G
guest-1688458054
Gość
A lepiej się będziesz czuła jak mu nie powiesz o swoich lękach? Myślisz że wiecznie nie będzie na nic naciskał? I co wtedy zrobisz? Będziesz po kryjomu brała anty i udawała co miesiąc żal że znowu nie ma dwóch kresek? Dziewczyno, działaj póki jeszcze nie jest za późno! I nie chodzi mi tu o "za późno" na dziecko, tylko o za późno żeby związek ratować. Powiedz mu że się boisz, powiedz mu czego się boisz. Powiedz mu że chcesz to przepracować, ale nie że kiedyś. Teraz. I działaj! Dziś masz lęki o chore dziecko, a za chwilę zaczniesz sobie wmawiać jakieś nieuleczalne choroby? Gdzie Twoje poczucie kontroli nad życiem? Gdzie szczerość w związku? Chciałabyś być w ten sposób okłamywana przez drugą połówkę? Bo w tej chwili to mu mówisz - dobrze, odstawiam anty, ale tego nie zrobisz. Bądź wreszcie szczera. Nie tylko przed mężem ale i przed samą sobą. Masz problem i widzisz go. Więc rozwiąż go. Sama nie dasz rady, skoro już Ci to zajęło 4 lata i nie ruszyłaś z miejsca. Tylko szczera rozmowa z mężem i terapia. Wybór oczywiście należy do Ciebie. Albo stoisz w miejscu i nie robisz nic, czekasz aż sam się domyśli że go zwodzisz i postawi Ci ultimatum, albo jesteś z nim szczera i przepracowujesz problem na terapii. Jakie będą konsekwencje terapii nikt Ci niestety nie powie, ale konsekwencji nieszczerości w związku możesz się domyślać. Ja wybrałabym terapię. Dlaczego? Bo dla mnie szczerość w związku to podstawa.Dziewczyny ale jeśli ja naprawdę nie chce tego dziecka teraz ani nigdy… to będzie oznaczało, ze zniszczyłam mężowi życie. Może ten lęk jest tylko takim maskowaniem tego, ze boje się sama przed sobą przyznać, ze nigdy ich nie chce Powiem mężowi, ze nie chce dziecka może będzie chciał rozwód, może będzie nieszczęśliwy do końca życia tkwiąc przy mnie… Może życie mi się posypie. Uwielbiam moje życie, mój dom, moja prace, moje psy, moje pasje… może ja widocznie naprawdę nie chce dziecka. Nie chce tego zburzyć. Ale jak oficjalnie to powiem to tez zniszczę sobie życie bo to będzie pewnie ogromny kryzys małżeński albo rozwód. Chcecie mi powiedzieć, ze „trzymałam” męża prawie do 40 stki, pół życia, obiecując mu pełna rodzine a teraz powiem mu, ze mi się odwidziało… to okrutne.