reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

sierpniowe ciężaróweczki 2011:D

ja też lubię Hous'a. I Zagubionych (Lost) ale to ze Stanów ściagałam....na szczęscie już nie ma 7 seoznu, bo nie ma kiedy oglądać potem tego co się ściągneło :rofl2:.
 
reklama
Lenka, właśnie to nie jest tak, że sobie piszę o 'idealnym świecie'. Osobiście nie zdarzyło mi się zatrudnić kobiety, która zaszła w ciążę, jednak.. moi rodzice również mają firmę. Ta, która tak wisiała - to u nich, druga zaszła w ciążę po mnie, i była lojalna. Nie zawsze dotarła do pracy(bo się źle czuła), nie zawsze była cały dzień, ale robiła co mogła, żeby być, żeby wdrożyć kogoś na zastępstwo. To jej została podniesiona pensja, żeby na macierzyńskim chociaż trochę miała lepiej. Teraz jest na macierzyńskim. A stanowisko na nią czeka. Była(jest) dobrym pracownikiem, dlatego nie zostanie zwolniona. Stąd moje stanowisko w sprawie, że po macierzyńskim nie jest się skazanym na bezrobocie. Może znam pracodawców bardziej ludzkich, którzy traktują pracowników personalnie, i dlatego tak piszę. I pewnie, gdybym była w takiej sytuacji, że pracodawca miałby mnie za nic, to z uśmiechem na twarzy kładłabym mu kolejne zwolnienia. Dlatego jestem w stanie zrozumieć podejście niektórych z Was.
Co do zasiłków, pomocy państwa. Tam życie jest droższe. Nie możemy się porównywać za bardzo. To prawda każdy chciałby mieć jak najlepiej, ale każde państwo jest na innym poziomie jeśli chodzi o gospodarkę, o 'bogactwo' państwa.
Ja rozumiem, że jest Wam(nam) mamom ciężko, ale z drugiej strony decydując się na dziecko mamy tego niestety świadomość. Że obecne przepisy potrafią być bezlitosne.

Co do mojej pracy na pełnych obrotach - teraz siedzę w domu i rozkoszuję się małą(zajmuję się nią), a firma zarabia m.in. na mnie(mam taką nadzieję:D). Mogłabym wziąć chorobowe i czerpać kasę z ZUSu, ale tego nie robię(pewnie póki co:D). Mało tego, odprowadzam im składki co miesiąc.
Chciałam wrócić do pracy, małą niestety posłać do żłobka. Mieszkam pod Poznaniem. Tutaj nie ma żłobka, a moja gmina nie podpisała umowy z Poznaniem w związku z tym nie przysługuje mi żadne miejsce w żłobku. Zadzwoniłam do wydziału oświaty, co ja mam zrobić, a raczej co mają zrobić WSZYSTKIE matki, które urodziły w tej gminie. Usłyszałam złośliwą odp. "ma pani pecha. żłobka nie ma i nie będzie". I choć jestem wkurzona, to nic nie zrobię.
Także te sprawy też dotyczą mnie, nawet jeśli mam firmę. Przecież nie mogę brać niemowlaka, kłaść w kącie, a sama zajmować się elewacjami np. sklepów.
 
No to teraz ja coś napiszę na temat lojalnych "pracodawców". W zeszłym roku miałam pracę do momentu aż nie skończyła mi się umowa i pracodawca mi jej nie przedłużył. Miesiąc wcześniej dopytywałam się co z moją umową, czy mogę liczyć na dalszą współpracę, cisza, nikt nic nie wie. Przy każdej wizycie dyrektorki dopytywałam ale decyzja wciąż nie zapadła. Dzień przed końcem umowy nagle okazało się że mi jej nie przedłużą. A 2 dni później przeprowadzane były rozmowy na moje stanowisko. No comment.
Później jakiś czas szukałam pracy aż zaszłam w ciążę. Zastanawiałam się nad tym czy nie ukryć ciąży i nie zatrudnić się gdzieś tylko po to żeby potem mieć jakiekolwiek pieniądze choćby do czasu rozwiązania. Niestety pracy nie znalazłam a w widocznej ciąży to nie mam co liczyć że znajdę.
No i najlepszy punkt programu- w poniedziałek mój mąż dostał wypowiedzenie z pracy. Jego szef wiedział że ja nie pracuję i spodziewamy się dziecka a mimo to czekał do ostatniego dnia miesiąca żeby wręczyć mu wypowiedzenie.
Po moich doświadczeniach nie miałabym żadnych skrupułów wobec pracodawców, nic tylko usiąść i płakać.
 
Gabiczek przykro mi bardzo z powodu zwolnienia twojego męża z pracy.. u mnie jest bardzo podobnie tez tylko mąż pracuje i jakby go zwolnili to jesteśmy w tak zwanej D.... ja przed zajściem w ciąże pracowałam w firmie prawie rok..no i okazało się ze tak z dnia na dzień firmę nam postanowili zamknąć bo długow firma miała duzo i wogole ... wiec 2 tygodnie przed pełnym rokiem pracy w tamtej firmie dostałam wypowiedzenie i z zasiłkiem mogłam sie tylko pożegnać... wiele osob tak zostalo zwolnionych ..ehh no ale coz zrobic... w dodatku do dnia dzisiejszego nie wypłacili nam pieniedzy za cały wrzesień i polowe października.. wiec nie pozostało nic innego jak iść z tym do sadu i zawalczyć o swoje pieniądze.. na szczęście rozmawiałam już o tym z moim kolega prawnikiem i są duże szanse na wygranie sprawy;) na poczatku ciazy tez chciałąm sie gdzies załapac zeby wiadmomo macierzynskei było ale niestety nie udało mi sie..:( a teraz to juz wogole moge zapomnieć...

Głowa do góry bedzie dobrze bo musi być dobrze;)
 
gabiczek ja tez mialam niezla przygode u mnie w pracy, pracue tam od grudnia 2009, umowa zastepsto- napierw byla do konca urlopu macierzynskiego pani x, dopytywalam sie kiedy konczy sie jej urlop i... mialam taka akcje ze tydzien wczesniej pytam co z moja umowa a dyrektorka mowi ze maja problem w kadrach ze niby na miesiac beda musieli mnie "zwolnic" potem dopiero dac nowa umowe, mialam niezlego stresa bo gdyby tak rzeczywiscie zrobili zabraklo by mi ok tyg zeby dostac kuroniowke, jakims cudem przedluzyli mi umowe- dalej na zastepstwo i bez grosza podwyzki, moja umowa wygasa 31 sierpnia tego roku.... i dziekuje juz im za tak wspolprace, dodam tylko ze w tej firmie jestem od grudnia 2008 roku( pracowalam wczesniej w innych odzialach, pozniej mi nie przedluzyli umowy i 2-3 miesiace szukalam pracy, wtedy sie znow odezwali i wrocilam do nich w grudniu 2009)- nie potrafili mnie docenic, co mowily wszystkie moje kolezanki z pracy, bo naprawde dawalam z siebie ile moglam, ale coz zycie....
 
Ja rozumiem i mucha nie siada z punktu widzenia pracodawcy i resztę dziewczyn. Wszystko zależy od tego na jakiego pracodawcę się trafi i na jaką pracownicę. I koniec kropka. Czyli każda z Was ma poniekąd rację :-)
Chruściki zrobione, teraz zabieram się za obiad :-)
 
gabiczek-bardzo mi przykro w jakiej sytuacji się znalazłaś z mężem, przypomniałam sobie że w pierwszej ciązy i nas było podobnie, ja sie uczyłam a meża zwolnili z pracy i przez dwa m-ce nie mogł znaleść zadnej innej wiec dorwał się do takiej ze po 12 godz pracował i dostawał 500 zł!!!
szok ale po pół roku znalazł już lepszą i jest w niej do dziś
życzę wam optymizmu mimo tak trudnej sytuacji
buziaki:)
 
Oli- laryngolog powiedział, że to niestety "katar ciążowy" i nic mi na niego nie poradzi..zalecił to co mam, czyli wodę morską do nosa.

A ucho na szczęście nie zapalone.. mam tylko podrażnioną trąbkę.. i też se muszę z tym radzić sama ;)
 
reklama
Hej,

witam porannie juz po sniadaniu.


Z tego co doczytałam cofając się to widzę, że "obgadujecie" ZUS :-). Miłością do tej instytucji nie pałam ale tak patrząc na nasze choćby forum to się im nie dziwię, że kontrolują......Z Sierpniówek to pracuje chyba a85, ja i może ktoś jeszcze nie pamiętam (sorki ). A tak wszystkie na L4. Więc jak kontrolują mi strasznie pracowników bez ciąży to i ciężarne też ;-). Wszak ciąża to nie choroba a naprawdę nieliczne mają komplikacje, które kwalifikują je do bycia na L4 cały czas.
Wiem, że ma się mniejsze lub większe dolegliwości w ciąży - sama je mam - ale przecież da się przeżyć. Pewnie się Wam narażę okropnie i zaraz mi głowę zmyjecie :baffled: ale takie mam zdanie. Pomijam przypadki, gdy ktoś pracuje fizycznie albo ma ciążę zagrożoną to oczywiste.
Jakbym była pracodawcą to tez bym się bała zatrudniać młodych kobiet, bo taka tylko 2 kreski zobaczy i już L4. A potem lamenty, że pracy nie ma.....Ten kraj jest pod tym względem chory.....moja mama urodziła 3 dzieci i z każdym pracowała prawie do końca. Też rzygała, źle sypiała.....ale kiedyś wszystkie śmigały do pracy z brzuchami. A teraz tylko roszczenia, bo mi się należy.
Pewnie jestem odosobniona w swoim sądzie - nie zdziwię się :baffled: - ale pod tym względem musi zmienić się nasza Polska mentalność.


Dobra, wygadałam się teraz czekam na pomyje :zawstydzona/y:.

Ja też pracuję, :tak:
I nie tylko polska mentalność musi się zmienić, ale także polityka prorodzinna. Nasze mamy siedziały na macierzyńskim 26 tygodni, a my ( ja z pierwszym dzieckiem 18, wcześniej było 16, a teraz 20|+2). Nic więc dziwnego, że każdy prawo chce obejść i wykorzystywać je. Harujemy, odprowadzamy składki i tak naprawdę ***** z tego mamy - czekanie do lekarza 6 miesięcy, na przykład. Więc jak jesteśmy w ciąży, to chcemy odpocząć po prostu. A w ciąży nie jest się całe życie.
Ponadto prace naszych mam były inne - nie było aż takiego mobbingu, stresu. Zresztą praca w latach 80 tych PRL, gdzie w większości budżetówka, to wiadomo jak było, hehehe...
Nie porównywałabym przeszłości do teraźniejszości, bo to inne czasy, inne oczekiwania, wymagania, obowiązki. Mimo że ciąża to nie choroba, to nie widzę powodu, dla którego kobieta jeśli chce nie może iść na zwolnienie (aby uniknąć stesu, telepania się autobusami, samochodami, itp) lub odwrotnie. A ZUS to niech raczej zacznie kontrolować tych, którym by się to naprawdę przydało.

I to dojenie państwa o którym mówisz mucha - hehehe, rozśmieszyło mnie, hehehe. Wysokość zasiłków dla samotnej matki, czy te stypendia socjalne są po prostu śmieszne (ich wysokość), na opłacenie studiów nie starczy. Heheheh

Maggie, garuluję wyznaczenia daty.
Śliczne sukienki - Maggie i Biedroneczka. :tak:
Ja też muszę jakąś sobie sprawić bo mam komunię w maju.

Poza tym mój mąż przeżył dziś z Filipem chwilę grozy. Ja byłam w pracy, on siedzi z Filipem, bo ten ma ospę. A moje pomysłowe dziecko "ukradło" (czyt. oderwało) misiowi druciane okularki i sobie chciał je wcisnąć na głowę. A że okularki pasują na misia maleńskiego to moje dziecko zamiast za ucho, włożyło sobie to, co na ucho do oka. Zaczął krzyczeć, mąż wpada do pokoju a tu z oka krew się leje. Zaczepił sobie tym zawijasem o dolną powiekę i nie mógł wyjąć tylko szarpał. Dzięki Bogu nie uszkodził oka. Pojechali szybko do okulisty i na szczęście oko całe. Ma tylko jakieś krople, ale za chiny nie da sobie ich wkropić.
 
Ostatnia edycja:
Do góry