Pewnemu ginekologowi znudził się (z wiadomych przyczyn) jego zawód. Postanowił zostać mechanikiem samochodowym. Ukończył odpowiednie kursy i wreszcie nadszedł dzień egzaminu kwalifikacyjnego.
- Ma pan trzy godziny na rozłożenie i ponowne złożenie silnika tego oto samochodu marki Fiat 126p. Może Pan uzyskać maksymalnie 100 punktów: 50 za poprawne rozłożenie silnika i 50 za jego złożenie. Powodzenia.
Minęły trzy godziny. Były ginekolog rozłożył i złożył silnik. Komisja udała się na naradę. Egzaminatorzy wrócili po 10 minutach.
- Gratuluję - powiedział przewodniczący komisji. - Otrzymał pan 150 punktów.
- Ale jak to możliwe? - zdziwił się świeżo upieczony mechanik. - Przecież można było uzyskać tylko 100.
- To proste. 50 punktów otrzymał pan za rozłożenie silnika, 50 - za złożenie oraz dodatkowe 50 punktów za to, że wszystko pan to zrobił przez rurę wydechową.
Wchodzi facet do autobusu i kasuje 100 biletów.
- Po co pan kasuje tyle biletów - pyta się kanar.
- No wie pan - jak zgubię pierwszy, to zostanie mi drugi, jak zgubię drugi to...
- Co się stanie jak pan zgubi wszystkie bilety?
- To mam jeszcze miesięczny.
Babciu czy dziadek jest mechanikiem samochodowym ?
- nie wnusiu.
-to dziwne , bo właśnie leży pod autobusem!
Stary i młody Indianin uciekają przez prerię przed kowbojami, uciekają kilka dni. Wreszcie stary wojownik mówi do młodego:
- Musimy wejść na drzewo i przeczekać, aż pościg zgubi nasz ślad.
Weszli na drzewo i czekają... Jeden dzień, drugi, aż młody wojownik mówi:
- Wodzu, puśćmy się już.
- Nie możemy, bo nas zabiją, poczekajmy jeszcze trochę.
Za dwa dni:
- Wodzu, puśćmy się już.
- Nie, jeszcze nie możemy.
- No to chociaż konie puśćmy!
Poszla kobieta na rynek, a tam slyszy jak jeden z gosci krzyczy:-
> >>>> Komary, komary, unikalne komary, jedyne 5 zlotych sztuka! Zdziwiona
> >>>> podchodzi i pyta:
> >>>> -Panie, co pan tu za oszustwo ludziom wciska?! Komary po 5 zlotych!
> >>>> Oszalales pan czy co?" Facet na to:
> >>>> - Alez prosze pani, to sa specjalne, tresowane komary. Jak pani kupi
> >>>> takiego jednego, wezmie do domu, polozy sie i wypusci komara - to on
> >>>> zrobi pani tak dobrze, jak pani jeszcze przedtem nie miala... -Panie,
> >>>> zarty pan sobie robisz, tresowany komar tez cos!
> >>>> - Mowie pani, ze to szczera prawda, zaden kit. Zreszta jak sie pani nie
> >>>> spodoba, to za komara zwracam pieniadze. Mysli kobieta, a co tam - 5
> >>>> zlotych nie majatek, zobaczymy. Facet zapakowal jej komara do sloika.
> >>>> Baba leci w te pedy do chaty, rozbiera sie kladzie na lozku, rozklada
> >>>> nozki,odkreca pokrywke, komar wylatuje i siada na zyrandolu. Baba, cala
> >>>> napalona czeka, a tu nic! Wkurzona dzwoni
> >>>> - Panie, co za kit! Mialo byc dobrze, a tu komar siedzi na zyrandolu i
> >>>> nic.Co to za tresowanie!
> >>>> - Niemozliwe, cos musiala pani zrobic nie tak, za 5 minut do pani
> >>>> przyjade. Facet przyjezdza i patrzy, faktycznie - baba lezy na lozku z
> >>>> rozlozonymi nogami, komar siedzi na zyrandolu... Gosc zrezygnowany,
> >>>> zaczyna rozpinac spodnie i mowi groznie do komara:
> >>>> - Ostatni raz ci k.... pokazuje....
Siedzi gość nad rzeką i łowi rybki. Wtem z tyłu podchodzi do niego strażnik.
- Dzień dobry, ma pan oczywiście kartę wędkarską?
- Nie, a po co?
- Jak to po co? A co pan tu robi?
- Siedzę.
- A co pan ma w ręce?
- Kijek.
- A na kijku ?
- Sznurek.
- A na sznurku ?
- Robak.
- No i co pan robi z tym robakiem?
- Uczę go pływać.
- To płaci pan mandacik.
- Za co?
- Za brak kamizelki ratunkowej!
Staje nagi facet przed lustrem.
Długo ogląda wymiętą, nieogoloną twarz, spogląda na zaronięty jak u małpy tors i duży brzuch, patrzy w swoje czerwone przepite oczy...
Potem kieruje wzrok w bok lustra, gdzie widać odbicie leżšcej w łóżku pięknej super zgrabnej dziewczyny. Facet jeszcze raz spogląda na siebie i mruczy:
- Jak można do tego stopnia kochać pieniądze...
Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem. Historyjki mieli dzieciom rodzice opowiedzieć. Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają, pierwsza jest Małgosia.
- Moja mamusia i tatuś hodują kury - na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość umarła.
- Dobrze Małgosiu a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną - tak powiedzieli rodzice
- Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
- Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj, rodzice już liczyli ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
- Dobrze Mareczku a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
No i wreszcie grande finale czyli prymas Jasio (pani łyka valium):
- Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cicho ciemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, giwere, sto naboi, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20 metrów w sam środek niemieckiego garnizonu. I tu dawajta ! Pandemonium ! Dziadek Staszek pruje z giwerki ! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80 ubił i jak skończyły mu się pestki wyjął nóż i kosi niemców jak Boryna zborze. Na 30 klinga poszłaaaa, pozostałych dziadek zajebał z buta i uciekł...
W klasie konsternacja. Pani, mimo valium - w spazmach, pyta się :
- Śliczna historyjka dziecko, ale jaki morał ?
- Też się taty pytałem a on na to: "Nie wkurwiaj dziadka Staszka jak se popije"
Jedzie dziadek maluchem, zgarbiony, ręce mu się trzęsą na kierownicy. Wyprzedziło go BMW, dziadek się wystraszył. BMW zatrzymało się na swiatłach, dziadek z tego strachu nie dał rady, przywalił w tył beemki. Wysiada z niej dwóch byków:
- I co dziadek, prz....ś...
- Tak (cienkim wystraszonym głosem)
- Masz kasę?
- Nie
- A ubezpieczenie?
- Nie
- A syna?
- Mam
- To masz tu komóreczkę, dzwoń po synka to odrobi u mnie, bo ty się do roboty nie nadajesz...
Dziadek zadzwonił, podjeżdżają 3 Mercedesy S-klasa, wysiada
kilku byków i jeden z nich mówi:
- I co tatuś???? P.........ł jak cofał?
Pewnego razu niewidomy postanowił odwiedzić Teksas. Wsiada do samolotu teksaskich linii lotniczych i zapada się w miękkim, dużym fotelu.
- Hej... - mówi niewidomy - ale duży fotel.
- W Teksasie wszystko jest większe, niż gdzie indziej - mówi siedzący obok pasażer.
Kiedy niewidomy wylądował w Teksasie, pierwsze kroki skierował do baru. Dostał kufel, bada go dłońmi i mówi z podziwem:
- Ale duże kufle tu macie.
- W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej - mówi barman.
Po kilku piwach niewidomy pyta barmana, gdzie jest toaleta.
- Na drugim piętrze, trzecie drzwi po prawej - pada odpowiedź.
Niewidomy idzie, ale gubi drogę i zamiast do toalety, wchodzi do sali z basenem. Potyka się, wpada do wody i przerażony krzyczy:
- Nie spłukiwać! Nie spłukiwać!
Pukanie do drzwi. Otwiera pani domu, za progiem zebrak:- A czego wam
trzeba,
dobry czlowieku?
- Kawalek chleba, szanowna pani, gdyby sie znalazl, bylbym nad wyraz
zobowiazany...
- Ach, dobry czlowieku, macie szczescie! Mielismy dzisiaj mala uroczystosc i sporo tortu zostalo!
- Alez! Szanowna pani zbyt laskawa! Tylko chleba kawalek!
- Ach, dobry czlowieku! To zaden klopot!
Pani domu przynosi spory kawal tortu i z duma wrecza go zebrakowi. Ten, chcac nie chcac przyjmuje i pod nosem szepcze:
- K...! Jak teraz denaturat przez to gowno przesaczyc?
Sobota wieczór. Facet siedzi przed telewizorem z kuponem lotto w ręku. Ogląda losowanie. Pierwsza liczba zgadza się... podobnie druga... trzecia... czwarta też się zgadza, piąta też... przed szóstą facet zaciska zęby patrzy i... jest trafił szóstkę! Szczęśliwy krzyczy do żony:
- Zośka pakuj się!!!
Żona ucieszona pyta:
- Józek ,gdzie jedziemy ,Hawaje ,Paryż?!
Józek:
- Nie gadaj tylko się pakuj!!
Zośka:
- Rany! Józek jaka jestem szczęśliwa, ale powiedz gdzie jedziemy??!!
Józek:
- Pakuj się!!! I wypierdalaj!
Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego
wieczoru, po kolacji Henryk wychodził do ogrodu, siadał na swoim
ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie. Przysiadła się i zaczeli rozmawiać . Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem:
- Wiesz o czym już calkiem zapomniałem?
- O czym?
- O seksie.
- Ty stary pierniku! Nie stanąłby ci nawet gdybyś miał przyłożony pistolet do głowy!
- Wiem ale było by miło gdyby ktoś potrzymał go chociaż w ręce.
I Stefania zgodziła się . Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła
jego pomarszczonego fiutka do ręki. Od tego czas co wieczór spotykali się
w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym
miejscu. Zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go
szukać . Znalazła Henryka w najdalszym kącie ogrodu a jego fiutka trzymała w ręku
89-letnia Zofia. Stefania nie wytrzymała i krzykneła ze łzami w oczach:
- Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja
nie mam?!
- Parkinsona.
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze ja mam 3 jądra.
- Przecież to niemożliwe! Niech się pan rozbierze sprawdzę to.
Lekarz obmacuje patrzy i mówi:
- Pan jest normalny. Ma pan 2 jądra
- NIE!!! Naprawdę mam 3 jądra. Niech pan sprowadzi kogoś jeszcze niech to zbadają.
Lekarz poszedł wraca z pielęgniarką i mówi jej żeby macała.
Pielęgniarka też stwierdza 2 jądra.
Lekarz wkurzony:
- PAN JESTEŚ ZDROWY!!! PO CO PAN TU PRZYSZEDŁEŚ???
- No bo wie pan, sobota wieczór nie ma co robić to pomyślałem że chociaż ktoś się moimi jajami pobawi
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze urwało mi jądra, niech pan mi przeszczepi inne.
- No wie pan, mogę to zrobić, ale jest pewien problem bo mamy w magazynie tylko dwa, jedno drewniane a drugie metalowe. Jeżeli panu tak bardzo zależy to możemy, na pana odpowiedzialność, je wszczepić.
- Dobrze lepsze takie niż żadne.
Lekarz zrobił operacje i kazał przyjść facetowi za 5 lat do kontroli.
Po pięciu latach:
- Zadowolony jest pan?
- Owszem mam nawet dwoch synów, jeden Pinokio a drugi Terminator.