reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród rodzinny

ja rodzilam z mezem i wydaje mi sie ze to on byl bardziej zdenerwowany niz ja:-D .obecnosc kogos bliskiego naprawde daje wiecej sily i podnosi na duchu:-) :-D
20070210300117.png

y0BZ.jpg

200707191756.png
 
reklama
Ja rodziłam pierwsze dziecko z mężem i drugie tez będę. Nie ma w tym nic krępującego ani strasznego dla faceta. I co z tego, że zobaczy trochę krwi, ze zobaczy jak cierpisz, jak cię boli?... Dziewczyny, nie rozczulajcie się tak nad swoimi facetami. Jak was kochają, to zniosą nie tylko poród, ale o wiele więcej! Nie rozumiem kobiet, które twierdzą, ze poród to straszny widok dla mężczyzny i może zmienić jego nastawienie do kobiecego ciała i do seksu z nią i dlatego chcą mu tego oszczedzić. To jakaś bzdura. A facet, który twierdzi, ze widok ukochanej kobiety wijacej się i krzyczącej z bólu na sali porodowej jest nie na jego siły i nerwy, to zwykły dupek! To tylko na głupich amerykańskich filmach faceci mdleją przy porodach. Myślę, że nie ma piękniejszej i bardziej wzruszającej chwili dla faceta, jak narodziny własnego dziecka. Mój mąż będzie to wspominał do końca życia i takich mężów wam życzę!
 
No coz ... nie wiem co o tym sadzic, bardzo sie boje choc u mnie to dopiero poczatek drogi, ale chcialabym zeby "sprawca" tego wszystkiego czul choc po czesci to co ja. Niestety moj maz strasznie boi sie szpitali, krwi i czesto wyglada blady jak sciana. Ma slabe nerwy, dlatego nie wyobrazam sobie w jaki sposob ma mi pomoc... jedyne co mnie pociesza to to ze jeszcze zostalo duzo czasu i moze cos sie zmieni, ostatnio zaczal duzo czytac, a im wiecej wiemy tym mniejszy stres, prawda???
 
Ja tez rodziłam z mężem i prawde mówiąc nie wyobrażam sobie, żeby mogło byc inaczej. Następne dziecko tez na pewno będziemy rodzic razem i to nie tylko ja tego chce ale równiez on. Przed porodem mąż zastanawiał się czy będzie przy tej ostatniej fazie, czy da radę itp a ja go do niczego nie zmuszałam, mówil również, że chyba nie będzie chciał przeciąć pepowiny (wydawało mu się to jakieś niezbyt apetyczne). W efekcie był ze mną cały czas, przy parciu podtrzymywał mi nogę a później głowę, przecioł pepowinę. Widział wszytsko (nawet oglądał łożysko) i nic go nie obrzydziło, nie zrobiło mu się słabo a tylko byl ze mnie dumy, że tak dzielnie sie trzymałam i uodziłam tego naszego wielkoludka :-). Osobiście polecma porody rodzinne ale wydaje mi sie rónież, że nie można do tego nikogo zmuszać.
 
a nie bąłyście się, że potem bedzie cos nie tak w waszym pożyciu? w sensie, że on sie zrazi, albo coś? bo ja dlatego rodziłam Gawła sama, bo troche obydwoje się tego przestraszyliśmy
 
a nie bąłyście się, że potem bedzie cos nie tak w waszym pożyciu? w sensie, że on sie zrazi, albo coś? bo ja dlatego rodziłam Gawła sama, bo troche obydwoje się tego przestraszyliśmy

Nawet mi to przez myśl nie przeszło, poród ze względu na samą fizjologie nie jest może estetyczny, lekki, bezbolesny, czy łatwy (choć czasem tez tak bywa) ale jest to wspaniałe przeżycie, bo w rezultacie pojawia się na świecie upragnione dziecko.
Mój mąż był calutki czas przy mnie i choć mój poród nie byl lekki, ani "piękny" jeśli chodzi o estetykę, to oboje uważamy że było to cudowne, piękne przeżycie, choć też pełne bólu, strachu, krwi i potu ...Mąż nie raz powtarzał, że byłam bardzo dzielna, że wspaniale się spisałam. Do dziś uśmiecha się na widok mojej blizny po cięciu (po wielu godzinach tak się właśnie skończyło), mówi, że dzięki Michałkowi mój brzuszek cały czas się teraz do niego uśmiecha.
Oczywiście tak było w naszym przypadku, ale jesli ktoś z jakichś wzgędów nie chce, czy to rodzić z mężem, czy uczestniczyć w porodzie zony, to nie należy go do niczego zmuszać, może z czasem zmieni sam zdanie.
Mój mąż od początku chciał być przy porodzie i był, ja byłam bardzo zadowolona bo był przy mnie, czuwał, trzymał za rękę, razem ze mną oddychał, pomagał jak mógł i zwyczajnie był obecny i to było dla mnie bardzo ważne.
A jesli chodzi o te sprawy, to po zagrożonej ciązy, porodzie i połogu, czyli kilku ładnych miesiącach abstynencji nie mielismy "z tym" żadnych problmeów :-p;-) Było i jest cudownie :tak:


 
a nie bąłyście się, że potem bedzie cos nie tak w waszym pożyciu? w sensie, że on sie zrazi, albo coś? bo ja dlatego rodziłam Gawła sama, bo troche obydwoje się tego przestraszyliśmy

to jest piękna jak widzisz jak twoje dziecko wychodzi na świat i pamiętasz potem jego pierwszy krzyk i pierwszy widok ...a nie pamietasz widoku krocza...tak jest przynajmniej u nas...
 
Ja planuję rodzić z mężem choć z początku naciskałam nie interesowałam się czy on chce czy nie musi byłam pod tym względem samolubna a potem zdałam se sprawę,że nic na siłę i rozmawiałam z nim długo na ten temat i chyba po raz pierwszy zapytałam się go czy w ogóle chcę teraz mój mąż po tych sześciu miesiącach ciąży stwierdził że bardzo chce być przy porodzie i nie wyobraża sobie,że mnie zostawi ale biorę pod uwagę też opcję gdyby nagle musiał wyjść z sali...mój brat był z bratową i ona też nie miała estetycznego porodu ale mój brat opowiadał mi że jego bardzo poród zbliżył do żony i ma wielki szacunek dla kobiet...a poza tym to taki cudowny moment szczęście rodzi się nasze dziecko...i postanowilismy przeżyć to razem...
 
Ja też się dołącze do dyskusji.Rodziliśmy razem jak to się mówi i mój mąż też wcale nie był pełen zapału do tego pomysłu że ma mi towarzyszyć przy porodzie.Atu wielka niespodzianka nie musiałam go do niczego namawiać bo to byla jego decyzja.Pojechał ze mną do szpitala i poprostu był przy mnie przez ten cały czas.Choć przyznam szczerze że w niektórych momentach myślałm że zrezygnuje bo za parawanem obok były takie momenty, że niejeden od tych odgłosów naprawde by uciekł:szok::tak:A mój mąż zniósł to wszystko dzielnie i jak teraz opowiada znajomym, którzy spodziewają się dziecka i tym którzy już je mają a ojcowie nie byli podczas porodu mówi że niech żałują bo dla niego to było niesamowite przeżycie i nieżełuje nic anic.Płakał jak bóbr jak już nasze maleństwo było na świecie ręce mu się trzęsły jak przecinał tą pępowine, a ja miałam taki promienny uśmiech na twarzy jak nigdy dotąd:-DDla mnie obecność mojego męża dużo mi dała.Pomagał mi,wspierał, opiekował, poprostu był ze mną i to dla mnie dużo znaczy.Niestraciliśmy w tym momencie nic ze swojej fizyczności a nawet mój mąż bardziej mnie teraz rozumie.
 
reklama
PS:drugie też będziemy razem rodzić!!!!!Powodzenia i pozdrawiam serdecznie przyszłe mamy i ich partnerów!!!!!
 
Do góry