reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

nasze porody

oj wreszcie doczytałam ten wątek do końca... alez by baby musimy się nacierpieć.. ale za to mamy tak śliczne i kochane dzieciątka

a mój poród?
zaczne może od tego że miałam podczas ciąży ryzyko poronienia, a później przed wczesnego porodu. Kikakrotnie leżałam w szpitalu z plamienie, a później z podejrzeniem sączenia się wód płodowych.. ale wszystko na szczęście dobrze się kończyło i terminu porodu czekałam w domku. Miałam termin na 17 czerwca, i mimo że myłam okna, szorowałam podłogi, sex itp junior nadal był "razem ze mną". ponieważ był to długi czerwcowy weekend zgłosiłam się do szpitala dopiero 19 czerwca(poniedziałek) - bo zero oznak porodu. I tak zaczeło się codzienne badanie wód płodowych, ktg itp. po tygodniu zaczełam dostawać bzika, każdy mówił mi abym dużo chodziła, chodziła po schodach, masowała sutki itp. a ja razem z dziewczyną z oddziału namiętnie stosowałyśmy się do tych rad... aby już miec swoje dziecko obok. dodam tylko że wtedy panowały te okropne upały, ( które na pewno wszystkim nam dały w kość) a my latałyśmy po schodach od rana, po południu wychodziłyśmy na "wybieg" i tak codziennie; tak minęły mi 2 tygodnie... okropność... w między czasie miałam jakieś 2 testy na wydolnośc łożyska ( wszystko ok) i mnóstwo nie przyjemnych badań wód płodowych. W końcu 30 czerwca po lamentach do lekarki ,że to już chyba za długo itp. przebiła mi pęcherz płodowy i o zgrozo - wody zielone...... Szybki telefon do męża i cioci ( która pracowała w tym szpitalu) i wywieżli mnie na porodówkę. O 10,30 podłączyli mi kroplówkę i do 12 nic nie czułam, ani jednego skurczu... już myślałam że ten poród przejdę bezboleśnie :). a tu zaraz jak mnie złapało to nie wiedziałam jak się nazywam. Skórcze w ciągu 30 min nabrały częstotliwości co 30 sekund. Oddechu nawet nie można było złapać... ale komu ja to opowiadam :)... A postepu jako takiego w rozwarciu - zero. Nadal maiałam 2 palce rozwarcia i szyjkę na cm. Trafiłam na fajną położną która olśniła mnie że do 19 w tym tempie to my raczej nie skończymy... i zaproponowała znieczulenie zewnątrzoponowe - ja na to oczywiście wielkie TAK. przyszła lekarka zaczeła mnie badać, wezwali anestezjologa ... i badają mnie ponownie a tu na ktg coraz wolniej bije serduszko... wpadłam w panikę. Cały czas była ze mną ciocia, mąż miał ją poźniej zmienić ( i być na finiszu), zaczęła zasłaniac ktg i coś do mnie mówić aby odwrócić moją uwagę - rozryczałam się jak bóbr. Nigdy tego strachu o dziecko nie zapomnę...i później wszystko działo się jakby obok mnie ... coś do mnie mówili, ale nie pamiętam co... tylko ta jedna myśl w głowie: Junior, i łzy. Szybko zabrali mnie na salę operacyjną, i o 15 urodził się Daniel, miał 9 punktów, 3150, 52 cm. odczułam taką ulgę jak mi go pokazali, jakbym schudła ze 100 kilo. Mąż dojechał jak małego ubierali ....
a póżniej to już miodzio... kilka godzin na sali pooperacyjnej, pierwsze karmienie, pierwsza noc itd, :-)
Ciekawe jak druga ciąża i poród przeżyję ;-)
 
reklama
no ja tez mialam ostateznie cesarke i jak tak przeczytalam Twoje wspomnienia to przypomnialo mi sie jak mnie szykowali do cc. to jest cos niesamowitego jak tak sie wszyscy krzataja a kobieta czuje sie juz tak obok bo wie ze juz rodzic normalnie nie bedzie ale mimo to dziecko urodzi. ja etgo tak nie potrafie opisac ale nagle z osoby bedacej w centrum porodu stalam sie osoba jakby patrzaca z boku ;) WRESZCIE COS SIE DZIALO. nie musialam czekac w bolu na final.
 
Kaisu u nas nieciekawie.
Marysia ma skazę i jeszcze na coś alergie nie mozemy dojść na co. Dopiero co wyleczyłyśmy się z zielonych kup ze sluzem i krwia to przyplątała nam się anemia. Mam ją dokarmiać ale ona jakos nie jest do tego chętna. Na razie tylko papusia kaszkę ale boli ja ostatni brzuszek. Cała jest obsypana, juz teraz trochę lepiej bo mamusia na restrykcyjnej diecie od 1,5 miesiąca (chudłam 7 kg). Ostatnio znów coś się przyplątsało bo Marysia nie moze jeść (albo zęby albo pleśniawki - smarujemy Nestatyną) i ma problemy ze spaniem - budzi sie w nocy 3-5 razy.
Acha - jeszcze mi mało zaczęła przybieracna wadze - spadła z 97 centyla na 75. I przez te biegunki źle wchłaniała witamine D i jej zaczeła głowa rozmiekac.
Mam mało czasu - zazwyczaj zaglądam tu wieczorkiem albo jak mała spi al przez caly sierpień i wrzesnień nie miałam internetu dlategi nie zagladalam. Teraz mam ogromne zaległosci u was, ale jak sie z Marysią wyklaruje to będę zagladac częsciej. Raczej nie sądzę zebym nadrowbiła wszystko ale moze się uda na bierzaco zagladać.
Mówię wam jestem wykończona tym wszytskim, ale jestem dobrej wiary ze to wszytko minie i będzie dobrze. Najgorsze ze ona sie tak meczy a my nie mozemy zlokaliwać wszystkich alergenów. Ostatnio ja kap[iemy w przegotowanej wodzie i jest lepiej i zminilismy kosmetyki z Oilatum na SVR Typolise czy jakos tak
 
Nie zrozumcie mnie źle ale jak miło poczytać, że nie tylko ja jestem wykończona. Ostatnio Ola całkiem się rozregulowała. Nie chce leżeć spać jeść właściwie nic nie pasuje, co parę minut ryk. W nocy też zaczęła się budzić. Już nie wiem czy mam w nią jedzenie normalnie pakować na siłę czy odpuścić i dawać jak jest głodna ( czytaj jak che jeść czyłi żadko). Mam nadzieję, że to tylko zęby bo byłyśmy ostatnio na szczepeniu i pani doktor ją gruntownie przebadała i było wszystko jak najlepiej. Ząbków nie widać jeszcze chyba (albo ja nie widzę) ale dziąsełka ma strasznie napuchnięte, gryzie co się da, ale też przez chwilę i leje hektolitry śliny. Może ktoś mnie pocieszy co to może być bo za niedługo to ja chyba własnym cieniem zostanę. A buuuuu.
 
Baśka u nas tez porazka - jeśc nie chce, spac nie chce, skuczy cały dzień, marudzi. Kurwicy idzie dostać normalnie. Nie wiem co bedzie jak wróćę do pracy
 
Głuszku, to faktycznie nieciekawie:-( Ale bądź dobrej myśli, że wszystko wróci do normy - trzymamy mocno kciuki za Ciebie i Marysię.

Basia, nasz wczoraj też odstawiał cyrki - ponad pół dnia marudził, nie wiedzieliśmy co mu jest, czego chce. A pobudka w nocy co 2-3 godziny, to standard... Aha, rano budzi mnie o 5 i koniec spania a do pracy trzeba iść.
 
reklama
Gluszku wspolczuje szczerze bo wiem co przezywasz, Eliasz ma powazna wade serca i jestesmy przed operacja, tez marudzi non stop ( chociaz ma sie dobrze i to wcale nie przez serce ) , w nocy budzi sie z placzem, nic tylko caly czas go nosic trzeba. Ja tez juz wariuje , mam nadzieje ze to przejdzie wkrotce bo ja juz znikam ( waze chyba ze 48 kg ) !

Aha! My tez nielubimy kosmetykow Oilatum ! Po jakims czasie Eliasz sie chyba uczulil. Zawszse do kapieli dodawalam nadmanganianiu potasu ( odrobine ) kiedy przechodzilismy alergiczne problemy i teraz kapie go myjac tylko zwyklym mydelkiem dla dzieci, nie nakladam zadnego kremu ( czasem odrobine zwyklego nivea dla doroslych ) i jego skora ma sie dobrze. Buzke przemywam woda przegotowana. Polepszylo sie z kupkami odkad przeszlismy na mleko modyfikowane ( ok 2 tyg temu ). Wczesniej sluz caly czas i biegunki na granicy odwodnienia a ja juz nic nie jadlam. Bedzie dobrze jak przejdziesz wkrotce na mleczko z puszki.
 
Do góry