Ogólnie dosyć ciężko mi było od wczoraj, dzisiaj rano trochę emocje ze mnie w końcu zeszły płaczem. Wiem, że jedynie trzeba czekać, ale fajnie byłoby, gdyby raz na jakiś czas w staraniach o dziecko coś poszło normalnie. Jedyne co mnie trochę uspokoiło dzisiaj, to znalezione slajdy z wykładu o patologii ciazy z Uniwerku medycznego z Poznania, gdzie był slajd o pecherzyku żółtkowym - pojawia się przy pecherzyku ciążowym >=8mm i bHCG=7200. Pecherzyk ciazowy mam juz 10mm, ale beta 7066, wiec może za tydzień juz coś będzie. Tylko wkurza mnie, że każde źródło w necie podaje inne kryteria xD
Ale lekarze z Medicover sa coraz gorsi mam wrażenie, najgorzej się czuje, ze lekarka zobila szybkie i bolesne usg, dala mi zdjęcie, kazała przyjść za tydzień i nic nie porozmawiała o tym, co widać, czego się spodziewać etc. Może 5min u niej bylam, i do tego zapomniałam poprosić o cytologie, jak walnęła we mnie tym pustym pęcherzykiem