Agatka ale ja liliputek jestem
159cm, więc jak ważę powyżej 47 poza ciążą to już dużo. Teraz tyję chyba z umiarem, jestem leżąca od 3 miesięcy więc jakbym się mogła poruszać to i może tych 10 by nie było
.
No i ja z tych co jedzą dla dwóch a nie za dwóch. Słodyczy nie jem wcale (ale ja od małego jak dostałam czekoladę to najpierw całą rodzinę obczęstowałam, a na końcu jedną kosteczkę zjadłam i już za słodko), jak mam ochotę na coś słodkiego, to jest sok najczęściej nie z koncentratu, śliwka suszona, figa, rodzynki lub świeże owoce, nie powiem że mi się nie chce, zwłaszcza jak piekę coś memu Mężowi. Teraz chodzi za mną szarlotka, więc jutro zrobię Mężowi, a ja powącham i mi wystarczy a biedny Mąż będzie musiał sam zjeść
. Odstawiłam też chipsy, bo tym to się ciężko mi oprzeć, więc albo wcale albo bym zjadała po paczce dziennie. Właśnie dziś nawet z koleżanką o tym gadałam, że niektóre dziewczyny w ciąży mają ciążę za wymówkę na podjadanie, nie powiem, jem więcej, bo bez kolacji spać nie pójdę, bo rano bolący brzuch z głodu, a od razu zjeść nie mogę, bo na czczo hormony tarczycy, odczekać pół godziny, żelazo i kolejne minimum pół godziny to z głodu umrzeć można, zwłaszcza że pół nocy mam aerobik w brzuszku ;-)