolewa. Mama na mnie wrzeszczy, żebym przeleżała cały pierwszy trymestr. Nie bardzo mi to po drodze z moją sytuacją zawodową. W grudniu mogę sobie przeleżeć, ale w styczniu... Jeśli nic sie nie będzie dzialo, to nie bardzo.

I mój dylemat jest taki. Żyć normalnie i czekać na rozwój sytuacji? Iść do pracy? Boje się, że pójdę do pracy, a stres i pośpiech zaszkodzą ciąży. A później będę siebie obwiniać. Jaki Wy macie plan, przeczekać pierwszy semestr, czy normalnie pracujecie? Wybaczcie nie zdążę teraz nadrobić wątku, ale postaram się później być na bieżąco.
Ja trafiłam na wadliwy test przy poprzedniej ciąży. Pierwszy który robiłam... Nawet jednej kreski, a ciąży się nie spodziewałam bo długo się staraliśmy. Po ok pół godz wyszły dwie kreski z czego ciążowa baaardzo blada. Mąż poszedł do apteki po kolejne dwa i pozytywne, blade ale jednak. Kupił jeszcze 5 bo nie wierzył 😂 dwa dni pozniej poszłam na betę a tam... <5 poszłam do lab i się kłuciłam z babą, że to niemożliwe! Powtórzyli wynik z tej samej próbki i to samo. Następnego dnia w innym laboratorium 293 😂
 
reklama
Do góry