Natka. kazdy pies niby powinien byc zarowno na smyczy jak i w kagancu. Moj ostatnio byl wypuszczany, ale zawsze w kagancu. I to tez nie dlatego, ze gryzie, ale dlatego, ze lubi "wahac" rozne "smrody" (zeby nie pisac wprost;do tego zdarzalo mu sie to nawet gdy byl na smyczy, po prostu wlazl miedzy krzaki i gotowe), co przy dziecku nie jest najlepsze. Tylko u nas problem polega na tym, ze pies jest stary. Ma 15 lat. nie wiadomo ile jeszcze pociagnie, bo juz sam ledwo chodzi, czesto powloczy tylnymi lapami. Widac stawy go bola. Do tego ma stwierdzony przez weterynarza problem z pecherzem i prostata, a wiadomo, ze wymaga to czestego siusiania. Niestety jestem skazana sama na siebie. A ciezko mi wyjsc z psem i dzieckiem jednoczesnie. Boje sie, ze gdy pies zasygnalizuje w ciagu dnia, ze chce wyjsc (a ostatnio czesto tak jest, mimo, ze normalnie wychodzi 3x dziennie) to ja nie zdarze ubrac i sienie i malego, by wyjsc z psem, bo pies najzwyczajniej w swiecie zalatwi sie w domu. Wole go wiec wypuscic samopas. Do dziadkow nie oddam, bo gdy byl u nich to tylko od innych slyszalam jak to mardza, ze im z nim ciezko. Fakt, sami sa starzy i schorowani a tu jeszcze pies cudzy na glowie. Na wies tez nie oddam, bo to pudel a nie pies podworkowy. Ludzie wiedza, ze mam male dziecko a mimo to robia takie problemy! Do tego stwarzanie tego typu problemu jest wg mnie znecaniem sie nad moim psem. Bo skoro nie moge z nim wyjsc to on sie wstrzymuje z oproznieniem, co przyjemne nie jest, zwlaszcza z jego dolegliwosciami.