reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze Porody Lutowkowe....

Mój poród zaczął się odejściem wód o 2.10 w nocy 26 stycznia. Leżałam już w łóżku, ale nie mogłam coś zasnąc, bo pobolewał mnie lekko brzuch miesiączkowo. Nagle coś we mnie trzasnęło 2 razy i zalałam całe łóżko wodami. Było tego pełno, bo główka była jeszcze dośc wysoko. Wstałam, poszłam pod prysznic, a mąż za mną wycierał podłogę. Umyłam się, ubrałam, w spodnie wsadziłam ręcznik i pojechaliśmy do szpitala. Ok. 2,30 zaczęły się skurcze pojawiające się co 5 minut. Po każdym skurczu leciały mi po nogach wody, ale już w mniejszej ilości. W szpitalu byłam przed 3.00 i tam już skurcze były co 3 minuty. Zbadali mnie i okazało się, że nie mam najmniejszego rozwarcia, a szyjka jeszcze całkiem twarda (przez tą nieszczęsną konizację). Wysłali nas na porodówkę. Skoczyło mi ciśnienie 180/100, bo jak na złośc tego wieczora zapomniałam o tabletce. Podali mi Dopegyt i relanium. No i chyba to relanium spowodowało, że odstępy między skórczami zaczęły się wydłużac do co 5-7 minut. Nawet przysypiałam między skurczami. Ponieważ szyjka się nie rozwierała, położna zrobiła mi 3 razy masaż szyjki – koszmar, boli jak cholera, ale szyjka zaczęła puszczac. Jak było rozwarcie na 5 cm, to mi kazali pochodzic, żeby pobudzic skurcze i żeby główka zeszła na dół. Pochodziłam z mężem trochę i z kroplówką, która miała mi zmiękczyć szyjkę. Ponieważ się nie posuwało rozwarcie (3 godziny na 5 cm i nie chciało iśc dalej) ok. 8.30 podłączyli mi oksytocynę – wcześniej nie mogli bo szyjka była za twarda i mogła pęknąc. Po oksytocynie błyskawicznie posunęło się rozwarcie i kurcze pojawiły się co 2 minuty. Potem 2 parte bóle i mała o 10,55 pojawiła się na świecie.
Po porodzie położyli mi małą na brzuch i mogliśmy się nią cieszyc 2 godziny. W między czasie urodziłam łożysko, nie było szycia, bo mnie nie nacieli. Podczas tych 2 godzin przyłożyli mi też małą do piersi i ssała pierś leżąc cały czas na moim brzuchu. Po 2 godzinach zabrali ją do umycia, zważenia i zmierzenia – mąż poszedł też i mógł wszystko nagrywac. A mnie zawieźli na wózku na położnictwo.
 
reklama
Kasiad, z tego co piszesz to wynika ze nie tak tragicznie bylo. no, ale to juz twoj 4 raz wiec pewnie nic cie nie zaskoczylo. zazdroszcze ci ze masz to juz za soba:tak:
 
Oj żebyśmy wsystkie miały takie porody jak te dwa, które do tej pory opisały dziewczyny... ja swojego coraz bardziej zaczynam się bać :huh:
 
A ja generalnie nie boje sie porodu. Tylko czasami jak mnie cos napadnie, to az wierzyc mi sie nie chce ze mnie to czeka. (Wtedy sie boje ), Na szczescie szybko to mija.
 
Od odejścia wód do urodzenia Oliwki minęło prawie 9 godzin, więc nie był to zbyt szybki poród. Ale faktycznie nie był taki męczący, bo te najsilniejesze bóle co 2 minuty pojawiły się krótko przed końcem, zresztą nie trwały nawet minuty.
 
Kasiad: zaraz po ślicznej córeczce to zazdroszczę Ci tego, że się teraz z poszytym tyłkiem nie musisz męczyć :tak: ;-):-D
Pamiętam jak pisałaś że chcesz rodzić w wodzie.. nie było takiej mozliwości czy odeszłaś z jakiegoś powodu od tego pomysłu?
 
No jak pomyślę o porodzie to nogi mi się uginają..czasami chciałabym mieć już to za sobą, a czasami wolałabym odwlec to w czasie jak najdłużej:tak::tak:
 
mysia23: mam chyba to samo ;-) Ale z reguły jak myśle o porodzie, to wydaje mi się to tak dalekie i abstrakcyjne, jakby mnie nie dotyczyło. Czasem wydaje mi się, że Wy wszystkie urodzicie tylko ja jedna nie... i będę z tym brzucholem chodziła już do końca świata :dry:
 
Rany!!Jak ja Wam zazdroszczę, że macie to juz za sobą. ja każdego dnia najpierw prosze, żeby to było juz dziś, a za chwilę myslę sobie, że może jeszcze nie teraz, bo strasznie się boję...
 
reklama
a ja od samego poczatku ciazy WOGOLE nie boje sie porodu. jedyne moje leki zwiazane sa z tym jak dzidzia sobie poradzi i czy z nia jest wszystko ok:nerd:
 
Do góry