R
RiSiA
Gość
a miesiąc szybko minie,mówię Wam,nie obejrzycie sie.
Choć prawda jest taka,że takie szczescie nas ogarnie po porodzie,że wszytskim bedziemy chciały sie dzidziusiem pochwalic.:-),wiec nie wiem jak mi to wyjdzie ograniczanie gosci,tym bardziej ,ze szybko na spacerki wyjdziemy.
mam nadzieje, z emoj harmonogram zadziala, poza tym jestem zdania im mniej osób nas odwiedzi w pierwszym miesiącu tym lepiej dla małego i dla nas bo będziemy mieli czas dla siebie, zeby sie siebie uczyc. Im więcej obcych ludzi tym nerwowe dziecko a tego chce uniknąć.
Ja przy corci tez zastrzegalam, ze nikogo nie chce w gosciach ale potem jak widzielismy radosc dziadkow to uznalismy ze lepiej szybko samemu ich zaprosic w jednym terminie niz kazdy z osobna ma sie zlazic i tak naprawde miec wtedy co chwile gosci. A tak przyszli, nacieszyli sie i dali spokoj ;-)
Ja gdybym pozwooliła dziadkom na wizyty wierz mi miałabym ich codziennie! wole sie nie stresować w tym okresie
szczegolnie, ze 21 sierpnia moj kuzyn ma ślub wiec przyjedzie rodzina z Niemiec, która juz zapowiedziała, ze do nas wpadną zobaczyć małego - marzenia nikogo nie wpuszczam oprócz położnej
Ja miałam traume po porodzie,heh.
Godzine po na sale wparowali moi rodzice,którzy szczęśliwi siedzieli ze mną 2-3h nie dając możliwości pospania,odpoczynku...Zresztą byłam tak pod wpływm adrenaliny,że nawet ni myślałam o spaniu,ale odczułam to później. Następnie pojawiła się teściowa,która skutecznie mnie wkurzyła łapiąc mnie za piersi i traktując jak dojarkę.
Wieczorem było przejście na salę w oddziale położniczym i jak się okazało wycieńczenie,anemia nie pozwoliły mi skutecznie zając się córą a ona płakała całą noc. Efekt- mdlałam podnosząc rękę. Zero snu przez 48h.
No cóż... spadek hormonów, deprecha,płakałam o byle głupotę, położne robiły ze mną co chciały ( nie należą do najsympatyczniejszych...wręcz odwrotnie. Dawąły do zrozumienia,że jest się beznadziejną matką,że jakim prawem dziecko płacze, jak ja mogę nie wiedzieć jak pieluche zmieniać - LALKE baby born sobie kup!).
Po 3 dniach wyszłam, załamana, zdołowana... i miało w domu nie być nikogo poza mężem. Ale że mąż dupa i jedynak to zaprosił mamusię do domu, która w drzwiach przywitała mnie hasłem "Dziękuję,że mi wnuczke urodziłaś". Pomijam,że domu nie poznałam bo postanowiła zrobić generalne porządki "po swojemu" ale komnentarze, nauka jak ubierać dziecko, przytyki że robię coś źle,że za wolno itd. spowodowały u mnie depreche na kolejne 2-3 tygodnie.
Teraz na sali poporodowej nie chcę nikogo. TEŚCIOWEJ ze szczególnym zakazem.
Odwiedziny w szpitalu? Mąż... może moi rodzice choć na chwilkę ale żadnych wędrówek i zwiedzania.
Oczywiście problem mam z teściową, bo ta kobieta skutecznie wyprowadza mnie z równowagi. Miała jechać do Francji,chyba nie pojedzie więc będzie problem. Ona obraża się za każde słowo "nie" a wtedy mój mąż się ugnie i tak ją do szpitala przywiezie. Grrr...
Dobra,wspomnienia odżyły i już się zdenerwowałam. Wiecie co...z tego wszystkigo stwierdzam,że poród to był pikuś. Okres po porodzie był największym wyzwaniem.
ja ogólnie powiedziałam wszyscy siedzą w domu mąż jedzie ze mną im mniej ludzi tym lepiej i zero odwiedzin w szpitalu wytrzymają świat sie nie zawali. A teściowej nie strawię.
Zobacz załącznik 248239
wrrrr.
Drogie Panie to ja proponuję wypić łynia herbaty za te teściowe, co to mieszkają daaaaleko od nas. Niech im kilometry ciężkie będą!
a tutaj link dla mam ze Szczecina i okolic https://www.babyboom.pl/forum/szczecin-f213/troche-inna-impreza-z-okazji-dnia-mamy-o-40539/
no niestety moja mieszka bardzo blisko (
Fiuufiuu hihihihi ,niech będą!
W Poznaniu dziś przepiękna pogoda a ja załamana,bo nie mam co na ten brzuch wcisnąć! W dodatku zaczynam puchnąc... tzn nogi :/ eeeeeeee... i tak mni to nie powstrzyma przed lodem w McDonaldzie ;-D
oj narobiła mi smaka
dziewczyny powiem Wam co wymyślila moja tesciowa.
Ogólnie dyktuje mi co mam jeść w ciąży a ja to ładnie ujmując mam to gdzieś ale dzisiaj mnie wyprowadziła z równowagi.
No wiec ostatnio mnie molestowała, ze powinnam dziennie jesc tartą marchewkę bo wtedy Sebus jak sie urodzi bedzie miał piękną skórę bo moj mąż tak miał.
A dzisiaj dzwoni do mnie i mowi, ze mam nie jesc platków na śniadanie bo ona widziała dzisiaj program, w którym mowili, ze 1/3 w tych płatkach to cukier i bede gruba i przez te płatki dzieci tak tyją i że nie jest to zdrowe dla mnie i dziecka. aż sie boje co bedzie jak się mały urodzi ona i te jej pieprzone rady ja jej powiedziałam, ze bede je jadła no mam taką ochotę i koniec.