WITAM MAMUŚKI!!!
W niedzielę jednak mąż zawiózł mnie do szpitala, leżałam do dziś, dostałam leki na plamienie LUTEINA dopochwowo i zastrzyki CAPROGEST i przeszło wszystko w 1 dobie.
Zabrali mnie na USG prenatalne, ale dzidziuś jest mały bo ma dopiero 10 tyg. i 4 dni, zgodnie z moimi wyliczeniami, a nie lekarza, ja wiedziłam kiedy zaszłam, a lekarz wyliczył od ostatniej mniesiączki i dodał jeszcze 2 tygodnie.Czyli termin porodu przesunie mi się na koniec sierpnia, ale zobaczę po wizycie u mojej doktor.
Tak więć zrobili mi zwykłe USG dopochwowe słuchałam bicia serduszka, dostałam zdjęcie dzidzi (ma juz główkę) a na prenatalne za 3 tyg. juz w poradni przyszpitalnej więc mi pasuje, bo mam koło domu. Czuję się dobrze i cieszę się, że już wróciłam do domu, jutro tylko podjadę po wypis i zwolnienie i do pracy już nie wracam do porodu.
Nawet mi się nie opłaca, bo za zwolnienie dostanę w mojej firmie więcej niż bym pracowała, bo jest wyliczana średnia z 12 m-cy i wchodzą wszystkie nagrody + 13tka, a jeszcze 100 płatne zwolnienie, więc co ja będę dzidzię narażała na takie cyrki ze szpitalem????? NO nie????
A w pracy 8 godz. przed monitorem i czasem dźwiganie zamówionych akt, po co mi to, przezcież firma się nie zawali, a ja w domu będę spokojniejsza.
Pozdrawiam wszystkie sierpnióweczki i wyślę, że będę z wami w miarę na bieżąco!:-)