Zdarzył mi się poród jakiego bym nie wysnila 29.11 byłam na wizycie ginekologicznej podczas której lekarz żadnych oznak zbliżającego się porodu nie widział Zbadał mnie delikatnie i wystawił L4 do 23.12
po tym badaniu zaczął pobolewac mnie brzuch i krzyz Dość długo to trwało w nocy czasem chwytalo czasem nie Gdy nad ranem dalej czułam spiecia zaczęłam podejrzewac że to skurcze Jednak pojawiały się one dość rzadko nieregularnie i łatwo ustępowal ból więc potraktowalam je jako przepowiadajace Pod wieczór 30.11 już wiedziałam że to żadne braxtony bo od godz 19 zaczęłam mieć je regularnie co 20 min Ok 20:30 zadzwonilam do położnej z informacją że są co 8 minut W przeciągu następnej godziny spadły przerwy do 3. O 22:30 przyjechałam na oddział, rozwarcia 3cm, po badaniu skurcze co 2min Zrobiono zapis ktg, poprosiłam o lewatywe, po jej podaniu, ok 00:15 odeszły mi wody i wskoczylam na piłkę, rozwarcie postapilo do 7cm Skurcze bolesne ale krótkie ok 30 sek Po pewnym czasie zaczęłam czuć rozpieranie, zapytałam czy mogę skorzystać z wanny dla ulgi, położna zbadala mnie i stwierdziła że raczej nie zdąży napuscic wody bo zbliża się 9cm, nakłonila mnie do położenia się na boku choć cały czas chciałam i rodziłam w kucki jednak to miał być tylko jeden skurcz na sprawdzenie jak mi taka pozycja pasuje no i na tym boku już nie mogłam powstrzymać parcia a położna wszczęła alarm do porodu Dwa lub trzy skurcze na partych i mała wyskoczyla Nie nacieto mnie jednak w środku trochę strzeliłam i mam kilka szewkow Poród błyskawica 2,5h od wejścia na izbę Wszystkim takich życzę!
Wysłane z mojego E5603 przy użyciu Tapatalka