Korzystając z tego, że nareszcie zrobiło się chłodniej postanowiłam oczywiście przysiąść do kompka i zobaczyć co tam u Was.
Pati - byłam pewna, że już Cię zatrzymają, a tu zonk... No, ale życzę Ci, żeby akcja samoistnie rozwinęła się przed czwartkiem (i żebyś tą kolejkę odblokowała ;-) )
Weroneczko - jestem z siebie dumna, bo plan sprzątania prawie całkowicie wykonany :-) Co do Twojej propozycji dot. wątku o chrztach itp. może być ciekawie. U nas to sprawa dosyć drażliwa, bo mój M. jest Turkiem i choć nie jest głęboko wierzącym muzułmaninem, to jeszcze pozostaje mentalność - mam na myśli elementy religii w kulturze i wychowaniu, które wychodzą na wierzch bez względu na religię (ja mam podobnie - mimo iż sama sporadycznie bywam w kościele - głównie na święta - to są pewne rzeczy np. chrzest, które choć z religią są silnie związane, mają dla mnie ważne znaczenie kulturowe. O rany, ale poważnie się zrobiło...
Poza tym uważaj już na siebie i nie szalej!!!
Maad - zaczęłaś w końcu rodzić? Czy któraś z Was wie jak się sytuacja potoczyła?
Kasia2506 - świetnie, że już jesteście w domciu. Gratuluję powrotu do wagi. (Ciekawe ile czasu zajmnie mi zrzucenie tych 24 kg, które mi się przybrało... aż strach się bać...)
Andzia1987 - gorące wyrazy współczucia - tak już ten świat jest gównianie ułożony... dobrze, że jesteś w domciu, teraz przede wszystkim skup się na maleństwie i na sobie. Tulam mocno!
Marulka - widzę, że masz jak ja z tymi nogami - puchną do niewiarygodnych rozmiarów i nic nie pomaga - kremy, moczenie w soli, no może trochę godzinna chłodna kąpiel, ale dopiero powtórzona ze trzy z pod rząd... ehhh...
U mnie oczywiście bez zmian. Dzisiaj zastanawiałam się nad tym czy w ogóle będę potrafiła zauważyć, że już się zaczęło. Czasem mnie ten brzuch poboli, napnie się, krocze mam obolałe już od dobrych kilku (może kilkunastu) dni, czasem zakłuje, czasem poczuję parcie na krocze albo (częściej) na odbyt, ale skoro to wszystko nie jest wstępem do jakiejś prawdziwej akcji to, jeśli mi wody nie chlusną pod nogi, jak mam rozpoznać, że już się zaczęło?!?
Ufff, będę jak słonica w ciąży chodzić... :-(
Pati - byłam pewna, że już Cię zatrzymają, a tu zonk... No, ale życzę Ci, żeby akcja samoistnie rozwinęła się przed czwartkiem (i żebyś tą kolejkę odblokowała ;-) )
Weroneczko - jestem z siebie dumna, bo plan sprzątania prawie całkowicie wykonany :-) Co do Twojej propozycji dot. wątku o chrztach itp. może być ciekawie. U nas to sprawa dosyć drażliwa, bo mój M. jest Turkiem i choć nie jest głęboko wierzącym muzułmaninem, to jeszcze pozostaje mentalność - mam na myśli elementy religii w kulturze i wychowaniu, które wychodzą na wierzch bez względu na religię (ja mam podobnie - mimo iż sama sporadycznie bywam w kościele - głównie na święta - to są pewne rzeczy np. chrzest, które choć z religią są silnie związane, mają dla mnie ważne znaczenie kulturowe. O rany, ale poważnie się zrobiło...
Poza tym uważaj już na siebie i nie szalej!!!
Maad - zaczęłaś w końcu rodzić? Czy któraś z Was wie jak się sytuacja potoczyła?
Kasia2506 - świetnie, że już jesteście w domciu. Gratuluję powrotu do wagi. (Ciekawe ile czasu zajmnie mi zrzucenie tych 24 kg, które mi się przybrało... aż strach się bać...)
Andzia1987 - gorące wyrazy współczucia - tak już ten świat jest gównianie ułożony... dobrze, że jesteś w domciu, teraz przede wszystkim skup się na maleństwie i na sobie. Tulam mocno!
Marulka - widzę, że masz jak ja z tymi nogami - puchną do niewiarygodnych rozmiarów i nic nie pomaga - kremy, moczenie w soli, no może trochę godzinna chłodna kąpiel, ale dopiero powtórzona ze trzy z pod rząd... ehhh...
U mnie oczywiście bez zmian. Dzisiaj zastanawiałam się nad tym czy w ogóle będę potrafiła zauważyć, że już się zaczęło. Czasem mnie ten brzuch poboli, napnie się, krocze mam obolałe już od dobrych kilku (może kilkunastu) dni, czasem zakłuje, czasem poczuję parcie na krocze albo (częściej) na odbyt, ale skoro to wszystko nie jest wstępem do jakiejś prawdziwej akcji to, jeśli mi wody nie chlusną pod nogi, jak mam rozpoznać, że już się zaczęło?!?
Ufff, będę jak słonica w ciąży chodzić... :-(