reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2021

reklama
A tak zmieniając temat - dziś mam trochę melancholijny nastrój 😛 czytałam tu na forum o BabyBlues i depresji poporodowej. Historie kobietek mrożą krew w żyłach i wyciskają łzy. Wiem, że na razie jesteśmy na bardzo wczesnym etapie i jeszcze nie zdążyłyśmy się skończyć cieszyć tym, że jesteśmy w ciąży 🙂 ale myślę, że to zagadnienie jest warte uwagi. Żadna z nas przecież nie planuje mieć depresji poporodowej i każda spodziewa się, że będzie wspaniałą matką, która będzie sobie radziła z tą małą istotką. Niestety, życie pisze różne scenariusze, nawet gdy dziecko jest wyczekiwane. Zabrzmi to może głupio, ale rozważałyście / będziecie próbowały się jakoś przygotować psychicznie do tego, że po porodzie wcale może nie być tak idealnie jak to wszędzie na facebookach i instagramach widać? Ja wiem, że do tego pewnie nie da się przygotować i to pytanie pewnie jest na wyrost, ale może pomoże nam zawczasu świadomość, że takie sytuacje się zdarzają i nie oznaczają, że ktoś się nie nadaje na matkę. W zasadzie, trochę szalone jest to, że o macierzyństwie mówi się w samych superlatywach, jakie to wszystko piękne i cudowne, a przecież musi być tu ciemna strona - choćby niewyspanie, dodatkowe kilogramy, początkowo duże "uwiązanie" czy jak to określić, że dziecko potrzebuje głównie tylko nas i nikogo innego. A może na to wszystko są jakieś sposoby? Może każdy płacz dziecka jest spowodowany czymś konkretnym i mając odpowiednią wiedzę możemy temu zaradzić? Może sposobem na to "uwiązanie" jest noszenie dziecka w chuście i wtedy i dziecko zadowolone i my mamy wolne ręce?
Ehh, tyle pytań... 🙂 A mam wrażenie, że jak dziecko pojawi się na świecie to jakby się człowiek nie próbował przygotować, to i tak wszystko się wywróci do góry nogami 🙂 ale może na plus? 😉
ja mam wrażenie że do tego nie da się przygotować w żaden sposób. Ważne jest żeby umieć oddzielić to że obrazy w necie często są przekoloryzowane itd.
Depresja poporodowa dotknąć może każdego, bo ja np znam przypadek gdzie dziewczyna miała wyczekane dziecko, cała ciąże się mega przygotowywała do roli matki a koniec końców po porodzie w ogóle się dzieckiem nie zajmowała bo tak było z nią zle. Ważnie żeby depresję wyłapać na wczesnym etapie - nie wiem czy wasz ginekolog wam dał ale są specjalne testy które rozwiązuje się w każdym trymestrze żeby ocenić ryzyko depresji. To ma pomagać w szybszej diagnozie
 
A tak zmieniając temat - dziś mam trochę melancholijny nastrój [emoji14] czytałam tu na forum o BabyBlues i depresji poporodowej. Historie kobietek mrożą krew w żyłach i wyciskają łzy. Wiem, że na razie jesteśmy na bardzo wczesnym etapie i jeszcze nie zdążyłyśmy się skończyć cieszyć tym, że jesteśmy w ciąży [emoji846] ale myślę, że to zagadnienie jest warte uwagi. Żadna z nas przecież nie planuje mieć depresji poporodowej i każda spodziewa się, że będzie wspaniałą matką, która będzie sobie radziła z tą małą istotką. Niestety, życie pisze różne scenariusze, nawet gdy dziecko jest wyczekiwane. Zabrzmi to może głupio, ale rozważałyście / będziecie próbowały się jakoś przygotować psychicznie do tego, że po porodzie wcale może nie być tak idealnie jak to wszędzie na facebookach i instagramach widać? Ja wiem, że do tego pewnie nie da się przygotować i to pytanie pewnie jest na wyrost, ale może pomoże nam zawczasu świadomość, że takie sytuacje się zdarzają i nie oznaczają, że ktoś się nie nadaje na matkę. W zasadzie, trochę szalone jest to, że o macierzyństwie mówi się w samych superlatywach, jakie to wszystko piękne i cudowne, a przecież musi być tu ciemna strona - choćby niewyspanie, dodatkowe kilogramy, początkowo duże "uwiązanie" czy jak to określić, że dziecko potrzebuje głównie tylko nas i nikogo innego. A może na to wszystko są jakieś sposoby? Może każdy płacz dziecka jest spowodowany czymś konkretnym i mając odpowiednią wiedzę możemy temu zaradzić? Może sposobem na to "uwiązanie" jest noszenie dziecka w chuście i wtedy i dziecko zadowolone i my mamy wolne ręce?
Ehh, tyle pytań... [emoji846] A mam wrażenie, że jak dziecko pojawi się na świecie to jakby się człowiek nie próbował przygotować, to i tak wszystko się wywróci do góry nogami [emoji846] ale może na plus? [emoji6]
Ja miałam baby blues w całej krasie. I dla mnie zbawieniem były rozmowy z koleżankami mamami przed porodem. W przeciwnym razie byłabym nieźle zdziwiona xD ryczalam 15 razy dziennie a stary dostawał dosłownie o wszystko!
Co ja teraz mówię każdej kumpeli przed porodem to że wcale nie musi tak być że zobaczysz dziecko i zakochasz się od pierwszego wejrzenia [emoji28] ja się cieszyłam że skończył się poród [emoji1787] a dziecko kocham z każdym dniem coraz bardziej i to jak kochałam młodą jako niemowlaka to jest nic w porównaniu z tym jak teraz ja kocham [emoji28]
Pierwsze 3 miesiące to dla mnie była taka jazda że teraz najbardziej na świecie chciałabym urodzić rocznego bobasa [emoji1787] opieka nad niemowlakiem to dla mnie żadna przyjemność. Zmienianie pieluch, karmienie i non stop noszenie na rękach od które niebotyczne napierdala kręgosłup...
No i strasznie ale to strasznie potrzebowałam być chociaż chwilę sama i jedyna taka możliwość to był wypad do Lidla
Hej,
Widzę, że rozhulal się temat wyprawki, więc skorzystam z okazji i zapytam. :)
Czy któraś z Was korzystała z łóżeczka dostawnego do łóżka rodziców?
Zobacz załącznik 1248833
To przydatna rzecz czy lepiej kupić zwykle?
Przy młodej miałam kosz Mojżesza a teraz kupuje dostawke typu next to me. Ja w ogóle odradzam zwykle łóżeczko bo dla malucha jest po prostu za duże a i tak większość będzie spala z dzieckiem w łóżku i nigdy go nie położy w tym łóżeczku [emoji1787]
 
reklama
A mam jeszcze takie pytanko do doświadczonych mam 🙂 bo tak powoli chcę robić kosztorys zakupów do pokoju dziecięcego i mam zagwozdkę przy komodzie do przewijania / komodzie pielęgnacyjnej. Korzystacie z tego wynalazku? Zauważyłam, że wiele mebli tego typu jest tak wąska, że mieści się tylko przewijak, nawet nie ma gdzie położyć chusteczek czy kremu. To chyba bez sensu w przypadku takiego mebla? A dwa - jak to wyglada jak dziecko jest starsze? Jakos ciezko mi sobie wyobrazic zeby to bylo bezpieczne dla dziecka, ktore juz siada, kreci sie itd. przeciez moze spasc?
Ja miałam przewijak na łóżeczko, ale korzystałam z niego tylko jak była wielka kupa w pampersie lub wylało się na plecy. Po prostu przewijak jest najłatwiej i najszybciej wyczyścić. Poza tym prawie cały czas przebierałam małego na łóżku, bo było mi tak wygodnie. Obok łóżka mam komodę i w jedną szufladę wrzuciłam wszystko co potrzebne do przebrania, żeby mieć pod ręką. Podkładów używałam tylko przez jakieś dwa miesiące. Teraz nie wiem, czy będę znowu kupować przewijak na łóżeczko. Użyłam parę razy, a gdzieś między 6 a 7 miesiącem i tak nie miał u nas racji bytu, bo mały nauczył się raczkować i za każdym razem było chyc na brzuch i do przodu, tak że miałam problem go utrzymać i bałam się, że po prostu mi spadnie. Za to moja szwagierka swoją mała do tej pory przebiera na tym przewijaku na łóżeczku, bo leży spokojnie. A ma rok i 4 miesiące, więc zależy jakie dziecko się trafi.
O, w sumie wanienka to kolejny temat o ktory mialam pytac 😁 od razu powiem, ze mam prysznic. Jak sie zalatwia kapiel takiego bobaska? 🙂 Kupic wanne z jakims stelazem zeby mi w krzyzu nie walnelo, po prostu wanne wstawiana do prysznica zeby dziecko nie chlapalo? Czy w ogole ta wanne kladziecie w pokoju dziecka i po kapaniu siup na ten przewijak?
Ja mam zwykłą wanienke z allegro za 100. W łazience nie ma dużo miejsca a ona się fajnie składa i można ją schować nawet bokiem szafy. Jak masz duży prysznic to możesz ją w nim rozłożyć i po prostu jak wykapiesz dziecko, to wyciągasz korek, że nawet nie musisz się bawić w wylewanie. Ja akurat na samym początku powiedziałam mężowi, że kąpiel to będzie jego zadanie. Na początku się sprzeciwiał, temu przez pierwszy tydzień (w sumie dopóki pępek nie odpadł) mi pomagałam, a później już fajnie ogarniał to sam, a ja miałam chwilę dla siebie. Ja jedynie małego kąpałam jak wracał późno z pracy. Teraz mały ma rok, a mąż do tej pory go kąpie.
A tak zmieniając temat - dziś mam trochę melancholijny nastrój 😛 czytałam tu na forum o BabyBlues i depresji poporodowej. Historie kobietek mrożą krew w żyłach i wyciskają łzy. Wiem, że na razie jesteśmy na bardzo wczesnym etapie i jeszcze nie zdążyłyśmy się skończyć cieszyć tym, że jesteśmy w ciąży 🙂 ale myślę, że to zagadnienie jest warte uwagi. Żadna z nas przecież nie planuje mieć depresji poporodowej i każda spodziewa się, że będzie wspaniałą matką, która będzie sobie radziła z tą małą istotką. Niestety, życie pisze różne scenariusze, nawet gdy dziecko jest wyczekiwane. Zabrzmi to może głupio, ale rozważałyście / będziecie próbowały się jakoś przygotować psychicznie do tego, że po porodzie wcale może nie być tak idealnie jak to wszędzie na facebookach i instagramach widać? Ja wiem, że do tego pewnie nie da się przygotować i to pytanie pewnie jest na wyrost, ale może pomoże nam zawczasu świadomość, że takie sytuacje się zdarzają i nie oznaczają, że ktoś się nie nadaje na matkę. W zasadzie, trochę szalone jest to, że o macierzyństwie mówi się w samych superlatywach, jakie to wszystko piękne i cudowne, a przecież musi być tu ciemna strona - choćby niewyspanie, dodatkowe kilogramy, początkowo duże "uwiązanie" czy jak to określić, że dziecko potrzebuje głównie tylko nas i nikogo innego. A może na to wszystko są jakieś sposoby? Może każdy płacz dziecka jest spowodowany czymś konkretnym i mając odpowiednią wiedzę możemy temu zaradzić? Może sposobem na to "uwiązanie" jest noszenie dziecka w chuście i wtedy i dziecko zadowolone i my mamy wolne ręce?
Ehh, tyle pytań... 🙂 A mam wrażenie, że jak dziecko pojawi się na świecie to jakby się człowiek nie próbował przygotować, to i tak wszystko się wywróci do góry nogami 🙂 ale może na plus? 😉
U mnie jak mąż wrócił do pracy, to drugiego dnia o 9 do niego dzwoniłam, żeby przyjechał, bo mały płacze i nie mogę go uspokoić. Przyjechał małego pobujał a ten chwila moment i zasnął 🙈 Wyszło na to, że nie potrafię uspokoić własnego dziecka. Ogólnie od samego początku uwielbiał być na rękach. Miałam zwykły bujaczek, ale się nie sprawdził. W miarę fajny był ten w wersji huśtawki elektronicznej. Za to najlepiej się u nas sprawdziła chusta. Na spacerach w gondoli, to mogę policzyć na placach jednej ręki ile razy zasnął, za to w chuscie za każdym razem.
 
Do góry