panienko ja mam l4 do 1 września, a jak do tej pory nie urodzę to mam sie zgłosić 1 września w szpitalu z torbą...
marulka ja nie wierzę jakos w reguralność porodów-tzn. ja urodziłam się w 39 tyg, mój brat w 42 tyg więc chyba to nie reguła, sama nie wiem..
navijka rozwiałas moje nadzieje, myslałam że jak urodzę to szybko dojdę do siebie i nic a nic nie będzie mnie bolało
Pajeczka jejku, Ty już tam oporządzasz malucha, wiesz jakie to dla mnie dziwne? nie wiem czemu ale byłaś dla mnie jedną z osób które widziałam na sam koniec kolejki
nie to żebym Ci tego życzyła, ale jakoś nie mogłam się przyzwyczaić do Twojego suwaka.. a tu bach-jeden dzień i dzidzia
mallaika no jeśli się cieszysz z tego ktg to w takim razie ja też
bo ja jednak bym od razu wolała akcję...
weroneczka gdzie jesteś? hooop hooooppppp!!!!!
Ola_ foty zapodane na "czterech kołach".. widzę że Ty jakos dzisiaj optymistycznie
w fioletowych barwach
Anecia nie odmówiłaś nigdy facetowi?
no to znaczy-mężowi... jasny gwint... ja mam w tym chyba fach, szczególnie w ciaży... nie i już. Niedawno miałaś jeszcze nastrój-powiem Ci do kiedy.. do czwartku
ale widzę że zaczynasz wkraczać w okres zniecierpliwienia...
Bombusia lepiej może że wrócił do pracy i Ci już nie marudzi, przecież Ty byś osiwiała kobieto:-) a Adi chyba sie zaczyna "dokształcać".. oby mu za szybko wiedza sie nie przydała
SARKAco za imbecyl-jeeeeeezuuuuuuu!!!!!!
nie wierzę... po to jest jak dup@a od srania żeby Ci powiedzieć wszystko konkretnie i dokładnie jak na dłoni... po to dostaje pensję!!!! normalnie szok.... szok!!!! zabiłabym go... i naprawdę nie dziwię się że płaczesz, też bym wyła... w ciąży to się zrobiłam taka sierotka Marcysia co nic powiedziec nie umie.. a ten człowiek jest bez serca... mam nadzieje że to ostatni raz w tej ciąży (bo może urodze) ale wysyłam na niego wszystkie myszy, pluskwy, szczury i trutnie!!! całe plagi...
a tata przyjechał, ja z nieregularnymi bólami(cały dzień) mówię do niego: jedziemy do babci... nie na ktg, walę to!
więc najpierw kwiaciarnia (babci urodzinki 79-te), później rynek-po słonecznik.. i heja do babci... a u babci zaczęła się jazda... siedziałam na balkonie w cieniu, wchodzi tata-mówi do mnie "coś Ty taka blada?", a ja czuję jak mi pot po tyłku cieknie tak mi słabo, ale myslałam że jest parno.. dotykam brzucha a tam jeden ból... kazał mi sie połozyć... leżałam sobie do teraz, przywiózł mnie do domu, wpadną wieczorem jeszcze... czuję sie nieźle, jest mi troche niewyraźnie, tak jakoś inaczej niż zwykle... ale nie robię sobie wielkiej nadziei.. płakałam dzisiaj mamie, że pojadą, zostanę sama, T. nie będzie miał urlopu, nie mam tu nikogo z rodziny oprócz babci, rodzice T. nie przyjadą bo pracują... mój bart we Wrocławiu, no masakra.. mam załamanie straszne... błagałam dzisiaj mamę żeby została a żeby tata sam wracał, ale wiem że nie może... na dodatek dowiedziałam się że u mnie w szpitalu robią cesarki odgórnie jak dziecko ma powyżej 3500 g... więc kaplica!!! a mogłam wziąć skierowanie od ortopedy i mieć to już z głowy, a tak to czekałam czekałam, gów!@#no z tego jest a dodatkowo zostanę sama..
ciekawe czy T. zadzwoni jak zawsze o 18 czy nie...
pisałam z nim smsy... nawet nie będę pisać co mi powiedział, bo się załamałam.. ogólnie wygląda na to że nie czuję się szczęśliwy...