Hej Kochane!
U mnie porod wygladal tak, ze termin mialam na 3 marca, w urodzilam 27 lutego...przeszlo 2 tygodnie przed 27 marca wyladowalam w tlusty czwartek w szpitalu...a wszystko przez bledne usg 2D
Najpierw wyszlo,ze dziecko w ogole nie przybiera na masie, pozniej ze ma centralizacje krazenia w glowce
W szpitalu po badaniach okazalo sie, ze wszystko jest okey, no ale mnie zatrzymali...boshe...to byly najgorsze 2 tygodnie w moim zyciu.....6 razy dziennie KTG, o 5:50 pobudka, mierzenie temperatury i pierwsze KTG...jedzenie ohydne i w dziwnych porach, bo sniadanie po 8:00, obiad po 13:00, a kolacja po 16:00 !!! Gdyby nie moj maz, to bym miala niezla kuracje odchudzajaca, co raczej w ciazy jest niewskazane...mialam robiona amnioskopie - ogladanie wod plodowych, i wody o dziwo byly super przejrzyste
a wszysxy mowili, ze u kobiet palacych wody sa zielone! A wiec obalam ten mit, bo tak wcale nie jest. No i jeszcze kwestiamalego brzuszka - ja mialam 91 cm obwodu, kiedy zaczynali wywolywac mi porod - i Jakub urodzil sie zdrowiutenki, ma 10 pkt w skali Agpar, 55 cm dlugosci i az 3.5 kg wazy!!! Ale sam porod byl koszmarny. Wpierw przeszlam probe oxytocynowa, zeby sprawdzic wydolnosc lozyska i tetno malucha...proba byla okey....pozniej za kilka dni zaaplikowano mi jakis zel na wywolanie skurczy - owszem, dostalam silnych skurczy ale niestety te wlascie sie nie zaczely...lek mial dzialac do 24h a mnie te skurcze trzymaly ponad 3 dni! Wreszcie po walce z lekarzami, ze skoro ciaza jest zdrowa to ja sobie na porod moge czekac w domu i albo mi wywolaja porod w szpitalu albo wypisuje sie na wlasne zyczenie - w poniedzialek podlaczono mnie o 9:00 pod kroplowke z oxytocyna...i zaczela sie jazda....dostalam silnych boli, o wiele gorszych niz przy najciezszej miesiaczce.....pozniej bole powodowane skurczami byly tak silne, ze wylam, telepalo mna, zalewalam sie potem, chodzilam na czworaka, trzymalam sie scian i ogolnie myslalam, ze zdechne....na 9 godzin przed porodem polozna sie zlitowala i spuscila ze mnie wody plodowe - co nie bylo mile(a te wody jakie cieplutkie i ile ich ze mnie wyplynelo, ho ho
). Po tym zabiegu bol sie jeszcze bardziej nasilil, chcialo mi sie pic, ale niestety przed podaniem oxytocyny musialam byc 12h na czco, nawet wody nie mozna bylo pic...na ustach mialam skorupe, gardlo wysuszone na maxa ...a godziny uplywaly...rozwarcie doszlo do 9....i stanelo, a ja dalej wilam sie w bolach i blagalam o znieczulenie...znieczulenia mi nie dano, bo byl wieczor i nie bylo anestezjologa....kazano mi czekac na moment, kiedy zachce mi sie kupe....i rzeczywiscie, mialam wrazenie ze zaraz zrobie klocka, a to wlasnie rozpoczynalo sie rodzenie....rodzilam, i rodzilam...parlam i parlam, na jeden skucz trzy parcia....i dupa...rozwarcie nadal niewystarczajace...krzyczano, zebym oddychala do brzuszka, zeby dzieciaczka dotleniac, ale ja juz nie bylam w stanie, nie mialam sil....parlam w kucki, na lezaco na boku, na czworaka i nic...wreszcie lezalam na plecach z nogami podkurczonymi na siebie, zapierajac sie o kolana i w takiej pozycji po 18h mordegi urodzilam Kube....na serio porod byl dla mnie najbardziej traumatycznym przezyciem....teraz ciagna mnie szwy, wszystko mnie boli, bylam zasiniaczona, nogi mi spuchly tak, ze kostek nie bylo widac (nogi jak slupy telegraficzne), a krew lala sie i lala
Ale widok wlsanego dzieciatka wszystko wynagradza....nie jestem tez przekonana do modnego systemu rooming-in. Po porodzie nie bedziecie mialy nawet czasu odpoczac i sie zregenerowac ani spac, bo dostajac dziecko tuz po urodzeniu pod opieke nie ma sie czasu na nic...ja po porodzie nie spalam 4 doby, bo musialam sie odrazu samodzielnie zajac synem, nikt mi nie pomogl, nic nie wytlumaczyl, dostalam tylko pieluchy i wsio...zadnych kosmetykow dla maluszka, ubranek
Tragicznie (a to wszpital w Wawie na ul. Karowej) - moze dlatego, ze nie rodzilam na porodowce tylko na bloku obserwacyjnym.
Ehh...ale juz wszystko za mna, jeszcze tylko sciaganie szwow i wsio. A Kubus...ehhh daje nam wycisk, nie pozwala na spanie w nocy...nie nawidiz zmieniania pileuch - drze sie w nieboglosy wtedy...kapania tez nie lubi, ale po szpitalu trzeba bylo go wreszcie wykapac, bo tam dzieci nie myto wcale...oplukiwali je tylko z mazi i koniec!
Acha, i jak bedziecie karmic piersia to polecam nabyc a aptece masc na obolale brodawki - bepanten, bo pierwsze dni sa bolesne, gdy maluch sie dossie do cycka
Zycze Wam lekkiego, krotkiego porodu - badzcie dzielne!