reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienie krok po kroku

W którym tygodniu ciąży jesteś? Jeżeli jest to wczesna ciąża, to bardzo możliwe, że krwawienie rozpocznie się samoistnie w ciągu kilku dni. Myślę że to dla organizmu lepsze niż tabletki czy lyzeczkowanie. Organizm szybciej dojdzie do siebie. Oczywiście o tym zadecyduje lekarz, to on powinien poinformować Cię co dalej
Jestem wg om w 8+5, wg USG w 6 tygodniu. Ginekolog uważa, że mogę zacząć ronić na dniach.
 
reklama
Ja jeszcze tylko dodam że jeśli zdecydujesz się mimo wszystko oddać zarodek do badań to istnieje opcja że badania i tak nie uda się przeprowadzić. Ja w pierwszej ciąży w 6+1 widziałam serduszko na USG, na wizycie w 8tyg nie było już akcji serca a wielkość crl wskazywała na 6+5 więc zarodek kilka dni po badaniu obumarł. Oddałam próbkę do badań ale udało się tylko ustalić płeć. Czasami materiał jest niewystarczający. Poza tym ja jakieś skrzepy roniłam też do toalety więc możliwe że to co najważniejsze wylądowało właśnie tam 😔 tego nie da się niestety kontrolować. Wiem jak kobiety opisywały że w szpitalu oddawały mocz do brodzika z prysznica żeby próbować łapać to co z nich wypada 😩 masz jeszcze czas, przemysl sobie co będzie dla Ciebie najlepsze. Najgorsze jest to pierwsze zderzenie się z tak przykrą informacja... Pozniej nauczysz się z tym żyć.

Robiłaś już wcześniej jakieś badania? Trombofilia, cukry, tsh??
 
U mnie akcja zaczęła się 2 dni po odstawieniu duphastonu. We wtorek nad ranem obudziło mnie koszmarne ukłucie w pochwie (otworzyła się szyjka) napisałam do lekarza i zwiększył mi duphaston. W środę i czwartek miałam jakieś wodniste upławy (teraz wiem, że sączyły się wody) byłam na izbie przyjęć lekarz stwierdził brak akcji serca a kilka dni wcześniej byłam na wizycie i wszystko był o dobrze. Ja od 6tc miałam lekkie plamienia. W sobotę koło 20 zaczęły się skurcze i po wszystkim o 23 zgłosiłam się do szpitala. Chciałam przez to przejść w domu, z mężem. Nie wyobrażałam sobie co chwilę biegać do toalety w szpitalu pomiędzy ciężarnymi na korytarzu a przecież nie miałam żadnej gwarancji, że dostanę sale z łazienką. Raczej nikogo by to nie zainteresowało, że ronię, że chce spokoju i prywatności. I tak nie uniknęłam łyżeczkowania, ale na szczęście uniknęłam tabletek i oczekiwania na poronienie w samotności czy obcymi kobietami na sali.
Bardzo Ci dziękuję za Twoją historię i bardzo przytulam. Ja chyba też wolałabym w domu, nie zgodzę się na tabletki w szpitalu. Będąc u lekarki, pytałam o prawa etc. Ale szczerze wolę chyba iść na L4 na 2-3 tyg i wrócić.
 
Ja jeszcze tylko dodam że jeśli zdecydujesz się mimo wszystko oddać zarodek do badań to istnieje opcja że badania i tak nie uda się przeprowadzić. Ja w pierwszej ciąży w 6+1 widziałam serduszko na USG, na wizycie w 8tyg nie było już akcji serca a wielkość crl wskazywała na 6+5 więc zarodek kilka dni po badaniu obumarł. Oddałam próbkę do badań ale udało się tylko ustalić płeć. Czasami materiał jest niewystarczający. Poza tym ja jakieś skrzepy roniłam też do toalety więc możliwe że to co najważniejsze wylądowało właśnie tam 😔 tego nie da się niestety kontrolować. Wiem jak kobiety opisywały że w szpitalu oddawały mocz do brodzika z prysznica żeby próbować łapać to co z nich wypada 😩 masz jeszcze czas, przemysl sobie co będzie dla Ciebie najlepsze. Najgorsze jest to pierwsze zderzenie się z tak przykrą informacja... Pozniej nauczysz się z tym żyć.

Robiłaś już wcześniej jakieś badania? Trombofilia, cukry, tsh??
Mam zdrowego syna z pierwszego cyklu starań. Nigdy nie przypuszczałam, że to się może wydarzyć, ale od początku coś mi nie grało w tej ciąży. TSH mam pod kontrolą, cukry ok. Ze mnie zeszły te emocje, ta nadzieja, to nie jest najgorzej. Szczerze, to wolę teraz niż na późniejszym etapie. Lekarka powiedziała, żeby nie analizować, nie rozpatrywać.

Co do badań - myślę że jeśli będzie tylko łyżeczkowanie, to wtedy. A tak. Trudno. I to pokazuje hipokryzję naszego Państwa. Moje zwolnienie od poniedziałku jest bez kodu b, jeśli chcę skorzystać z praw, to muszę walczyć. Bez jaj...
 
Bardzo Ci dziękuję za Twoją historię i bardzo przytulam. Ja chyba też wolałabym w domu, nie zgodzę się na tabletki w szpitalu. Będąc u lekarki, pytałam o prawa etc. Ale szczerze wolę chyba iść na L4 na 2-3 tyg i wrócić.
Tym bardziej, że tabletki nadal nie dają Ci gwarancji, że uda się oczyścić w całości. Również bym się na nie nie zgodziła. Pamiętaj też o dokumentach w szpitalu, tzn to szpital musi Ci dać do podpisania papiery. Ja ich niestety nie dostałam, nie miałam rozmowy z psychologiem i 7msc po poronieniu dostałam telefon kiedy mam zamiar odebrać "zwłoki" mojego dziecka z patomorfologii. Lekarz przed łyżeczkowaniem powiedział, że nie ma tam żadnych tkanek, poroniłam w całości, ale muszą usunąć resztki endometrium. Okazało się, że zarodek był. Dobrze, że znasz swoje prawa bo ja nie byłam taka uświadomiona w tym wszystkim od tej strony oficjalnej, prawnej. Według szpitala zostałam po prostu pominięta a przypomnieli sobie o mnie tylko dlatego, że mops wystąpił o dokumentacje do pochówku z okazji Dnia Dziecka Utraconego.
 
Jestem wg om w 8+5, wg USG w 6 tygodniu. Ginekolog uważa, że mogę zacząć ronić na dniach.
Też poronilam w 6 tc, prawie równo rok temu w listopadzie. Krwawienie u mnie rozpoczęło się samoistnie, jak się zaczęło to byłam na wizycie u swojego lekarza, dał mi l4 na 2 tygodnie i w tym czasie poronilam w domu. Oczywiście zalecenia Miałam takie, żeby w razie silnego bólu, gorączki albo innych niepokojących objawów jechać do szpitala. Wszystko przebiegło dosyć łagodnie jeżeli chodzi o dolegliwości fizyczne, psychicznie na początku było ciężko, ale cieszę się że mogłam przez to przejść sama w domu bez tej otoczki szpitala, zabiegu itd. Po ustaniu krwawienia byłam na wizycie kontrolnej, na której lekarz potwierdził ze wszystko jest w porządku i się dobrze samo oczyściło. Życzę Ci dużo sił na ten trudny czas
 
Moja historia jeszcze świeża, tydzień temu na kontrolnym usg lekarz stwierdził brak akcji serca, zarodek obumarł ok 8tc. Od razu skierowanie do szpitala, dwa dni później byłam na oddziale, dostałam noc 4 tabletki dopochwowo. W nocy zaczęły się bóle, dostałam dwie kroplówki przeciwbólowe. Krwawienie zaczęło się rano, musiałam łapać do słoika, po każdym razie prosiłam położną żeby sprawdziła czy to już. Po 3 godzinach lekarz zrobił usg, powiedział, że mogę dostać 3 tabletki do połknięcia na przyspieszenie i może obejdzie się bez zabiegu. Zgodziłam się i wtedy poszło szybko. Po poludniu wypisali mnie do domu, dostałam antybiotyk na 3 dni. Brzuch ciągle pobolewa, krwawienie mam jak zwykly okres ale może trwać nawet 2 tyg. Po pierwszej @ mam iść do swojego lekarza na kontrolę i jeśli wszystko będzie ok można próbować znowu. W przyszlym tyg mam zamiar zabrać się za badania. Współczuje Wam tego doświadczenia🙁
 
Jestem po dwoch poronieniach, raz mialam tabletki i zabiega, drugi raz ronilam w domu.
Dla mnie nieporownywalnie lzejsza psychicznie opcja to poronienie w domu.
Moze porozmawiaj z lekarzem, ustalcie ze daje Ci np. 1 tydzien czasu zebys poroniła w domu a jak sie nie zacznie, to do szpitala.
Zaopatrz sie w paczke podkładów poporodowych zamiast podpasek maxi i ewentualnie takie podkłady na łóżko jeżeli nie chcesz poplamic (mi sie przydaly zarówno w szpitalu jak i w domu). Zaopatrz sie w leki przeciwbolowe (tylko nie nospa, moze byc ibuprom). Lekarz niech wczesniej Ci przepisze antybiotyki. Jak zaczniesz ronic mierz temperatura, gdyby cos sie działo niepokojącego to do szpitala. Po paru dniach zglos sie na usg zeby lekarz zobaczyl czy pecherzyk jeszcze jest czy nie, po kolejnych dniach znowu na usg zobaczyc czy wszystko sie oczyscilo. Ja chcialam pobrac probke do badan genetycznych (lekarz kazal kupic pojemnik na mocz oraz sol fizjologiczna),ale niestety sie nie udalo, nie wiem nawet kiedy sie oczyscilam bo najwiecej leci jak sie siedzi na kibelku.. to ze bylam pod opieka lekarza na telefon, ze byłam w domu, przy partnerze, w swoim lozku mi bardzo pomogl.
 
Moja historia jeszcze świeża, tydzień temu na kontrolnym usg lekarz stwierdził brak akcji serca, zarodek obumarł ok 8tc. Od razu skierowanie do szpitala, dwa dni później byłam na oddziale, dostałam noc 4 tabletki dopochwowo. W nocy zaczęły się bóle, dostałam dwie kroplówki przeciwbólowe. Krwawienie zaczęło się rano, musiałam łapać do słoika, po każdym razie prosiłam położną żeby sprawdziła czy to już. Po 3 godzinach lekarz zrobił usg, powiedział, że mogę dostać 3 tabletki do połknięcia na przyspieszenie i może obejdzie się bez zabiegu. Zgodziłam się i wtedy poszło szybko. Po poludniu wypisali mnie do domu, dostałam antybiotyk na 3 dni. Brzuch ciągle pobolewa, krwawienie mam jak zwykly okres ale może trwać nawet 2 tyg. Po pierwszej @ mam iść do swojego lekarza na kontrolę i jeśli wszystko będzie ok można próbować znowu. W przyszlym tyg mam zamiar zabrać się za badania. Współczuje Wam tego doświadczenia🙁
To cholernie przykre i niesprawiedliwe, że my kobiety musimy przez to przechodzić. Na dodatek w większości przypadków niestety w samotności, w szpitalu, odarte z jakiejkolwiek godności, latające ze słoikami czy podpaskami do pielegniarki/ położnej pomiędzy ciężarnymi czy to już.. Pomijając fakt tak popapranych czasów covid i jeszcze w dodatku z po*ebanym prawem aborcyjnym.
 
reklama
Też właśnie jestem w szpitalu. To moje drugie poronienie. Pierwsze zaczęłam farmakologicznie (takie procedury były w szpitalu) ale z uwagi na bardzo duże krwawienie w trybie pilnym wykonali u mnie zabieg. Niestety na wizycie kontrolnej po 3 tygodniach okazało się, że zostały resztki, kontrolowaliśmy je z lekarzem, licząc, że może usuną się samoistnie w czasie miesiączki bo beta ładnie spadała. Nie oczyściłam się, musieli wykonać histeroskopie operacyjna, później było już ok, ale lekarz na kontroli po tej histeroskopia zalecił odczekanie 3 cykli - ostatecznie przerwa w staraniach wyniosła 5 miesięcy. Z tego powodu teraz chciałam spróbować jeszcze raz tabletkami ale w mniejszych dawkach. Wszystko poszło dobrze, ale efekt jest taki ze jestem 3 dzień w szpitalu i liczę ze jutro na usg będzie już ok.

Ja się zdecydowałam na farmakologię bo mój organizm źle znosi narkozę, bałam się znowu przerwy w staraniach na kilka miesięcy i zarówno mój obecny jak i poprzedni lekarz (zmieniłam lekarza z uwagi na wyprowadzkę) są zwolennikami farmakologii. No i ja mam wysoki próg bólu i nie były mi potrzebne żadne środki przeciwbólowe. Generalnie musisz się zastanowić co jest dla Ciebie lepsze - każda metoda ma swoje wady, zalety - a tak na prawdę to wybór jak między dżuma a cholerą.

Trzymaj się i daj sobie czas na swoje emocje.
 
Do góry