Wrocilam od lekarza.
Nadal jest poronienie zagrażające , czyli ciagle musze lezec i brac hormony i pewnie nie skonczy sie to na pierwszym trymestrze.
Jasny gwint , a myslalam, ze uslysze jakies pozytwniejsze wiesci.
Poza tym od wczoraj mam totalnego dola, bo leze caly czas u rodzicow, bo mąż jest na uczelni od rana do nocy do niedzieli i rodzice juz tak mnie draznia. Sa potwornie nerwowi i maja zero cierpliwosci.
Mam nowe zdjecia z USG, super na nich juz widac zarysy malego czlowieczka. Moze wieczorem poprosze tate (o ile bedzie w dobrym humorze), to zeskanuje mi te fotki i wrzuce je do neta.
Trzymajcie kciuki dziewczyny i modlcie sie, bo moja kruszynka naprawde jest zagrozona . Lekarz byl tak smiertelnie powazny i nawet pomagal mi sam z fotela zejsc... Kurcze...
Nadal jest poronienie zagrażające , czyli ciagle musze lezec i brac hormony i pewnie nie skonczy sie to na pierwszym trymestrze.
Jasny gwint , a myslalam, ze uslysze jakies pozytwniejsze wiesci.
Poza tym od wczoraj mam totalnego dola, bo leze caly czas u rodzicow, bo mąż jest na uczelni od rana do nocy do niedzieli i rodzice juz tak mnie draznia. Sa potwornie nerwowi i maja zero cierpliwosci.
Mam nowe zdjecia z USG, super na nich juz widac zarysy malego czlowieczka. Moze wieczorem poprosze tate (o ile bedzie w dobrym humorze), to zeskanuje mi te fotki i wrzuce je do neta.
Trzymajcie kciuki dziewczyny i modlcie sie, bo moja kruszynka naprawde jest zagrozona . Lekarz byl tak smiertelnie powazny i nawet pomagal mi sam z fotela zejsc... Kurcze...