reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

MULTIMAMY - wątek główny

Dak niektórym fajnie że mają już tak niedużo :-):-) Mi zostało jakies 6 miesięcy :tak::tak: Termin porodu mam na 25 maja. Moja siostra żartuje że jak się postaram to może na dzień mamy dzidziuś zrobi mi prezent :-D:-D


Dziewczyny ratujcie. Po rozszerzeniu diety zgodnie z zaleceniami alergologa mały mi się rozchorował. Cały jest w pryszczykach a z nosanormalnie woda mu leci :-:)-( do godziny 3 spał wyłącznie u mnie na rękach :-( Jestem padnięta a znikąd pomocy. Mały do noska dotknąć się nie daje. Koszmar normalnie. Dziś ponownie odstawiamy gluten nie będę męczyła dziecka i siebie.
 
reklama
A u mnie mąż był przy porodzie i nie wyobrażam sobie rodzić bez niego. Po krótce napiszę dlaczego (choć i tak pewnie poemat z tego wyjdzie ;-)).
O 8 rano byliśmy już w szpitalu, miałam skurcze po 5 min, bóle krzyżowe ale nie było tragedii. Jeszcze wtedy się co chwile go pytałam czy na pewno chce być przy porodzie, że wcale tak mocno nie boli i dam sobie radę. On uparcie chciał być i przecinać pępowinę. Koło 11 zwolniła się sala porodowa, więc się do niej "wprowadziliśmy" ;-), podpięli mnie pod ktg, koło 13 zaczęło boleć naprawdę mocno. I tutaj po raz pierwszy przydał się mój mąż, bo prowadził mnie do toalety - sama z tymi bólami za cholere bym nie doszła. O 16 tak zaczęło boleć, że wymiękłam, pamiętam nawet że poleciały mi łzy i zaczęłam mu szeptem marudzić, że nie dam rady, że chcę cesarkę, że to jakiś koszmar. Przyszła położna i pokazała mu jak ma mi masować plecy. Dodatkowo podała mi dolargan który i tak nic nie dał, czułam się po nim tylko śpiąca. Ale gdyby nie mój mąż, nie jego masaż przez 3 godziny, bo Julka urodziła się o 19.15, to nie wiem jak bym to zniosła. I przy tym porodzie też napewno będzie razem ze mną. Uważam, że miło mieć przy sobie kogoś, kto chociażby poda Ci wodę, potrzyma za rękę czy pocałuje w czoło kiedy widzi, że cierpisz i powie, że jesteś dzielna. Mi to naprawdę dużo dało :tak:
 
Witajcie!

Nati, nie wiem, co Ci doradzić... ale przez nietolerancję glutenu jakoś nie chce mi się wierzyć, że przez gluten, mogłoby dostać maleństwo katarku... u mnie gluten Julka dobrze przyjęła, a z Anią zobaczę za miesiąc :-p a podałaś mu tylko gluten z nowości, że jesteś pewna, że to po tym? a może coś zjadłaś? teraz jest taka pora, że dzieci znikąd mają katarki... moja Julkę jakiś czas temu położyłam spać zdrowiutką a wstała ze łzawiącymi oczami i kipą po pas :no:

Martusiu, to fajnie, jak masz takiego ślubnego, mój to by biadolił i tylko psułby mi nerwy, a że rodziłam z pomocą OCT więc nie było to długo, raptem Jula 7h, a Ania 6 :tak: a Ty takiego kloca wypchać, to też trzeba potrafić :rofl2:

u mnie nocka ładnie przespana, małe spały do 9, już po śniadanku i rozrabiają. Wczoraj na wieczór pojechaliśmy żeby się wyciszyć nad wodę, mieliśmy karczemną awanturę w domu i musiałam poszukać chwili wytchnienia... mam dość tych ludzi, kocham mojego Adama, ale współczuję mu takiej rodziny...
 
Ewunia to Wy też z teściami mieszkacie? My mieszkamy z moją mamą i powiem szczerze, że też nie jest łatwo... A mieszkać z teściową, choć to złota kobieta to już w ogóle sobie nie wyobrażam. Marzy nam się własne mieszkanie, ale na nie nas nie stać, bo tylko mój mąż pracuje, a rata kredytu mieszkaniowego to duże pieniądze :-(, więc czekamy aż dziewczynki pójdą do przedszkola, ja pójdę do pracy i wtedy zaczniemy myśleć. Więc jeszcze 3 lata musimy się przemęczyć :-(
 
No mi został miesiąc, a jeszcze wielu rzeczy dla małej nie mam...
ale jestem już zmeczona... chciała bym juz miec to za soba, a z drugiej strony to jeszcze z 2 może nawet 3 tygodnie pochodzic...

A ja rodziłam sama... i sie cieszę bo poszło szybko bez nerwów... ponad 3 godzinki i po sprawie :) ciekawe jak to będzie przy małej :) zreszta K nawet nie chciał byc przy porodzie... bał się... :)
 
Martusiu, niestety mieszkam z nimi, wiecznie im się coś nie podoba i cały czas awantury nam robią... już mam ich dość serdecznie tych ludzi... myślą, ze mnie złamią, ale się mylą :tak: u nas tylko ja pracuję, bo Adam cały czas szuka - proszą go na rozmowy i nic z tego nie ma :-( a u nas tesciowa podjęła się siedzenia z małymi, jak wrócę do pracy, a teraz, jak na mnie nazwymyślali to nie wiem jak to będzie, aż drżę na samą myśl, a muszę wrócić, bo straciłam na tym zwolnieniu... a jak mi nie zostanie, to co zrobię, będę musiała iść na wychowawczy, a wtedy pętla na głowie, bo nie będzie za co żyć...

a o mieszkaniu mogę pomyśleć, jak wygram 6 w totolotka :rofl2:

Matajko, właśnie myślałam o Tobie, jak się czujesz? dzidzia daje chyba w kość, no nie?
 
Mała w brzuchu jest gorsza od Jakuba... rozpycha sie strasznie... aż mnie boli i to nie mało... no a Jakub z drugiej strony brzucha dokucza :)

My tez mieszkamy z moimi rodzicami i K powoli wychodzi z siebie... w sumie to ja mu sie nie dziwie bo tez mam juz dosyc tych wiecznych nieporozumień i pretensji... byle by do wiosny... wtedy może nam sie uda cos znaleźć swojego... (mam taka nadzieję) :)
 
Ewunia ja o totolotku też już myślałam :laugh2:. Ja bym też poszła do pracy szybciej, ale niestety obydwie Julkowe babcie są pracujące, więc nie mam jak. A do żłobka maluchów nie chcę dać. Mój Grzesiek przez 2.5 miesiąca był bez pracy, zadłużyliśmy się jak cholera, ale od 2 tygodni pracuje więc jakoś to będzie. Z moją mamą też ciągle mamy jakieś awantury, wtrąca się we wszystko, czasem mamy wrażenie, że najchętniej to by nam jeszcze pod kołdrę zaglądała, żeby tylko wszystko wiedzieć.Więc też żyć normalnie nie możemy, a brakuje nam tego bardzo. A myśleliście o mieszkaniu socjalnym? My jak się wkurzymy to chyba spróbujemy sobie chociaż takie załatwić. Choć i tak nie wiadomo czy przyznają nam... Niestety mieszkania w Polsce są strasznie drogie i większości młodych małżeńst na nie po prostu nie stać. Mój brat i bratowa w zeszłym roku wzięli kredyt mieszkaniowy żeby mieć swoje 4 kąty, kupili mieszkanie, wyremontowali, mają gdzie mieszkać, ale od czasu kiedy zaczął się kryzys gospodarczy mają problem, bo mieszkanie spłacają we frankach szwajcarskich, a waluta poszła w górę i wychodzi na to, że muszą spłacić o wiele, wiele więcej i też się martwią jak dadzą radę... Ehh taka polska rzeczywistość :-(. Mieszkanie z rodzicami jest straszne- więc wiem co przeżywasz. Ja z moją mamą zbyt dobych układów nie mam i momentami najchętniej bym się spakowała i wyniosła razem z Grześkiem i Julką. Tylko pytanie... Dokąd?! :-(
 
No to wszędzie jest tak samo... trzeba to przetrwać, a na pewno kiedyś nadejdzie ten dzień i będziemy miały swój kat i święty spokój :) żadnych mam i teściowych wpychających nos tam gdzie nie mają :)
 
reklama
Martuś, składaliśmy wniosek, oni wcale nie są tacy chętni, aby dać lokal socjalny... u nas wychodzą zarobki 300 zł brutto :szok: ale za małe zaludnienie jest w mieszkaniu i nam nie dali. A na kredyt nie mamy takiej zdolności i nikt nie da nam kredytu... trzeba czekać aż wygram ze 2 mln nie potrzeba więcej ;-) i już stajemy na nogi... ja też nie mam gdzie iść, ale awantury są o to, ze teściowa obraża mnie i moją mamę i rodzinę, a na to nie pozwolę, to że z nimi mieszkam, to nie znaczy, że wejdą mi na głowę i zrobią ze mnie szmatę :angry:

Matajko, to Ci się psotka trafiła ;-) Ania taka sama była ;-)jeszcze w 35 tyg fikała mi w brzuchu i siedziała głową do góry... ale urodziła sie główkowo ;-)
A Kubuś bardzo psoci? niech Ci da troszkę wytchnienia :tak: bo ostatnie, co Ci się pewnie chce, to latanie za nim ;-)

i trzymam kciuki, abyśmy wreszcie coś znalazły swojego i odpoczęły :tak::tak:
 
Do góry