A ja mam jeszcze odmienne zdanie.
Ja nie dzielę produktów na takie, które są dla dzieci i dla dorosłych, tylko na takie, które są dla ludzi i dla nikogo.
Wiadomo, że teraz ciężko o super zdrową i naturalną żywność, ale są produkty lepsze i gorsze. I są takie, których w ogóle nie powinno być w diecie ani niemowlaka, ani dziecka ani dorosłego. I do takich zaliczają się choćby te danonki, parówki, które tak chętnie mamy dają dzieciom, soki typu kubusie i inne słodkie bzdety i wiele inncyh rzeczy. To jest tylko biznes i dobra reklama. Te produkty nic nie wnoszą, poza ogromnymi ilościami cukru, tłuszczu złej jakości i nie wiadomo czego jeszcze - wypełniaczy niewiadomego pochodzenia. I niech sobie producenci piszą, że to niby dla dzieci od jakiegoś wieku, ale trzeba mieć swój rozum. Już zwłaszcza temat parówek mnie rozwala. Każda parówka to syf, a te dla dzieci może się różnią kolorowym opakowaniem i rozmiarem.
Oczywiście też uważam, że nie należy popadać w skrajności, ale po co kształtować złe nawyki? Ja też nie jestem święta ani ześwirowana na punkcie zdrowego jedzenia, ale u mnie w domu sami nie jemy takich pseudozdrowych rzeczy i staram się robić posiłki w miarę naturalne, na tyle, na ile to możliwe. I takie nawyki zamierzam wpoić mojemu dziecku.
Często można przeczytać, że im później dziecko pozna smak słodyczy, tym lepiej. Potem się trąbi o próchnicy, że to niby od przetrzymywania smoczka w buzi. Jakoś nasze pokolenie też piło ze smoczków i próchnicy w mleczakach nie było. Kto chodził z dwulatkiem do dentysty??? Nie rozumiem dlaczego nikt się nie zastanawia, że może to ładowanie dzieciakom cukru od maleńkości szkodzi, a nie smoczek?
A jeszcze w temacie słoiczków i gotowych soczków - nie powiem, sama nieraz korzystam. Owszem, są one pasteryzowane i może chemii nie mają, ale poza tym to już pewnie też niewiele. Niby każdy wie, że witaminy giną w wysokiej temperaturze, ale i tak dajemy się zwieść, że gotowe deserki i soki są takie zdrowe;-)