O widzę, że pojawia się Inflancja i pan Rak
to dodam swoje trzy grosze. Rodzilam tam 5 lat temu, warunki fajne, sale porodowe dobrze wyposażone, rodzilam w pojedynczej, potem lezalam w sali dwuosobowej z łazienką. Opieka nie najgorsza, no ale to chyba jak w większości szpitali - zależy na kogo się trafi. Pani doktor, ktorej nazwiska nie pamiętam zszyla mnie tak, że nic się nie zroslo, a tylko zaczęło partaczyc, a dyskomfort był straszny...położna była vtaka sobie, ale nie było źle. Jednak najmniej przyjemnie było już po wszystkim: część pań ma tam podejście takie, że skoro pacjentka chodziła na szkołę rodzenia, to wszystko już powinna wiedzieć. Poszłam np. zapytac, dlaczego moj synek zrobil taki czerwonawy mocz. Położna zapytala, czy chodziłam na szkołę rodzenia, mowie, że tak. Dostałam odpowiedź, że najwyraźniej słabo słuchałam, bo to nawet ona prowadziła zajęcia na ten temat i są to moczany! Ahaaa....
wiele bym mogła jeszcze pisać, ale nie chcę żeby post byl zbyt dlugi
Co do pana Raka - wspominam go bardzo dobrze. To on moje nacięcie uznał za takie, które trzeba ponownie zszyc, żebym mogła normalnie funkcjonować. On zrobił zabieg i dopiero potem czułam się komfortowo. Wcześniej przez półtora miesiąca mogłam wyjść na mac 20-minutowy spacer, nie było mowy o staniu w kolejce, czy staniu w ogóle, tak mnie bolało. A trafiłam do pana Raka dopiero na drugiej wizycie zdjęcia szwów. Na pierwszej spojrzał jakiś pan starszej daty i stwierdził, żebym się myla tantum rosa i bedzie dobrze, a dr Rak podszedł do sprawy poważnie.
Sorki, że tak długo