Madziula, spokojnie. Twoj maz ma racje. Nie wiem jakie mialam poziomy bety bo tego tu nikt nie robi, w sumie dowiedzialam sie ze ciaza jest bezzarodkowa dopiero kiedy organizm zaczal ja odrzucac i zrobili nam scan diagnostyczny, czyli w 12 tygodniu. Mialam normalne objawy - sennosc, bol piersi, nawet niewielkie mdlosci i te ostatnie utrzymywaly sie (o, ironio!) jeszcze kilka dni po poronieniu. Objawy ciazy nie zawsze ida w parze z jej rozwojem, wiec tez spokojnie bo nie tylko kazda kobieta inaczej nosi ciaze, ale i u danej kobiety co ciaza to moze byc inaczej. To ze piersi przestaly Cie teraz bolec, nie znaczy ze jutro znow nie zaczna, ani ze z ciaza jest cos nie tak - tak naprawde tylko badania moga dac jakis obraz. I czas. Po prostu musisz poczekac bo na razie jest jeszcze wczesnie. Jestes w tym dobrym ukladzie, ze mozesz kontrolowac sytuacje, zrobic scan za tydzien i zobaczysz jak sie ciaza rozwija. JESLI by sie okazalo, ze faktycznie jest to ciaza bezarodkowa, mozesz ja spokojnie terminowac. Wiesz.. Napisze Ci na zapas, tak na wszelki wypadek... Ciaza bezzarodkowa to byla moja druga ciaza, ta ktora stracilam w styczniu 2011r. Pierwsza byla normalna, ale dzieciatko umarlo. W tej drugiej zaczelam plamic, wiec pognalam do szpitala bo tak samo zaczelo sie poronienie za pierwszym razem - strasznie sie balam ze znow tracimy dziecko i powiem Ci, ze kiedy zobaczylam na ekranie scanu pusty pecherz, zrobilo mi sie lzej. Sytuacja nadal byla gowniana, bo tracilismy ciaze, ale pusty pecherz sprawil mniej bolu niz nieruchome cialko dziecka, bez bicia serduszka. Potem wbilam sobie w glowe, ze to jest TO - pomylka bialek, zlosliwy chichot natury, ze tym razem nie dotknela nas smierc bo nie zaczelo sie zycie. Staralismy sie o dziecko kilka lat, zaczelam to traktowac zadaniowo - mam w sobie pusty pecherz, musze sie go pozbyc by znow podjac starania. Jak widzisz, udalo nam sie, mamy synka. W kazdym badz razie, sa kobiety, ktore ciaze bezzarodkowa traktuja jak obumarla, ja traktowalam ja jak twor organizmu, ktory wyrosl troche na zlosc, troche zamiast - nie stracilam dziecka, tylko jakies nasze marzenia, nadzieje... tymczasem, bo nie zamierzalismy sie poddac. Tak bylo mi latwiej.
Na razie spokojnie, na razie nie pozostaje nic innego tylko czekac. Za jakis tydzien powtorzylabym USG, jesli nadal bylyby watpliwosci, moze za kilka dni znow, az do calkowitej pewnosci.