Dzień dobry Kochane
)
Nie jest łatwo teraz znaleźć czas na BOOM, ale jakoś się właśnie udało
Zaliczyliśmy drugą noc w domu, coraz nam to lepiej wszystko wychodzi, dziś nawet pospałam całkiem przyzwoicie, bo mały długo aktywny był wieczorem i w nocy tylko raz się obudził :-)nie nadążam z praniem, bo Borys uwielbia się zsikać podczas zmiany pieluszki, a dzisiaj dodatkowo os..ł wszystko, łącznie ze skarpetkami, a pogoda podła i kisi mi się zamiast suszyć
zaczynamy się uczyć siebie nawzajem, nabiera to wszystko po mału kształtów, bo pierwszy dzień to jeden wielki chaos
zaliczyliśmy też wczoraj wizytę położnej, z małym ok, żółtaczka nie postępuje, ale nadal muszę Go bacznie obserwować, co też robię, teraz już wiem, że ta jego wyjątkowa spokojność w szpitalu to jeden z objawów żółtaczki, teraz jest bardziej aktywny, spędza z nami czas, a nie tylko je i śpi...położna kazała zapisać się do ortopedy, bo jak będzie miał miesiąć trzeba na wizytę a podobno tyle się czeka w kolejce do ortopedy na fundusz...
Ja po mału dochodzę do siebie, szwy po nacięciu jeszcze trochę ciągną, ale tragedii nie ma, najgorzej jest z plecami, po bólach krzyżowych przy porodzie ledwo się mogę zginać, ale ja miałam problemy już wcześniej, nie przewidziałam tylko, że tak z tym będzie ciężko w trakcie i po porodzie, no, ale już po wszystkim
huśtawkę nastrojów mam dzisiaj jak stąd do Nowego Jorku, ale to chyba normalka...
A poza tym wszystkim to każdy uśmiech Boryska wprawie mnie w euforię, najchętniej to bym chodziła i robiła mu zdjęcia 24h, czyste szaleństwo
Devi to my poprosimy ciasto ze sliweczką, piękne jak z obrazka
Trzymam mocno kciuki za Wasze porody i oby te, które już chcą urodzić urodziły a pozostałe szczęśliwie dotrwały do rozwiązania:-)