reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród rodzinny

Mój mąż był przy porodzie mimo że ja nie chciałam. Bałam się że będę bardziej spięta, że zrobie coś bardzo głupiego czy niezręcznego, np. że lewatywka mnie nie przeczyści i będzie gafa :szok: ... Zadzwonił do szpitala z pracy na przerwie i dowiedział się że jestem na porodówce. Był przy mnie 17 godzin potwornej męczarni. Byłam bardzo szczęśliwa ze jest, mogłam się na nim wyładować- biłam go i strasznie wyzywałam kiedy namawiał mnie do parcia czy oddychania :D Nie wiem co bym zrobiła gdybym zostałam na sali sama, bo lekarz i pielęgniarki wychodzili i przychodzili co jakiś czs, chyba wpadłabym w histerię... Trzymał sie dzielnie- gdyby zmiękł to ja bym chyba straciła resztę sił. Kiedy mała już wyszła, płakaliśmy oboje, później mąż długo wspominał moje cierpienie i przysięgał ze już nigdy nie pozwoli rodzić mi własnymi siłami. Jeszce kilka lat później, na każej imprezie był to dla niego temat nr 1, każdemu się chwałił co przeszliśmy i pełen emocji zdawał relacje...
 
reklama
Mój chłopak też był przy porodzie naszego maleństwa. Bardzo mi pomógł, bo jak się naoglądałam reportaży o przykrych wypadkach na sali porodowej, to bardzo się bałam i nie ufałam lekarzom. Byłam przekonana, że jak na sali będzie ktoś kto trzeźwo myśli i nie myśli tylko o bólu to lekarz zanim coś zrobi to się zastanowi bardziej jak wie ,że ktoś mu patrzy na ręce.
Poza tym także fizycznie mi pomagał i to bardzo. Był przy mnie przez cały poród.
Moja opinia na ten temat jest pozytywna, ale mój chłopak powiedział, że więcej nie chce być przy porodzie, bo nie może wytrzymać jak kobieta krzyczy a on nic nie może zrobić żeby mniej bolało, że najgorsza jest bezsilność.
Ja jednak ,gdyby nie chciał faktycznie brać już w tym udziału to poprosiłabym kogoś innego, bo naprawdę sama strasznie bym się bała ,jak już mówiłam nie mam zaufania do lekarzy.

Na początku chciałam żeby mąż był przy mnie z powodów sentymentalnych i jako wsparcie ale po dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu przed porodem gdzie moja sala była na przeciwko porodowej uznałam tak jak ollllga DLA BEZPIECZENSTWA Niestety trochę się napatrzyłam i nasłuchałam i doszłam do wniosku , że mąż musi być. Ja mogę być półprzytomna z bólu a on będzie tą osobą, która będzie patrzeć lekarzowi i położnym na ręce.
 
Ja jestem ogromnie wdzięczna mojemu mężowi, że był ze mną. Zawsze chciałam aby był w takiej chwili przy mnie ale on początkowo nie był przekonany czy podoła. Nie zmuszałam go do niczego, postarałabym się zrozumieć gdyby odmówił. Ale w czasie ciąży oswajał się z tą myślą i z wielką dumą przeciął pępowinkę naszemu synkowi. Jak mały pojawił się już na świecie to łzy nam się w oczach kręciły... To była najpiękniejsza chwila mojego życia:) A mojemu mężowi bardzo jestem wdzięczna za to, że był przy mnie i mnie wspierał.
 
Mój był bardzo podekscytowany i zdenerwowany. Najbardziej stresował sie chyba gdy miałam najmocniejsze skurcze bo biedactwo nie wiedziało jak mi ulżyć. Był ze mną w szkole rodzenia i przez cały czas mi powtarzał jak mam oddychać. Przy bólach partych to już przechodził samego siebie. Ja byłam zadowolona, że mogę w końcu przeć, jemu ulżyło, bo widział jaka była zadowolona, że w końcu mogę się "wyżyć". :-D Cały czas powtarzał 'zamknij oczy, pochyl głowe itp..' Spisał się na medal. A potem po wszystkim dostał takiej migreny, że się aż zataczał jak wychodził z sali. Położna poleciała zaraz z zanim z tabletkami.:-) Jak mi potem powiedział to była migrena jego życia. Trzy godziny później przyjechał z pięknym pierścionkiem. Zupełnie mnie zaskoczył. Piękny gest prawda.
Myślę, że każdy facet powinien być przy porodzie żeby choć w mały stopniu pojąć cud narodzin.
 
mam dylemat, za 4 miesiece poród a ja nie umię się zdecydować czy chce mieć przy porodzie męża. Finał porodu jest piekny -dziecko narodzone, ale sam poród jest dla mnie obrzydliwy, obawiam sie czy mąż będzie mógł na mnie patrzeć tak jak przed porodem.
 
MARZENTA - ja jestem bardzo zadowolona z tego ze M byl przy mnie podczas calego porodu. Podczas 24 godzin skurczow w szpitalu bardzo mnie wspierał - nie wyobrazam sobie zebym miala wtedy byc sama. A sam finał - dla nas bylo to wspaniale, cudowne przezycie....I wydaje mi sie ze jak najbardziej te chwile wpłynęły na scementowanie naszego zwiazku. Z cała pewnoscia nie jestem teraz dla niego mniej seksowana. Ale nie odpowiadam oczywiscie za odczucia innych;-) Wiadomo...podczas porodu nie wyglada sie pieknie, przyjmuje sie rozne dziwne pozycje....rozne rzeczy moga sie zdarzyc:sorry2: Tyle ze uwazam ze dojrzaly mężczyzna poradzi sobie z tą sytuacja i nie wplynie to negatywnie na Twoja seksualnosc.
Jednakze jesli bedziesz miala opory to zawsze na sam finał M moze opuscic sale porodowa i "najbardziej intensywne" momenty go ominą;-) Ale przedtem napewno bedzie bardzo przydatny.......a powitanie maluszka rowniez dla mezczyzny jest wzruszajacym i silnym przezyciem, wiec jesli on tez tego chce, to nie pozbawiaj go tej mozliwosci :-)
Powodzenia w podjeciu wlasciwej decyzji.
 
Ja rodziłam z chłopakiem i nie żałuje był zestresowany ale było mi lżej bo wiedziałam że jest ze mną:-)nastepne dziecko tez chce urodzić "wspólnie":tak:
 
reklama
rodziliśmy wspólnie i kolejne dziecko też zamierzamy rodzić wspólnie:-D
wielkie wsparcie otrzymałam ze strony męza.
ja nie patrzę naporód jako coś obrzydliwego, natura po prostu. mąż też w porodzie nie widzi obrzydlistwa i może między innymi dlatego ja nie miałam lęków, że będzie patrzył na mnie mniej pozytywnie czy z mniejszym zachwytem ;-)
to zależy od Waszego spojrzenia na poród. Ważne byście oboje czuli się dobrze z decyzją, którą podejmiecie.
 
Do góry