Witajcie kochane!!!
W ogole nie siedze na kompie...dopiero teraz doszlam do siebie...
po porodzie to ciagle cos...rozne bole mnie dopadaly,krocza,potem piersi pelne mleka,a teraz mam migreny!!!!
Ale do rzeczy.....
29 lipca,w piatek poszlam do miasta kupic prezent dla mojego R ,bo mial miec urodziny za pare dni...
i wiedizlam,ze to moze byc ostatnia szansa,zeby wyjsc z domu...
jak tylko wstalam,to od razu jakos tak zle sie czulam,bylam cala obolala,wiec sie na sile zebralam i poszlam na miacho z Emi i moja mama.
Lapaly mnie skurcze,wiec sie podtrzymywalam lady w kazdym sklepie i czekalam az mi przejdzie...i tak od 14.00,do 16.00 robilam zakupy
R,podjechal i odwiozl nas do domu...w domu rodzinka zaczela kombinowac smaczny obiad,wiec ja czekalam,zeby zjesc...
skurcze byly coraz mocniejsze i co 4 minuty,staly sie takie bolesne ,ze wypielam sie na obiad i zadecydowalam,ze trezba jechac do szpitala.
po drodze byly korki,a ja przy szrroko otwartym oknie ,dzielnie znosilam skurcze,potem juz krzyknelam do meza-SZYBCIEJ JEDZ!!!!
bo czulam,ze to juz tuz tuz!!!
W szptalu bylismy o 17.40,polozna zaoferowala mi kapiel,nawet nalala wode do wanny,powiedzila,ze po kapieli skircze moga przejsc!!!????
wiec po co ta kapiel...wrrrr!!!Rozwarcie mialam na 3 palce ( od 2 dni takie samo)
no nic,weszlam do wanny,ale po 3 skurczach wyskoczylam z niej rozloszczona...myslslam,ze sie utopie podczas skurczy!!!
Wyszlam z wanyy i normalnie wieszlam sie na mojego meza!!
prosilam o epidural,ale mowiono mi ,ze jest za wczesnie na to,dostalam narkotyk petadyne,nadal czulam potworny bol,ale pomiedzy skurczami bylo przyjemnie,choc przyjemnosc trwala krociutko.
Dostalam jeszcze gaz...e ...taki sobie!
Wilam sie z bolu,ale moglam lezec na boku w trakcie skurczy...
i nagle poczulam skurcze parte...te juz nie byly takie zle,bo przynosily ulge podczas parcia...
polozna powiedziala,ze spokojnie moge sobie przec,bo juz bylam otwarta na fula
Dokladnie czulam,jak maluszek przechodzi mi przez kanal rodny...uslyszalam od meza,ze juz widac czarna glowke!!!!!!
Dotknelam ja...i zaczelam przec ze wszystkich sil!!!!!!!!!!!!!!!!!
Za chwilunie synus byl juz z NAMI!!!!!!!! Piekniutki i glodny!!!!
Wazyl 4.505 kg, Delikatnie peklam,ale nie bylo konieczne zszywanie!
ciesze sie ,ze juz mam to za soba!!!!