reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marzec 2009

miotlica-gratulacje-wiedzialam, że tak będzie :-)

MR-z tym samochodem to niezły wydatek Wam się szykuje, moje narzekanie ze chcę miec wiekszy samochód-to czysta ignorancja :zawstydzona/y:

Szymon od rana daje koncert "miałków" i bliżej niezprecyzowanych dzięków, głowa mi pęka i gardło boli-chyba się przeziebiłam...połozyłam go spać, bo jest nie do wytrzymania...a był przez ostatnie tygodnie taki grzeczniutki...

urlop macierzyński skończyl mi się 11.08, złożyłam podanie o urlop wypoczynkowy do końca sierpnia czyli do konca trwania mojej umowy o pracę, a tu pracodawca dzwoni, kiedy wracam do pracy, bo umowę trzeba podpisać...ja na to,że zostaje z Szymonem w domu, a ona TO, CO URLOP WYCHOWAWCZY??? :szok::szok::szok: NORMALNIE SZOK, MYŚLALAM ZE MNIE WYWALĄ!!! no ale musze im powiedziec zeby mnie zwolniły bo i tak się przeprowadziliśmy więc jest pozamiatane ŻYCIE TO JEDNAK POTRAFI ZASKOCZYĆ.... martwię się jak damy radę finansowo...zaczynam szukac pracy, jak coś znajdę, a potrwa to pewnie kilka miesięcy-to wtedy będę sie martwić co z Szymonem....
 
reklama
Dzień dobry! Ja w doskonałym nastroju - dzięki za trzymanie kciuków i gratulacje, Kochane jesteście. Wczoraj już nie zaglądałam, bo było małe oblewanko:-D - nikt z rodziny i znajomych raczej nie sądził, że zdam za pierwszym razem - bo ja nic ale to nic nie jeździłam wcześniej.

Napiszę jak było: stres ogromny, teoria poszła gładko, zero błędów - ale naprwdę rzetelnie obkułam przepisy. Potem czekanie na zaproszenie egzaminatora na plac manewrowy - kolejność jest losowana. Mój mąż (był ze mną) pocieszał mnie, że wie od koleżanki, że we wtorki nie ma egzaminatora pana X, który w moim mieście owiany jest legendą, że oblewa i jest nieprzyjemny bardzo. A więc czekam na swoją kolej w coraz większym stresie - wywołują różne osoby, wreszcie wchodzi egzaminator - pan X!!!! i wyczytuje oczywiście mnie. Wychodzę, on przedstawia się i każe podejść do samochodu nr 15. Wylosowałam sprawdzenie działania kierunkowskazów i poziomu płynu w chłodnicy. To też poszło gładko i egzaminator kazał przygotować się do jazdy i wjechać na łuk. To ja zapinam najpierw pasy, żeby o tym nie zapomnieć w stresie a tu te pasy jakieś skręcone, nie bardzo, ale trochę przy samym miejscu wpięcia. Pomna tego, co mówił mój instruktor, że nie mogę ruszyć ze skręconymi pasami oraz tego, że pan X słynie z czepiania się o wszystko - męczę się z tymi pasami dobre 3 min i nie mogę ich odkręcić. Widzę, że pan X już dziwnie patrzy w moim kierunku a ja juz naprawdę nie wiem, co zrobić, bo wciąż nie mogę tych pasów odkręcić. W końcu w desperacji go wołam i mówię o problemie, a ten na to, że w tym samochodzie inaczej nie będzie (!!!) i żeby ruszać.

Wjeżdżam na łuk z dusza na ramieniu (może pamiętacie jak pisałam nieraz, że łuk to dla mnie jakaś masakra byłą) - ale zrobiłam go idealnie:-D:-D Potem ruszacie pod górkę z ręcznego - to już łatwe i egzaminator mówi, że jedziemy na miasto.

Tu już trochę stres ze mnie opadł, bo pomyślałam, że jak pan X obleje mnie na mieście to już obciachu nie będzie. Jedziemy i na pierwszym skrzyżowaniu zorientowałam się, że w tym stresie z pasami zapomniałam ustawić lusterek. W bocznych coś widzę, choć nie idealnie, natomiast w tym górnym nie widzę kompletnie nic - odbija mi się "sufit" samochodu:baffled::baffled::baffled: Ale dzielnie co chwilę patrzę w to lusterko, żeby się nie zorientował, że nic w nim nie widzę. Miasto poszło dobrze - jechałam dynamicznie, dwa ronda, trzy duże skrzyżowania, parę mniejszych, strefa zamieszkania, hamowanie awaryjne, dwa różne zawracania, dwa parkowania. Nie obyło się bez problemów - przy jednym zawracaniu między krawężnikami dotknęłam tylnym kołem krawężnika, egzaminator z grobową miną mówi "no tak to nie jeździmy" i kazał powtórzyć manewr. Wiedziałam, że jak zrobię drugi raz przy tym zawracaniu najmniejszy błąd, to mnie natychmiast obleje. Ale opanowałam stres i wykonałam po raz drugi idealnie. Raz też zgasło mi auto, ale w bezpiecznym miejscu - mimo to, stres jest olbrzymi przy takim powtórnym uruchamianiu.

Jeździłam po mieście 35 minut, wróciłam na plac gdzie jeszcze kazał mi zaparkować tyłem i z grobową miną przypomniał mi o moim błędzie po czym dodał "pozytywny". A ja na to "dziękuję" i wybiegłam z tego samochodu wpadłam do ośrodka i wykrzyknęłam do męża (oraz do jakiejś 30-stki zgromadzonych tam ludzi, który to fakt odnotowałam później ) "zdałam!!!" To jest taka radość!

Tyle na razie, bo Mała marudzi już na macie, idziemy na spacer - mam dużo do nadrobienia na forum, ale myślę, że dam radę.
 
miolica - z zapartym tchem czytałam Twój opis egzaminu :tak::tak::tak:
nie obyło się bez stresu i problemów, ale najważniejsze, że zdałaś!!!!
 
Miotlica jeszcze raz przyjmij gratulację, super, że opisałaś swój egzamin,czekałyśmy na to z niecierpliwością, ja zdałam za 3 razem, a mój kolega za 13 i obalam mit ze 13 raz jest bezpłatny, Mateusz płacił.
Acha jest taka stronka www, gdzie możesz sobie sprawdzić co się dzieje z twoim dokumentem, czy już się drukuję i kiedy będzie do odbioru https://www.kierowca.pwpw.pl/
 
hej dziewczyny, ciekawe czy ktos mnie jeszcze oamieta:)
nie odzywalam sie pewnie od porodu czyli juz 5 miesiecy....oczywiscie nie nadrobie zaleglosci i nie mam pojecia czy uda mi sie wpadac...tymczasem zycze milego dnia i gratuluje....pocieszki rosna jak na drozdzach jak widze:)
 
Tanu witaj!!!
pewnie ze cie pamietamy-przynajmniej ja;-);-)
czemu ty nas juz opuscilas i nie zagladasz do nas!!???

M*R* kurde jak m nie ma czym do pracy jezdzic to lipa!!!
Ludzie to wogole sa dziwni,jak mozna wziasc tyle kasy za kasacje auta zeby za to nowe kupic hehehe.
U mnie tez wszyscy mysla ze mam kase w workach!!:crazy::-p:-p:crazy:ale nikt nie pomysli ze konczymy chate i tam wszystko pakujemy,a kasiurki ubywa oj ubywa i to szybko!!
 
Miotlica - czytałam opis jakbym sama była na egzaminie... Wiem co przeżywałas i jeszcze raz gratuuję:):-)
MR - Ewelcia - nie ważne czy w dom czy w ogród czy w samocód....... u mnie tez wszyscy myślą, że kasa to z bankomatu wychodzi:wściekła/y:.... co to kogo obchodzi na co są przeznaczone moje pieniądze. o kasie się nie gada i już, tzn nie mówi się że ktos ma. bo ngdy nie wiadomo czy rzeczywiście ma... nie wiem, czy mnie rozumiecie. MR nic się nie przejmuj. ludzie są głupi.

Sara - ja się nie zastanawiałam jeszcze co z Zuzką... na razie jest bardzo ruchliwa i ... wrażliwa. jest strasznym wstydziochem tak jak ja byłam kiedyś. nikt nie przypuszczał, że 4 miesięczne dziecko potrafi się tak wstydzić...
a ja kiedyś byłam w kółku tańców jakiś ludowych - nie pamiętam, mam nikłe wspomnienia. grałam na gitarze - ale tego nie wspominam jakoś fajnie. ..o mała się obudziła, napisze potem
 
reklama
Witam:-)
Syn w szkole do 13/40 zaraz będe po niego szła mam nadzieję ze mu się podobało i będzie miał tylko miłe wrażenia,mąz był z nim 2 godziny to mu się podobało wszyscy go przywitali bardzo miło i gorąco maja fajne śmieszne zwyczaje np.po klasie nie chodzą w kapciach czy butach tylko po prostu w skarpetach,przed śniadaniem śpiewają jakąś piosenkę i po śniadaniu też takie podziękowanie za jedzonko czy cos w tym stylu no i mój syn tutaj to Maciey i są problemy z wymawianiem jego imienia wychowawczyni się śmiała że będzie ćwiczyć aż dojdzie do perfekcj
Resztę napiszę póżniej bo już pora się szykować po niego
 
Do góry