reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Podziel się historią

reklama
Lena, ja przeczytałam ;-)Ja miałam bardzo podobny poród. I też się go nie bałam. Bałam się czy dostanę się do tego szpitala, który sobie wybrałam, czy będą dobre warunki, czy mąż będzie mógł być przy mnie i czy personel nie będzie opryskliwy. Bólu się nie bałam. Niesłusznie bo było na odwrót. Miejsce w wybranym szpitalu, mąż, położna która z braku innych rodzących zajmowała się tylko mną. I okropny ból :-(. O godz. 16 zaczęły odchodzić wody. Pojechaliśmy do szpitala, dostałam antybiotyk i leżałam czytając gazetki. Ok 22 coś tam zaczęło coś tam pobolewać. O 23 miałam już silne skurcze parte. Niestety rozwarcie minimalne. Nie wiem co to bóle krzyżowe ale te parte były okropne bo ciało mówiło "przyj" a położna "nie przyj bo rozerwiesz szyjkę". Walka z organizmem przysparzała mi dodatkowego bólu. Pod koniec usłyszałam upragnione słowo "przyj". I kiedy w końcu mogłam to zrobić to po tej całej nocy przeciwstawiania się parciu nie miałam już siły. Główka się chowała. I mnie też położna zapytała czy może mi trochę pomóc. Zgodziłabym się nawet sobie wszystkie zęby bez znieczulenia powyrywać byle to się tylko skończyło. No i położna delikatnie, obiema rękami nacisnęła na mój brzuch i główka od razu pojawiła się na świecie. Żadne skakanie po brzuchu i łamanie żeber! Mam wrażenie, że ona nie wypychała dziecka tylko nie pozwoliła się mu cofnąć. Była godzina 9. Niektóre koleżanki krzytczały głośno jak im o tym opowiadałam, że to zabronione, niebezpieczne. Ja uważam, że to była delikatna pomoc za którą jestem bardzo wdzięczna. Mój synek dostał 10pkt.
 
Ja rodziłam sn i dochodziłam do siebie przez kilka miesięcy. Kilka tygodni leżenia bo najmniejszy ruch nogami sprawiał okropny ból, nawet gorszy niż przy porodzie. Rozeszło mi się spojenie łonowe, taka chrzęść która łączy dwie części wzgórka łonowego. No i trochę to trwało zanim się zrosło. Na pewno nacierpiałam się więcej niż przy cesarce i wydałam kilka tysięcy na opiekę bo ja nawet do toalety nie wstawałam, ktoś mi musiał podawać dziecko do karmienia, basen, jedzenie.
Ale mimo tego ponownie wolałabym rodzić sn. Wszystko się w końcu zrosło, ruszam się jak dawniej a nie mam żadnej blizny i nie muszę
się stresować jak cesarka wpłynie na kolejną ciążę bo z ty niestety różnie bywa.
 
Czytając niektóre historie naprawdę można się ładnie wystraszyć np ostatnio czytając Mama Moja dowiedziałam się że można trafić naprawdę źle nie chodzi tu o sam poród tylko o to jak możemy zostać potraktowani przez naszą kochaną służbę zdrowia.
 
Ja urodziłam praktycznie w terminie, (termin miałam na 13 a urodziłam 11). Mój ginekolog po badaniu kazał mi spokojnie wrócić do domu, spakować się i jechać do szpitala na poród:) Wróciłam koło 13 do domu, spokojnie poczekałam na męża do 18, w tym czasie siostra mnie spakowała bo ja zaczęłam odczuwać coraz silniejsze skurcze. Pojechałam do szpitala, po formalnościach koło 21 wieczorem byłam już na porodówce. 50 minut po północy urodziłam córcię. Było ciężko, skurcze były okropne, jednakże do przeżycie. Wtedy myśli się że to najgorszy ból jaki może istnieć jednakże po porodzie przy dzieciątku szybko się o tym zapomina i wręcz myśli się - nie było tak źle;) Tak to było w moim przypadku:tak:
 
Ja w lipcu tego roku miałam cc, ponieważ Maleństwo się nie odwróciło. To moje pierwsze dziecko. Po nasłuchaniu się różnych opowieści najbardziej bałam się znieczulenia w kręgosłup - jak się okazało niepotrzebnie. Cały czas byłam przytomna i wydawało mi się, że cały zabieg nie trwał nawet 15 min. Później leżenie 24h. Najgorsze było to, że słyszałam w nocy jak moje Maleństwo płacze na sali noworodków, a ja musiałam leżeć, a tak strasznie chciałam ją przytulić. Z bólem bywało różnie - jak zaczęło znieczulenie schodzić to był mocny na szczęście zawsze jakaś pielęgniarka się pojawiała z czymś przeciwbólowym. Najgorzej bolało "uruchomienie" (tak to nazwała pielęgniarka) czyli podniesienie się pierwszy raz. Zwykle nie płacze, a jak usiadłam to przez jakiś czas łzy mi leciały z bólu. Pielęgniarka obiecała, że jak po południu jeszcze raz mnie posadzi to już będzie lepiej. Nie kłamała. Nadal bolało, ale było coraz lepiej. Zresztą dla mnie i tak najważniejsze było to, że już mogę przytulać Maleństwo ile chcę!
 
Ja pierwsze dziecko urodziłam szybciutko SN w ciągu 3 h od przybycia do szpitala. Drugie natomiast to już był problem, stres i wielki ból. Juz nie maiłam siły przeć. Popękały mi naczynia krwionośne -, dziecko tez było czerwone z wysiłku. Jak wstałam to byłam cała purpurowa łącznie z białkami w oczach. Jednak cudowne sa te dzieciaki i jestem szczęśliwa.
 
a mój pobyt na porodówce trwał 1,5 h, a wszystko przez to, że leżałam wcześniej na patologii ciąży i lekarka nie rozpoznała akcji porodowej. Całe szczęście, że wszystko skończyło się dobrze. Ogólnie wszystko dobrze wspominam, cały poród. Tylko końcówka ciąży okropna i te mdłości towarzyszące przez ciążę. Na szczęście wspomagałam się imbifemem na bazie imbiru i jakoś je pokonałam
 
Ja miałam cesarkę z zaskoczenia bo w32 tygodniu. Nie wspominam jej traumatycznie, ale na samą myśl o porodzie naturalnym dostaje gęsiej skórki
 
reklama
Do góry