Aksamitka28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Lipiec 2020
- Postów
- 6 811
Dla mnie najtrudniejszym przeżyciem było wyciąganie martwego źrebaka Kowal skończył robić naszą klacz o 1 w nocy, dojechalismy do domu i telefon "pomożecie wyciągnąć martwego źrebaka ?" No to lecimy ... 2h walczyliśmy, żeby złapać nogi, klacz już była strasznie zmęczona. Po 3h dojechała weterynarz i dzięki wyciągnięciu już nóg malucha w 10 minut wyciągnęła źrebię. Bez sprzętu by się nie udało Klacz cała i zdrowa ale dostała wtedy masę antybiotyków.Ja się brzydziłam wcześniej wszystkiego, mówiłam że na gospodarkę nie pójdę - pochodzę z domu gdzie się gospodarzy. W efekcie końcowym jestem na jeszcze większym gospodarstwie i robię rzeczy których nigdy nie robiłam w tamtej chwili liczyło się tylko dobro zwierząt i musieliśmy dać radę, nie liczą się wtedy żadne nasze ograniczenia. Rogata mama odrazu wstała, dzidziuś ładny, zdrowy głowa w górze więc jest super
Wydaje mi się, że w kryzysowej sytuacji człowiek jest zdolny do wielu rzeczy oczywiście nie każdy, bo mój tata chyba nawet od krwi z nosa by uciekał ale mamy wielkie moce