ale gorąco się zrobiło.
Luziko - dobrze, że wprowadzasz nowości w małych ilościach i obserwujesz reakcję maluszka, ale spokojnie. każda z nas wie jaka to przyjemność patrzeć jak nasze bąble wcinają coś innego niż mleko, ale nie ma co za dużo kombinować i eksperymentować. na razie wystarczą proste kaszki i podstawowe warzywka/owoce. mięsko i pomidorówka nie jest potrzebna. ja dzisiaj tak sobie pomyślałam "o matko! przecież za tydzień mój synek skończy 5 miesięcy". ten czas leci jak szalony. jeszcze chwila a piotrek podrośnie i będzie wciągał schaboszczaki z surówą aż nie nadążysz gotować
naciesz się erą marchewki i kaszek
więc na razie dobra rada, żeby przystopować
co do przypraw to się zgadzam z dziewczynami. absolutnie zero. z tego co kojarzę to dopiero od 7/8 miesiąca można dodać do smaku majeranek, i koperek. pieprz dopiero ok roku, a soli to najlepiej wcale
tabele żywienia nie są wzięte z kosmosu. to co było kiedyś okazało się nietrafionym pomysłem, np. era butelki i twierdzenia, że mleko z cyca jest niewartościowe i wręcz niezdrowe :/
bogusiu - zdecydowanie zgadzam się z twoim postem.
co do mięska to najlepszy jest królik. moja mama już namierzyła jakiegoś gościa, który ma taką małą domową hodowlę. a teść z kolei jakiś czas temu wziął od znajomego gołębie. najpierw takie ozdobne, a potem miał mięsne (taka specjalna rasa tzw. king) i ...wszystko powydawał...nosz qrde. może weźmie znowu dla wnusia...
a jeszcze taka ciekawostka odnośnie wprowadzania nowych pokarmów. wiadomo, że warto poczekać ze względu na dopiero dojrzewajacy układ pokarmowy, ryzyko alergi itd. jest jescze jedna kwestia związana z rozwijaniem się zmysłu smaku i powonienia. zbyt szybkie wprowadzanie złożonych pokarmów (np. wieloskładnikowych zupek o niejednorodnym smaku) oraz substancji o intensywnym zapachu smaku (np. przypraw) powoduje, że nauka różnicowania bodźców smakowych i zapachowych może zostać zaburzona, a konkretnie dziecko nie uczy się pojedynczych smaków. i co z tego wynika? a to, że według niektórych badaczy może to mieć związek w przyszłości z zaburzeniami odżywiania, spożywaniem wieloskładnikowych, wysoko przetworzonych pokarmów. nie jesteśmy przyzwyczajeni do spożywania czegoś o jednorodnym smaku, wolimy mieszać, przetwarzać termicznie, co w rzeczywistości nie jest do końca dobre dla nas. im bardziej coś jest prztworzone, im bardziej złożone tym trudniejsze do strawienia. jaki jest efekt takiej diety, no chyba wiadomo, otyłość, choroby ukł. pokarmowego, ukł. krążenia itp.
morał z tego taki...nie śpieszmy się z nowymi produktami w diecie naszych dzieci
przyzwyczajajmy je do smaku warzywek, owoców, z czasem łączmy je ale nie za dużo na raz
wyrobimy w ten sposób zdrowe nawyki żywnieniowe, w przyszłości chętniej nasze dzieci będą jadły owoce i warzywa
to tyle z moich psychopierdołek
my na razie próbowaliśmy kaszkę ryżową, marchewkę, jabłko i jabłko z marchewką i to w niewielkich ilościach. Mamy zapas słoiczków, ale stwiewrdziliśmy, że poczekamy jeszcze troszkę z tym rozszerzaniem diety, bo jednak u nas głównie mleko z cycy (MM sporadycznie), więc wszystko powinno się wprowadzać później. Ostatnio poczytałam sobie o dojrzewaniu ukł. pokarmowego. prawda jest taka, że nawet jeżeli kupka ładnie idzie po nowym jedzonku, nie ma kolek itp to niewiele z tego zostaje. niemowlęce brzuszki nie mają odpowiednich bakterii i enzymów do trawienia czegoś innego niż mleko, więc jedzonko praktycznie przez nie przelatuje
także ten 6 miesiąc do rozszerzania na cycy ma spory sens. podawanie wcześniej nie zaszkodzi, maluch chętnie pociumka coś nowego chociażby z racji smaku (a producent słoiczków sprzeda wiecej bo ma szerszą grupę konsumentów
), ale większego uzasadnienia brak
u nas sylwek spokojnie. za scianą była impreza ale nie było bardzo głosno
mały co prawda nie chciał spać do 11:00,a le jak już padł to spał jak suseł
a my w tym czasie poszliśmy po sąsiedzku na małego drinka i noworoczny toast. o północy wszyscy wyszli na zewnątrz przed dom. ja skoszyłam tylko na chwilę, jak strzelanie rozkreciło się na dobre poszłam do mieszkania zobaczyc jak mały. nic go nie ruszyło
po chwili mąż też wrócił, posiedieliśmy godzinę i poszliśmy spać
No a dzisiaj mały obudził się z lekkim katarkiem :/ także aspirator w natarciu :/ mały tego bardzo nie lubi :/ mam nadzieję, że nie zrobi się z tego jakieś przeziębienie...
Cosya - no teściowa masakra...trochę niepoważna propozycja. jak już to mogła zaproponować, że od pon do pt ona mogłaby do was przyjechać, ale taka opcja to też nie zbyt pomysł. bynajmniej ja bym nie chciała
Co do chustowania, to ja już wychaczyłam u mnie klub kangura
na razie jest ok, podwójny x w tkanej bardzo się sprawdza, ale jak się zrobi cieplej to się wybiorę z małym, żeby nauczyć się dodatkowych wiązań, czasami można wymienić się chustą, kupić okazyjnie inną itd. powiem, że to wciąga...oj bardzo.
generalnie to współczuję mamom które wracają do pracy :/ ja co prawda już od października zostawiam małego z babcią męża jak idę na zajęcia bo ja jeszcze studiuję dziennie, ale to na max 2-3 h i też nie codziennie...bądźcie dzielne!
Bombusiu - pisałaś, że alanek nie za bardzo lubiło nosidło. widziałam na fotkach, które wstawiłaś wcześniej. hmm...to mi wygląda na takie wisiadło, a to nie za bardzo jest wygodne i dla noszącego i dla dziecka. alanek jest klopsik, wyobrażam sobie jak ciężko go dygać. może jednak byś spróbowała chusty. dziecko jest jakby przyklejone do brzucha, dobrze związana chusta rozkłada ciężar po całej klatce piersiowej i plecach, nie czuje się tego ciężaru. Gratuluję kolejnego ząbka! już się nie mogę doczekać zęboli u nas. a właściwie jak alanek znosi ząbkowanie?
GSC (będę tak pisać z przyzwyczajenia czekoladko
) nie przejmuj się zdjęciami
może rzeczywiście pokombinuj z ustawieniami aparatu, może balans bieli zmień
generalnie nie jestem specem, ale może coś da
Natka - co słychać u Twojego Gabrysia
swoją drogą fajna sprawa, że niby nasze chłopaki mają dość niepopularne imię a tu jeden i drugi Gabriel
Nie pisałaś jak ciuszki na chrzest z allegro ?