Ja mam tylko koty, ale siostra ma psa, który przez wiele lat był ich najukochańszym pupilkiem. Pies w typie amstaffa, więc stres mieli tym większy. Przez pierwsze dwa dni mieli wariatkowo, bo pies nie był przyzwyczajony do płaczu dziecka i wył i szczekał jak mały płakał. Mały wtedy jeszcze bardziej płakał, bo pies był bardzo głośny i tak się nawzajem nakręcali. Potem pies się przyzwyczaił i głównym problemem było to, że jak ktoś poza siostrą i jej mężem zbliżał się do dziecka, to chciał go bronić i potrafił pokazać zęby. Może i by kogoś ugryzł, gdyby nie to, że bardzo go pilnowali. Zazdrości nie było, tylko właśnie ta nadopiekuńczość psa.