Dzień dobry, wstałam o 11.11
Po 1. Ehtele współczuję Ci trafic na takiego cyborga zgnuśniałego!!! łapska niedelikatne a na ginekologie sie wepchnął!!! czasami się zastanawiam czy tych facetów powołanie do zawodu tam ściąga!!! leż Słońce, w poniedziałek wizyta.. i na pewno będzie okej a nie jakieś bydle będzie Ci kit wciskać...
i dobrze, że już jesteś.... przynajmniej lasem pooddychałaś, a to piekny zapach
Kobietki dziś chyba zakupię sobie na allegro wszystko co potrzebne do szpitala, np. podkłady poporodowe, myślałam też o takiej macie (nie wiem jak to się nazywa- cerata?) na łóżko- ale nie wiem czy to szpital daje czy nie? mOże wy wiecie?
Olu ja kupiłam na allegro podkłady poporodowe...ale po 2 sztuki...
PODKŁAD na łóżko DO SZPITALA przewijania 60x90 (1019938514) - Aukcje internetowe Allegro
PODKŁAD na łóżko NAJWIĘKSZY 90x170 (1014505589) - Aukcje internetowe Allegro
co do majtek poporodowych, ja kupiłam te:
http://www.allegro.pl/item1020611231_wielorazowe_majtki_hartmann_poporodowe_do_160_xxl.html
Z kwestii torby do szpitala, to moja lista:
- woda niegazowana, butelka "z dzióbkiem" do polewania krocza (gdyby jednak nacieli)
- tantum rosa w saszetkach
- majtki jednorazowe z siateczki
- 4-5 koszul ( cóż...nie fajnie się biega po oddziale z brudną koszulką...)
- staniki do karmienia x2
- wkładki laktacyjne
- szlafrok,klapki pod prysznic, kapcie
- ręcznik duży i mały
- małe kosmetyki (takie a'la próbki) szampon,krem,mydło,żel pod prysznic.
- szczotka,szczoteczka do zębów,pasta
- kilka pieluch, sudocrem, chusteczki do pupy
- ładowarka do telefonu,mały aparat, książka
- laktator i butelka (na wszelki wypadek)
Na wyjście dla maluszka w zależności od pogody, ale body i półśpioszek pewnie, może kaftanik gdyby było chłodniej.
też muszę zrobić taką listę, ale tak trudno mi się zebrać... powiem Wam, ze dla mnie to jak pisanie pracy dyplomowej... dopóki się nie zacznie, to człowiek nad tym myśli, myyyśliii... a jak już się weźmie to bierze go wena, "a to to jeszcze, a to to"... i wpada w amok
no ja mam podobna listę
+ soczek w kartoniku winogronowy(szybko podnosi cukier w fazie kryzysu przy porodzie)
+Bepanthen na brodawki(bo bola niemiłosiernie na początku)
hmmm...jak cos mi sie przypomni napiszę.
mi koleżanka poleciła
Maltan, i powiedziała, żeby smarowac jakiś czas przed porodem, to będą wtedy mniej bolały przy karmieniu... ale wiadomo, zobaczymy "w praniu".
Co u mnie...
najpierw sen:
Śni mi się że urodziłam, i leżę juz w domu i nie mam pokarmu... i przystawiam do piersi malucha (był to mały czarny szczeniaczek

) a on ssie i nic nie ma.. a ja leżę i płaczę... nikt mi nie pomaga, nie wiem co robić. Rozpuściłam mleko w proszku, ale było bardzo gęste i nie mógł pić z butelki.. wpadłam w jakieś otępienie w tym śnie, patrzyłam na dziecko (już w łóżeczko nie lezał piesek tylko dziecko w śpioszkach ze szpitala). Nagle uświadomiłam sobie, że minęły 3 dni (!!!!) a ja jeszcze ani razu nie nakarmiłam, nie wykąpałam i nie przewinęłam malucha!!!

przestraszyłam sie bardzo i poleciałam do małego pokoju, patrzę, a po podłodze idzie WIELKI ślimak z muszlą... taki wielkości dziecka i wiem, że to moje dziecko.. podchodzę, biorę go na ręcę i mówię "chodź mamusia wykąpie, przebierze i teraz już Cię będzie kochać..".
to było straszne!!!:-(
wczoraj Niunia szalała tak bardzo, że czułam ból.. prawdziwy ból kopania ... aż próbowałam ją przekręcić, pomiziałam po brzuchu, pukałam i nic..
a dziś tak mocno się rusza, że T. z korytarza widzi jak mi brzuch skacze! ale to dobrze, teraz chyba już powoli zaczynamy wchodzić w ten "najciaśniejszy etap"..
ogólnie pada, leje, zimno, szaro, buro...
powiem Wam cos jeszcze... zdarzyło się tak, że w przypadku dwóch śmierci w mojej rodzinie dwa razy gołąb stał na naszym parapecie i dał znac pukając w okno.. wiem, to dziwne, ale akurat kojarzylismy ten fakt jak dowiadywalismy sie w ten sam dzień że ktoś umarł..
więc dzisiaj o 6 rano widziałam gołębia... zapukał w okno i bardzo gruchał i uciekł... jestem sparalizowana tym faktem... boję się nawet zadzwonic do babci, bo zawsze jej mówiłam, zeby w razie czego "przyszła" do mnie i dała mi znać.. może głupia jestem, ale nawet nie chce myśleć...