debiutantka
Marcówka 2007
Agutek to , że nie leży (bo się wiąże z ocenianiem pracy innych osób a to nie jest ani łatwe ani miłe za to mocno stresujące) to jedna rzecz a druga rzecz, że nasi prawodawcy co chwilę zmieniają zdanie i być może sie okaże, że żeby nadal zajmowac się tym co robiłam będę musiała zdawać jakis egzaminy, na które po pierwsze jestem za głupia a po drugie kosztują one parę tysięcy a pracodawca mi za nie nie zapłaci na pewno (za poprzednie duże tańsze też sama musiałam płacić, nie wspominając o studiach). Gdybym jeszcze była przekonana do tej pracy to co innego a ja pomimo tego, ze mam 33 lata na karku to nadal nie wiem co mogłabym zawodowo robić i nie wiem czy kiedykolwiek to będe wiedzieć... Mam jakieś tam marzenia żeby np. mieć mały pensjonat gdzieś w górach i go sobie prowadzić ale musiałabym wygrać w totka żeby cos takiego zacząć bo nie lubie ryzyka finansowego i nie wzięłabym kredytu żeby cos takiego zrobić. Więc to raczej pozostanie w strefie marzeń.
Wiem,ze mało kto ma pracę, która go satysfakcjonuje, jest spełnieneim ambicji, jest jego hobby a do tego daje mu utrzymanie. Większość ludzi odbębnia te swoje ileś tam godzin, wraca do domu, zajmuje się rodziną, hobby itp i nie narzeka jak ja. Ale ja już chyba się nie zmienię i zawszę będę chceć czegoś innego do końca nieokreślonego....
No i tak sobie narzekam i filozofuję zamiast się za coś pożytecznego wziąć.... choćby za obiad....
Wiem,ze mało kto ma pracę, która go satysfakcjonuje, jest spełnieneim ambicji, jest jego hobby a do tego daje mu utrzymanie. Większość ludzi odbębnia te swoje ileś tam godzin, wraca do domu, zajmuje się rodziną, hobby itp i nie narzeka jak ja. Ale ja już chyba się nie zmienię i zawszę będę chceć czegoś innego do końca nieokreślonego....
No i tak sobie narzekam i filozofuję zamiast się za coś pożytecznego wziąć.... choćby za obiad....