Kitki szczepilismy osobnymi, mnie też mój mąż przekonal pokazując to forum
Szczepienia ochronne - Forum Medyczne
Moge podesłac wiele innych stron na temat szkodliwosci szczepionek.
My chcemy jednak je rozciągnąć w czasie, teraz np nie dostaliśmy szczepionki na krztusiec, błonnice i tężec bo mały trząsie lekko nóżkami i idziemy do neurologa, wiec za kolejne 6 tygodni jak będzie czas szczepienia dostaniemy tylko ta jedną a nie te które powinny byc normalnie po 12 tygodniach.
A co do płaczu to płakał tak samo pewnie jak i po jednym szczepieniu, popłakał chwilę, przytuliłam i za 5 minut dałam cyca na uspokojenie i się uspokoił, wam polecam smoczka albo butelke z jedzeniem. U nas nie było goraczki ani powiekszonych wezlów, nie było tez opuchnięc(o tym pediatra uprzedziła że moze byc). Szczepienie skojarzone to jedna megaa dawka drobnoustrojów tez naraz.
Im więcej sie czyta fachowej literatury (mówie o forach medycznych gdzie sie wypowiadają pediatrzy, a nie o takich zwykłych) tym bardziej człowiek mniej wierzy w pozytywne aspekty szczepień.
Mąz np wyczytał ze lepiej że lepiej jak dziecko, (tu sprawa tyczy sie szczególnie chłopców), przejdzie świnkę w wieku niemowlęcym/przedszkolnym niż jak ma przejsć w wieku nastolatka bo wtedy moze doprowadzić do niepłodności. Jak powiedzialiśmy to pediatrze to powiedziała ze lepiej szczepic bo zna 1 przypadek gluchoty na skutek powikłań po śwince.. No i komu tu wierzyc?
Dodam tylko że jak byliśmy na pierwszej wizycie u pediatry z malym w 3 tygodniu, to usilnie namawiała nas na rotawirusy, pneumokoki i szczepionki skojarzone ale jedyny jej argument na skojarzone to było że mniej wkłuć. Za drugą wizyta w 6 tygodniu jak powiedzieliśmy ze nie chcemy za duzo dziecka szczepic i mówimy NIE dla rota (bo one wcale nie uodpaniaja na to a moga łagodzic objawy w przypadku zachorowania) i pneumokoków do drugiego roku życia to się zdziwiła ale juz tak silnie nas nie namawiała, nadal jednak namawiała na skojarzone bo niby mniej bólu w przypadku kłucia. Powiem że jak tak mowiła o tych wkłuciach i jak zobaczyłam płacz po igle to sama bym sie zlamała i podawała skojarzone (mąż jednak mi uświadomił że pani doktor miała dobry marketing skoro chciałam sie złamać po jej gadce a nic rzeczowego nei powiedziała), ale jak Oliwier sie uspokoił po cycku to juz nie było widac śladu aby przed chwilą płakal. Mysle że dziecko bardziej boi sie tego że jest w obcym miejscu i nagle ktoś obcy je kłuje(przez chwile czuje jednak dyskomfort), niż boli je to ukłucie...
Kitki a wasze płakało po pierwszym kłuciu?