reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Niestety pani dziecko nie będzie zdrowe...

Anulka kochana przytulam Cię mocno. To czego doświadczyłaś zrozumie tylko ta , która przeszła to samo. Nie ma recepty ani leku na to co czujesz. Blagam Cię tylko mów , pisz o tym jak najwięcej jeżeli potrafisz. Nie zamykaj się w sobie. Jesteśmy tu by Ciebie wesprzeć

Aldo ja nie jestem bohaterską mamą. Moje dzieci są zdrowe, ja w miare też.Ale tutaj czytając co dziewczyny robią dla swpoich dzieciaczków uczę się żeby naprawdę to co mam docenić.
 
Ostatnia edycja:
reklama
czyli, że astmatycy też są skreśleni? cholerka

Z doświadczenia wiem, że z astmatykiem jest niewielki problem pod warunkiem że dziecko nosi inhalator przy sobie a jedynie przedszkolance pokażesz jak ma zażywać leki. Mój Filip ma zawsze przy sobie dwa inhalatory a przedszkolanki (obecnie nauczycielki w szkole) jedynie są przy nim, gdy on sam dawkuje sobie lekarstwo. U małego dziecka przedszkolanka pilnowała, by zażył on lek prawidłowo choć nie wolno jej było wziąc do ręki inhalatora. To jest kwestia nauczenia dziecka od samego początku jak prawidłwo zażywać lekarstwo i w jakich wypadkach. Filip ma astmę od 2 roku życia i od samego początku uczyłam go żyć z tą chorobą. Dawkowanie tabletek ustaliłam z lekarzem prowadzącym tak, by brał je rano i wieczorem, ciężko jest znaleźć naprawdę dobrego alergologa, ewentualnie pulmonologa ale nie jest to niewykonalne :-)
Filip jeździł na "zielone szkoły" z przedszkolem mając już 4 lata, wypisywałam mu dawkowanie leków na kartce i miał je spakowane i opisane w specjalnej kosmetyczce, zawsze też pakowałam mu jego poduszkę bo z doświadczenia wiem, że często w ośrodkach są poduszki z pierzem. mój maluch jechał najbardziej objuczony ze wszystkich dzieci, ale wracał zdrowy i szczęśliwy. Panie opiekunki wiedziały, że nie może chodzić na długie męczące spacery, musi unikac koni, kóz czy innych atrakcji w trakcie wycieczek i tak to mniej więcej funkcjonowało.
 
\ mialam zabieg bo dzien wczesniej dowiedzialam sie ze moje dzieciatko juz nie zyje ......ból jaki przeżywam nie da sie porównać z niczym innym..gdy trafiłam do szpitala kazano mi iść do sali a tam?3 babki z brzuszkami ...potem dostałam tabletki na poronienie..a potem zabieg ....Boże daj mi sile bo jestem bliska obłedu....kiedy podałam na izbie przyjec karte ciazy pani pielegniarka wyciagla ja z celofanu i powiedziala ze mam sobie wziac ten celofan na pamiatke ..


witam cie serdecznie
ja rowniez miałam wywoływane poronienie poprzez podanie tabletki ciaza 16 tyg ( w 8 tyg zmarło dziecko )
szok tego nie da sie opisac
mnie połozyli na oddziale ginekologicznym (chociaz jakis plus bo nie musiałam ogladac brzuszkow innych mam )
ale nademna byla porodowka 2 kobitki akurat rodziły - dostawałam spazmy
a podemna oddział z noworodkami tez maluszki płakały
a karte ciąży mam do dzis tak samo jak test ciążowy -nikt mi nie zabierał
po tym wydarzeniu wpadłam w depresje ktora trwałą 2 lata
ciezkie i długie 2 lata
a potem po 5 latach urodziłam (choc ciaza z kompikacjami ) sliczna zdrowa coreczke

ty masz dla kogo zyc ,wstawac codziennie rano masz synka
ja nie miałam dzieci a maz musiał chodzic do pracy
pozdrawiam i trzymaj sie cieplutko
 
Anulka, doskonale wiem co czujesz:( We wrześniu 2009r. wzięłam ślub, podczas miesiąca miodowego zaszłam w ciążę, byłam taka szczesliwa...moja euforia nie trwała jednak długo poniewaz w 7tc. okazało sie ze maleństwo obumarło, w 8tc. samoistnie poroniłam:( Pamiętam jak ból rozrywal mi serce...najgorsze było to ze po stwierdzeniu poronienia posadzono mnie przed pokojem wypisów z którego wychodziły do domu szczesliwe mamy z nowonarodzonymi dziećmi...ból był przez to jeszcze większy...po 3 miesiącach podjelismy starania o kolejne maleństwo, dokładnie po roku od poronienia to ja wychodzilam z tego pokoju wypisów z moim dlugo wyczekiwanym Stasiem i modliłam sie tylko by przed pokojem nie siedziała kobieta po poronieniu, poniewaz nie chciałam swoim szczesciem sprawiac bólu innym.
Anulka, wiem jak jest trudno i nie powiem ze czas leczy rany, ja do dziś nie pogodziłam sie z moją stratą, ale z czasem nauczysz sie z tym żyć. sciskam Cię mocno.
 
Anulko, bardzo Ci współczuję. A dopiero pytałaś o badania prenatalne..
Chwała Bogu nigdy nie przeżyłam poronienia, ale jest tu wiele mądrych dziewczyn, które Cie wesprą, doradzą.. Jak radzą dziewczyny - pisz, mów o stracie dzieciątka, nie chowaj tego w sobie..

Martuś, jak u Ciebie, kochana?


Edit:
Dziewczyny, kilka dni temu napisałam prosbę do Bestyi o psychologa, żeby do tego wątku zajrzał, wsparł mamy przeżywające tak koszmarnie trudne chwile w swoim życiu. Mam nadzieję, że BB współpracuje z kimś i będzie mógł tutaj wesprzeć dziewczyny.
 
Ostatnia edycja:
Anulka, ciężko jest to zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, ze bardzo pragniemy maluszków ale one odchodzą tak szybko... a raczej zmieniają datę przyjścia na świat... Wiem niestety jak to jest... Mam w sygnaturce moje aniołki plus jeszcze kilka samoistnych poronień, 11 lat starań, nawet zmiana partnera (poprzedni mnie zostawił z tym samą), 2 próby samobójcze, na szczęście nie udane...
Mam też cudowną córeczkę dla której wszystko poświęciłam i nad którą czuwa jej rodzeństwo... Niedawno kolejna strata, do dziś udaję, że jest ok tym bardziej, że nikt poza mną i moim J nie wiedział, ale to nie jest takie proste...
Mam koleżankę... 1 poronienie gdzieś ok 12 tyg, po 3 miesiącach kolejna ciąża dokładnie w tym samym tyg poronienie... A teraz szykuje wyprawkę dla maluszka...

Pozwól sobie na żałobę, bo najgorsze to dusić to w sobie, aż ból narasta, ja miałam kiedyś potrzebę rozmawiania o tym, teraz wszystko kręci się wokół Paulinki, tak więc i czasu na to nie ma. Stało się, muszę żyć dalej dla córeczki, tak jak Ty dla synka. Przytulam do serducha, trzymaj się ciepło


Ooo tak, psycholog... Aga, dobry pomysł :tak::-)
 
Dorota, mam tylko nadzieję, że jakis psycholog współpracuje z BB.

Noel, może Ty wiesz coś w tej kwestii, albo mozesz się dowiedzieć na górze?;-)
 
Przepraszam że znowu wejde na temadz dziecka z ZD poprostu mam niedaleko szkołe dla takich dzieci.Dzisiaj jechałam wózkiem i tak wolniutko podchodziła do mnie dziewczynka z ZD tak niesmiało.Usmiechnełam sie do niej to ta przybiegła odrazu i mówi"dzień dobry PANI,ladny dzidzius,ja tu mieszkam"szczeze powiedziawszy jakbym nie była na bb nie porozmawiałabym z takimi dziecmi.
 
reklama
Pysiu, ale za co Ty przepraszasz???:)
Super, że zagadnęłaś małą:) Już wcześniej napisałam w jednym z postów - gdyby nie Franc, tez bym nie potrafiła.
 
Do góry