mucha nie siada rozumiem, że piszesz to wszystko z perspektywy pracodawcy. niestety ja mam więcej przykładów z autopsji i z mojego środowiska, gdzie to pracodawca wyciska wszystkie soki z pracownika i pracownik niewiele go tak naprawdę obchodził. nieważne jest że ma inne życie poza pracą i rodzinę, ważne są tylko pieniądze pracodawcy i jego zysk. w mojej branży nie ma ludzkich odruchów i zrozumienia dla spraw rodzinnych. Ja byłam lojalnym i wiernym pracownikiem i do tego przynoszącym profity, ale byłam dobra tylko do czasu swojej pełnej dyspozycyjności tzn. nie zajścia w ciążę (do czego oczywiście jak każda kobieta mam prawo). Ty piszesz o świecie idealnym, którego nigdy nie będzie na naszym rynku pracy, a przynajmniej my tego nie doczekamy.
pisząc, że rodzice mają 60 dni w roku na opiekę na dziecko i biorą lewe L4, żeby posiedzieć w domu, to chyba nie wiesz o czym piszesz. przekonasz się jak Twoje dziecko pójdzie do przedszkola i przez pierwsze minimum pół roku będzie notorycznie chorowało i okaże się że to strasznie mało. moja koleżanka z pracy wykorzystała całe 60 dni (zresztą płatne jak przy zwykłym zwolnieniu) przez pierwsze 4 miesiące po oddaniu dziecka do przedszkola, a że była sama i nie miała z kim zostawić dziecka, musiała się zwolnić z pracy. moja córka od września też notorycznie choruje, a ja wraz z nią.
poza tym o jakich Ty zasiłkach piszesz??? jakbyśmy mieli takie jak w Anglii czy Szwecji gdzie można się utrzymać z samego posiadania dziecka, to byłoby o czym mówić. nasze są tak śmieszne, że ciężko je nazwać jakąkolwiek pomocą od państwa.
przykładowo w Szwecji na każde dziecko dostajesz do 18 roku życia po 450 zł miesięcznie, przedszkole odliczasz od podatku a jak dziecko się nie dostanie do państwowego, to państwo opłaca prywatne, becikowe wynosi 17 tys. zł a nie 1 tys. i nie wspomnę o macierzyńskim, który nie trwa 20 tyg.+, tylko 3 lata.
Przepraszam, ale trochę się zbulwersowałam.
ja nigdy nie wykorzystywałam, w sposób o jakim piszesz, zwolnień ani nie znam osób, które by w ten sposób postępowały.