Hej dziewczyny, ja po wizycie.
Szyjka twarda, długa zamknięta, serducho dobrze bije, czyli z ciążą okej. Co jest problemem, to niekończąca się infekcja, nawet nie wiadomo czy to drożdżaki czy bakterie, na razie czekam na wyniki posiewu i potem zastanawiamy się co dalej, bo to jednak jest już nieco męczące (co miesiąc dokładnie to samo, kolejne globulki, kolejne leki i co to kurde daje? Nic).
No i problemem są też moje bolące plecy. Wcześniej bolały wieczorami, po długim siedzeniu. To przestałam siedzieć. Od niedawna bolą też już rano. Wstałam 1,5h temu i już mnie boli bark, nie wiem o co chodzi. A potem dochodzi potworny ból łopatki i równolegle po drugiej stronie pod piersią. Dostałam skierowanie do ortopedy, mam nadzieję, że coś znajdzie, chociaż przecież RTG mi nie zrobi z wiadomych przyczyn. Jeśli on nic nie znajdzie mam iść do neurologa, mają szukać ewentualnych przyczyn i mówić, czy mam rodzić naturalnie czy przez CC. Mam nadzieję, że jednak SN... No i żeby tylko nie wystawili mi na ostatnie 2 miesiące zwolnienia leżącego. Przepuszczę cały pierwszy miesiąc studiów, strasznie się martwię, ale jednocześnie wierzę w to, że to tylko delikatne (!) ciążowe zmiany i wszystko wróci do normy. Ale najważniejsze jest, że Filipek zdrowy
Za równo tydzień USG i ortopeda, a za 3 tygodnie kolejna wizyta u gina. Chyba będę musiała już prosić o jakieś zwolnienia z uczelni
Anek, dobrze, że to nie cholestaza, strasznie się cieszę z wyników.
Cocca Oby się poprawiło, ja też znowu na globulkach a nawet nie wiem, czy dobrze się leczę, bo mój lekarz sam nie wie czemu to się ciągle utrzymuje...