ja tez sie dzis tylko odmeldowuje
u nas nic ciekawego, dzien zabiegany, Nadia marudna jak nigdy, na szczescie w wozku pospała ze 2 godz. Dzis przed wyjsciem miałam na nia takiego nerwa ze szok
ubrałam ja i siebie, oczywiscie krzyku co nie miara bo panna nie znosi sie ubierac. No nic, wyszykowałam jak ksiezniczke, zapakowałam torbe na cały dzien i w droge. Ciezka torba w jednym reku, Nadia na drugim, zgramoliłam sie z 3 pietra i juz byłam na parterze gdy Nadii sie odbiło (po 2 godz po jedzeniu
), mowie 'na zdrowie kochanie" a moje male kochanie sie usmiechneło i .... puściło pawia
na siebie i na mnie. No i znów na gore na to 3 pietro
ryk jakby ze skóry obdzierali przy przebieraniu i ucieszka po całym łozku i wyprezanie. Normalnie miałam takiego nerwa ze hej
W koncu wyszlismy, spóźnieni o dobre pół godziny
Oby nigdy wiecej takich dni:-)
Ola - dobrze ze juz po wszystkim, teraz juz bedzie tylko lepiej
tylko szkoda Juli ze tak sie biedna nacierpiała