Ja poroniłam w 7tc. Sama w domu. Nic mnie nie bolało. Ot nieco intensywniejszy i dłuższy okres. Tylko raz to chluśnięcie w toalecie i wiedziałam, że to było to. Żadnych skurczy. Potem kontrola usg i koniecznie monitorowanie bety, żeby spadła do 0 (a właściwie poniżej 5). Wszystko się samo oczyściło.
reklama
Dziękuję za wasze odpowiedzi. I przykro mi że musialyscie przez to przejść. Ja po prezmysleniu postanowiłam zaczekac na naturę a jak ona nie da rady sama- to zabieg. Ciąża jest o tyle młoda że nie powinno być problemów z samooczyszczeniem. A i doświadczenia ostatnich tygodni pokazały mi dosadnie że nie ma co się spieszyć.
pietraczkaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Lipiec 2021
- Postów
- 3 299
Miałaś miesiączke po poronieniu?U mnie było dokładnie tak samo (poronienie zatrzymane 9 tc, chodziłam z zatrzymaną ciążą prawie 2 tygodnie bez świadomości, że coś się wydarzyło). Tabletki w szpitalu a potem naprawdę lekkie łyżeczkowanie, jak to określił lekarz - "3 minuty, pozamiataliśmy leciutko i gotowe". Kontrola po 1,5 miesiąca - endometrium ok i od razu byłam znów w ciąży. Dla mnie to było najlepsze rozwiązanie. Czułam się w szpitalu bezpiecznie i zaopiekowana, wszystko było pod kontrolą. To było dla mnie trudne psychicznie, ale odpadły stresy typu co to będzie, jak będzie, co jak będzie źle. W szpitalu wszystko mi wytłumaczono i taką drogę bym polecała (tabletki cytotec koniecznie przed ewentualnym łyżeczkowaniem).
Przykro mi, że Ciebie również to spotkało. Ściskam Cię bardzo.
Ja jestem lekko zaskoczona, bo byłam ponad dwa tygodnie po poronieniu na USG a lekarz do mnie, że jestem właśnie po owulacji i no cóż może być ciąża
No to rzeczywiście mamy podobną sytuację. Bardzo się ciesze, że szybko zaszłaś w ciążę, mam nadzieję, że tę przechodzisz lub przechodziłaś spokojniej
Ja dwa łyżeczkowania ,poprzedzone tabletkami. Po łyżeczkowaniu nie czułam nic , lekkie tylko plamienie ale to na prawdę lekkie. Natomiast po tabletkach koszmar bóle straszne , gorączka , rozwolnienie. Cuda się działy przez kilka godzin a koniec końców i tak był potrzebny zabieg. Trzecia ciąża biochemiczna teraz w czerwcu , sama dość szybko się oczyściłam (beta urosła tylko do 30 więc taki spóźniony lekko okres )potem kontrolne USG. Szczerzd ja bym wolała iść do szpitala i mieć to za sobą , przy pierwszym poronieniu czekałam trzy dni na wynik testu covid w domu myślałam że zwariuje myśląc że nosze martwe dziecko w sobie.
Madriga
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2022
- Postów
- 3 594
Miałam miesiączkę 56 dni po zabiegu, to miałam na myśli. Kolejnej już nie dostałam Ciążę przechodzę totalnie niespokojnie i z przebojami, ale jesteśmy na ostatniej prostej - termin na 17 sierpniaMiałaś miesiączke po poronieniu?
Ja jestem lekko zaskoczona, bo byłam ponad dwa tygodnie po poronieniu na USG a lekarz do mnie, że jestem właśnie po owulacji i no cóż może być ciąża
No to rzeczywiście mamy podobną sytuację. Bardzo się ciesze, że szybko zaszłaś w ciążę, mam nadzieję, że tę przechodzisz lub przechodziłaś spokojniej
pietraczkaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Lipiec 2021
- Postów
- 3 299
OjMiałam miesiączkę 56 dni po zabiegu, to miałam na myśli. Kolejnej już nie dostałam Ciążę przechodzę totalnie niespokojnie i z przebojami, ale jesteśmy na ostatniej prostej - termin na 17 sierpnia
Jeszcze chwila i będziecie razem
Powodzenia
I dziękuję za odpowiedź
Madriga
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2022
- Postów
- 3 594
Dziękuję kochana. Mimo wszystkich przeciwności losu czekam na synka i wierzę, że każda dziewczyna na tym forum w końcu spełni swoje marzenieOj
Jeszcze chwila i będziecie razem
Powodzenia
I dziękuję za odpowiedź
Chce_byc_mama_wielu
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2019
- Postów
- 4 992
Ja miałam poronienie zatrzymane i zabieg. Dwa dni w szpitalu, ale nie czułam zbyt bólu tego samego dnia. Na drugi dzień już nic. Praktycznie nic też nie krwawilam. Mi się w następnej ciąży skaraacala szyjka ale czy to po zabiegu czy przypadek nie mam pojęcia, mój gin mówił, że tak może być. Ja się nie znam
Miałam zabieg łyżeczkowania, ale i tak w szpitalu dali mi tabletki, żeby zacząć akcję skurczową i zrobić rozwarcie. Po to, by była jak najmniejsza ingerencja w szyjkę. Nie wiem, czy tak się robi w każdym szpitalu, ale ogólnie nie wspominam źle. Skurcze miałam jak prawie porodowe, najpierw słabsze i nieregularne, a potem coraz silniejsze i częstsze. Ale raczej nie doszły do intensywności typowo porodowej. W szpitalu mają wszystko pod kontrolą, wiec tak chyba najbezpieczniej
reklama
Chce_byc_mama_wielu
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2019
- Postów
- 4 992
Kurczę, słyszę że w większości z Was dawali albo chociaż proponowali tabletki. Mi rozszerzali mechanicznie szyjkę. W 12 TC ale ciąża była dłużej martwaMiałam zabieg łyżeczkowania, ale i tak w szpitalu dali mi tabletki, żeby zacząć akcję skurczową i zrobić rozwarcie. Po to, by była jak najmniejsza ingerencja w szyjkę. Nie wiem, czy tak się robi w każdym szpitalu, ale ogólnie nie wspominam źle. Skurcze miałam jak prawie porodowe, najpierw słabsze i nieregularne, a potem coraz silniejsze i częstsze. Ale raczej nie doszły do intensywności typowo porodowej. W szpitalu mają wszystko pod kontrolą, wiec tak chyba najbezpieczniej
Podziel się: