Witajcie Dziewczyny
przepraszam że dziś tak egoistycznie, ale obiecuję że od jutra już będę na bierząco
. Melduje że wróciłam do domu dziś o 13:50 byłam już w Gdańsku
. Ogólnie wyjazd fajny, troszkę kiepska pogoda była i jak się skończyły służbowe spotkania to zaraz było ciemno, więc zobaczyłam tyle ile się dało. Ogólnie Norwegia zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, mieszkałam w takim raczej nie dużym miasteczku. Miasto położone między górami, przez środek płyneła rzeka która kawałek dalej wpadała do morza, wszędzie czysto a praktycznie nie było koszy na śmieci na ulicach, śliczne malutkie domki, które dawały super kilmat temu miejscu
. Spotkania służbowe też były ok, ludzie mili, zakład produkcyjny w którym byliśmy ogromny
mają takie hale że cała platforma się tam zmieści
ogormny plac montażowy
i wszystko też położone w takiej zataczce mieszy skalistymi górami
. Straszny był tylko lot w tamtą stronę ponieważ był sztorm na Bałtyku i Morzu Północnym, samoloty się spóźniały, a leciałam pierw do Kopenhagi takim małym samolotem i nieźle nim bujało pierw w Gdańsku a nad Kopenhaga to wogle było jak na karuzeli
dobrze że potem do Norwegi lecieliśmy już takim większym samolotem
Jasio z tatą dali sobię radę, tylko malutki tęskił, jak mu się przypomniało o mnie to szedł do drzwi balkonowych, odsłaniał firankę i mówił mama
mi też było dziwnie bez niego, jak dziś przyjechałam to się ucieszył, ale nie chciał iść do mnie na ręce, dopiero po jakimś czasie jak siedziałam na podłodze to przyszedł, usiadł mi na kolana, przyniósł książeczke i razem mieliśmy czytać, wtedy dopiero się przytulił.