Ja zaczęłam coraz częściej myśleć o porodzie i coraz bardziej mnie strach oblatuje. Tak bardzo to dla mnie wszystko nowe i niewyobrażalne, że zaczynam niedowierzać, że wszystko będzie okej... muszę to chyba wyrzucić, bo zazwyczaj wtedy mi lepiej i padło na Was... od tych prenatalnych jakoś tak ciągle ta pępowina wisi mi z tyłu głowy
nie wiem czemu mnie to tak bardzo przejmuje, ale zdecydowanie za dużo no tym myślę i same czarne scenariusze mam w głowie... węzły na pępowina, porażenia mózgowe, niedotlenienie jakieś chore rzeczy mi w głowie... I jak już się zatrace w tych myślach to później przychodzą wyrzuty sumienia, że zamiast się cieszyć i myślec tylko o tym, że niedługo się zobaczymy, to ja szyję w głowie jakieś świństwa....
i jestem na siebie wściekła. macie takie dni? momenty?