Julia trzymam kciuki- mam nadzieję, że wszystko dobrze.
Miroslava- smacznego:-)
Ok, Mała usypia, do pracy dziś idę dopiero o 16, obiad podszykowany to może Wam napiszę więcej o naszych chrzcinach.....miałam o tym nie pisać, bo nie ma się czym chwalić, ale będzie mi lżej
Jak wiecie chrzciny zaplanowaliśmy na wsi u moich rodziców- grill w sadzie. Wszystko szło super, w sobotę szykowałyśmy z mamą i teściową jedzonko- każda u siebie. Wieczorem moja mama spadła ze schodów, rozcięła sobie czoło- jak się okazało bardzo mocno, ale od razu nie pojechała na pogotowie, bo nie miała z kim.... mój tato ma problem z alkoholem i nie był w stanie jej zawieść a do nas nie zadzwoniła, bo nie chciała nas martwić- opatrzyła to sobie sama- na tyle ile umiała- jest fizjoterapeutą więc jakieś tam pojęcie ma- szwów jednak sobie założyła, bo jak...? Położyła się spać. Rano (w dzień chrzcin) okazało się, że masakra- rozcięcie się bardzo rozeszło- szanowny tato zawiózł ją na pogotowie tam założyli szwy, ale powiedzieli, że na pewno będzie duża blizna, bo rana już była za stara:-(. Dopiero po pogotowiu podjechali do mnie i wtedy się o wszystkim dowiedziałam- rozryczałam się strasznie, odechciało mi się wszystkiego. No ale trudno, jakoś trzeba było wszystko dopiąć. Pojechałam z nimi na wieś, żeby Mamie pomóc a Krzysiek miał z dziećmi dojechać. Jak ja z mamą się krzątałam po domu ojciec w międzyczasie się "ugotował"- wtedy już miałam wszystkiego dość!!! Przyjechał K, pojechaliśmy do kościoła- moich rodziców nie było- bo mama z rozciętym czołem a ojciec- wiadomo....Było mi przykro, że K rodzice są a u mnie lipa:-( W kościele, wszystko ok- mała uśmiechała się do księdza przez cały chrzest. Po powrocie do domu rodziców okazało się, że ojciec położył się spać, bo przecież "zmęczony" a my już z gośćmi przyjechaliśmy- taki wstyd! Tak ogólnie to nie pojawił się wogóle, przez cały nasz pobyt tam- jak poszłam do domu po jakiś 2 godz. po tort do lodówki i zobaczyłam, że tv gra- czyli wstał poszłam i zapytałam- nie idziesz do nas? Wiecie co odpowiedział? Dopiero teraz sobie przypomniałaś, że ja tu jestem? Nie zostałem zaproszony. No k....wa! Przegiął na maksa! To ja miałam, go zapraszać?? Do tej pory nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć? To co nam- a zwłaszcza Lence zrobił to i tak jest nic w porównaniu z tym, co rok temu wywinął mojej siostrze- w skrócie w podobnym stylu nie poszedł na jej ślub i wesele- bo go oficjalnie nie poprosiła, żeby łaskawie uświetnił swoją osobą tą uroczystość!!!! Paranoja jakaś!
Ok nie truje już, ale swoje tego dnia przeżyłam. Było super-Chrzciny z poturbowaną babcią i dziadkiem, który wogóle się nie zjawił:-(