Myślę, że warto powstrzymać się od wartościowania (wszelkiego, zarówno: "głupie", "mądre", "godne", "okrutne", "słuszne", "przesadzone" itp.), przynajmniej dopóki zainteresowana wprost nie pyta o opinię. Ja podałam informację o prawach, o których niekoniecznie pacjentkę skutecznie poinformowali w szpitalu. A skoro zdecydowała się na badania genetyczne materiału poronnego, to będzie mogła otrzymać kartę martwego urodzenia (płeć zostanie ustalona). Co z tą kartą zrobi, to jej sprawa. Może włożyć do swojej teczki medycznej, a może też pójść do urzędu stanu cywilnego.
Ja mam za sobą 2 poronienia, bliską relację z kobietami, które roniły oraz wiele lat dyskusji na forum internetowym. Temat jest dla mnie aktualny, bo w tej ciąży już 3 razy byłam u ginekologa gotowa na to, że znowu poroniłam. Sprawa, co pomaga a co przeszkadza w powrocie do normalności, nie jest oczywista. Ale temat nie powinien być tabu. Gdyby nasze babki, matki, ciotki i koleżanki otwarcie mówiły o swoich poronieniach, byłoby łatwiej.